Pisarz może swobodnie inspirować się rzeczywistością, nawet jeśli bohater jego książki łudząco przypomina żyjącą osobę, a narracja ukazuje ją w niekorzystnym świetle – uznał Europejski Trybunał Praw Człowieka w opublikowanej właśnie decyzji z 11 marca 2014 r.

W 1998 r. pisarka B. M. Z. opublikowała własnym sumptem powieść zatytułowaną „Kiedy brzozy się zielenią” opisującą historię Roziny, mieszkanki słoweńskiej wsi, która na początku XX w. emigruje do Stanów Zjednoczonych. Po poślubieniu swojego rodaka wraca jednak do ojczyzny, aby przejąć gospodarstwo rodziców i założyć rodzinę. Wprawdzie Rozina to ambitna i zaradna osoba, ale nie jest bohaterką bez skazy. W czasach prohibicji produkuje i sprzedaje alkohol, seks traktuje jako broń, dzięki której może postawić na swoim, a pieniądze ceni sobie znacznie bardziej niż własne dzieci.

Niedługo po wydaniu książki czwórka rodzeństwa rozpoznała w opowieści o małżeństwie Roziny historię swoich rodziców. Wiele wątków i szczegółów z życia bohaterki literackiej wręcz do złudzenia przypominało biografię ich matki. Tak jak Rozina wyszła ona za mąż w Stanach Zjednoczonych i wróciła do Słowienii, aby zająć się gospodarstwem zostawionym przez ojca, sprzedawała owoce i warzywa, a po śmierci męża ponownie wyemigrowała za ocean. Takich podobieństw było zresztą znacznie więcej, łącznie z nazwami miejscowości i niektórymi nazwiskami. Równocześnie okazało się, że jedna z sióstr oburzonej czwórki rodzeństwa zrelacjonowała autorce książki wiele szczegółów z życia swoich rodziców na długo przed publikacją.

W 2001 r. rodzina kobiety, na której rzekomo była wzorowana bohaterka powieści pozwała B. M. Z. za naruszenie dóbr osobistych, domagając się zadośćuczynienia za cierpienie, jakie wywołała książka. Potomkowie kobiety argumentowali, że pisarka nakreśliła negatywny i oszczerczy wizerunek ich matki, który upokarzał całą rodzinę w oczach społeczności lokalnej. B. M. Z., powołując się na przysługującą jej swobodę wyrazu artystycznego, zeznała, że przy pisaniu powieści czerpała inspirację z wielu zasłyszanych historii (w tym z opowieści swoich własnych rodziców) i nie zamierzała stworzyć biografii konkretnej osoby. Jeden ze świadków, który rozpoznał w książce historię znanej mu rodziny, przyznał jednak, że jest nie tylko oburzony opisami życia seksualnego głównej bohaterki, ale też stwierdził, że po lekturze powieści miał wrażenie, że opisane w niej zdarzenia miały miejsce w rzeczywistości.

Słoweński sąd w 2003 r. wydał wyrok, w którym przyznał skarżącym zadośćuczynienie za krzywdę oraz nakazał pisarce publiczne przeprosiny za nieprawdziwe oświadczenia i zhańbienie pamięci ich rodziców oraz zdecydował o wycofaniu kontrowersyjnej książki ze sprzedaży. Chociaż sędziowie przyznali, że bohaterów literackich z zasady nie należy oceniać przez pryzmat prawdziwych wydarzeń, gdyż twórcy poddawaliby się wówczas autocenzurze, to w rozpatrywanej sprawie swoboda wyrazu artystycznego prowadzi do naruszenia dóbr osobistych skarżących. Członkowie społeczności lokalnej, z której pochodzi ich rodzina mogą bowiem bez trudu zidentyfikować, kim są sportretowane w książce osoby.

Sprawą zajął się w końcu słoweński trybunał konstytucyjny, który za główny cel postawił sobie określenie relacji między dobrami osobistymi skarżących a swobodą wyrazu artystycznego B. M. Z. W ocenie sędziów przeciętny czytelnik nie odebrałby fabuły powieści jako prawdziwej historii ani nie byłby skłonny interpretować opisanych w niej wydarzeń w dosłownym sensie. Co więcej taki czytelnik z pewnością nie poczułby się dotknięty opisami zawartymi w książce w takim samym stopniu co skarżący. Sąd niższej instancji nie ustanowił więc – zdaniem trybunału - właściwej równowagi między prawem skarżących do ochrony własnej reputacji a swobodą artystyczną pisarki.

Sprawa kontrowersyjnej powieści trafiła w końcu do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Skarżący argumentowali, że słoweński trybunał konstytucyjny nie zapewnił właściwej równowagi między przysługującym im prawem do poszanowania ich życia prywatnego i rodzinnego a swobodą wyrazu artystycznego autorki książki. W ich opinii równało się to naruszeniu art. 8 Konwencji.

Trybunał podzielił jednak stanowisko słoweńskiego trybunału i stwierdził, że zachował on właściwą równowagę między interesami skarżących a interesami pisarki. Sędziwie ETPC podkreślili, że większość czytelników nie potraktowałoby książki B. M. Z. jako biografii, zwłaszcza że wielu świadków zaprzeczyło jakoby sylwetka głównej bohaterki była wierną charakterystyką matki skarżących.

Decyzja Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu z 11 marca 2014 r. w sprawie Marta Jelševar i inni przeciwko Słowenii (sygn. 47318/07)