Karanie mediów za wyśmiewanie parlamentarzystów, którzy przedrzeźniają i poniżają homoseksualistów, narusza wolność wyrażania opinii - stwierdził Europejski Trybunał Praw Człowieka.

W czerwcu 2005 r. w słoweńskim parlamencie odbyła się debata na temat projektu przepisów o związkach cywilnych osób homoseksualnych, której część zdominowały tyrady prawicowych posłów przeciwnych planowanym rozwiązaniom.

Kilka dni po wydarzeniu tygodnik „Mladina” opublikował na swoich łamach uszczypliwą i szyderczą relację z parlamentarnej dyskusji, określając ją mianem „szkolenia z zaściankowości” oraz przypisując prawicowcom „mentalność epoki kamienia łupanego”. Autor artykułu skoncentrował się zwłaszcza na pogardliwej wypowiedzi posła S.P. na temat dzieci wychowywanych przez pary homoseksualne, której towarzyszyła nieudana próba naśladowania gestów i sposobu mówienia zniewieściałego geja. Dziennikarz scharakteryzował polityka jako „typowego bankruta intelektualnego, który ma szczęście, że mieszka w państwie o tak ograniczonej puli zasobów ludzkich, że osoba z jego umysłowością może wylądować w parlamencie, gdyż w normalnym, szanowanym kraju taki człowiek nie miałby nawet szansy zostać woźnym w byle jakiej podstawówce”.

W sierpniu 2005 r. S.P. złożył w sądzie rejonowym w Lubljanie pozew o zniesławienie oraz naruszenie dóbr osobistych przeciwko wydawcy pisma, dowodząc, że na skutek obraźliwego artykułu doznał dotkliwej szkody moralnej, a zwłaszcza stał się obiektem drwin w swojej społeczności lokalnej. Zdaniem pełnomocnika posła przedstawienie jego klienta jako „intelektualnego bankruta” było zarówno obiektywnie, jak i subiektywnie obraźliwe, gdyż miało za cel wyłącznie zdeprecjonowanie jego osoby.

W odpowiedzi na wniosek wydawca magazynu stwierdził, że równowaga między prawem S.P. do honoru i reputacji a jego prawem do swobodnego wyrażania się została w publikacji zachowana. Artykuł nie służył bowiem zdeprecjonowaniu S.P. jako osoby, lecz był reakcją na jego radykalne wypowiedzi.

Sąd okręgowy przyznał jednak rację posłowi, nakazując wydawcy „Mladiny” wypłatę odszkodowania oraz publikację na łamach pisma głównej części wyroku.

W uzasadnieniu stwierdził, że określenie „bankrut intelektualny” odnosi się do cech osobowości, a zatem jest ono obiektywnie obraźliwe. Jeśli zaś chodzi o mało parlamentarny występ S.P., to sąd uznał, że gesty, które miały imitować zachowanie homoseksualisty zwyczajnie przypominały gesty aktorów wyrażających ideę homoseksualności. Dlatego zdaniem sędziów wypowiedzi i zachowania posła nie promowały uprzedzeń i nietolerancji ani nie mogą nawet uchodzić za obraźliwe dla gejów.

Po bezskutecznej apelacji wydawca czasopisma złożył skargę do słoweńskiego trybunału konstytucyjnego, w której dowodził, że kontrowersyjny artykuł należy odczytywać jako satyrę polityczną wyrażającą opinię autora na temat zachowania S.P. podczas debaty parlamentarnej. Natomiast określenie „typowy bankrut intelektualny” miało odnosić się nie do samego posła jako osoby, lecz jedynie do jego pamiętnego wystąpienia.

Trybunał konstytucyjny odrzucił jednak skargę, zapewniając, że sądy niższej instancji znalazły właściwą równowagę między wolnością wyrażania opinii a osobistą godnością S.P. oraz poprawnie zastosowały kryteria płynące z orzecznictwa sądów krajowych i ETPC. Według niego publikacji nie można zinterpretować jako satyry, gdyż jednoznacznie wynikało z niej, że autor chciał poinformować czytelników o przebiegu parlamentarnej debaty oraz przedstawić krytyczne stanowisko na temat przemówień poszczególnych polityków.

W kwietniu 2010 r. sprawa ostatecznie trafiła do trybunału strasburskiego. Zarzucając słoweńskim instytucjom publicznym naruszenie art. 10 konwencji (wolność wyrażania opinii), skarżący wskazał, że sporny artykuł był odpowiedzią na homofobiczny i dyskryminacyjny język, jakim posłużyli się politycy prawicowi w czasie dyskusji nad projektem ustawy o związkach cywilnych. Jednocześnie wydawca podkreślił, że nie można akceptować sytuacji, w której sądy krajowe zamiast zdemaskowania szkodliwych stereotypów, wykorzystują je, aby uzasadnić ingerencję w wolność wyrażania opinii.

ETPC zgodził się, że do takiej ingerencji w istocie doszło, a także uznał, że sądy krajowe nie stwierdziły istnienia pilnej potrzeby społecznej, która byłaby podstawą do przyznania pierwszeństwa ochronie reputacji S.P. przed swobodą wyrażania opinii przez tygodnik. Innymi słowy ingerencja w tę wolność nie została w przypadku „Mladiny” wystarczająco uzasadniona, w związku z czym nie była konieczna w społeczeństwie demokratycznym. Trybunał zwrócił uwagę, że obraźliwe uwagi polityka padły w czasie parlamentarnej debaty obserwowanej przez media oraz dotyczyły sprawy interesu publicznego.

W takich przypadkach ograniczenia przewidziane w art. 10 par. 2 mają rzadko zastosowanie. Europejski sąd wielokrotnie dowodził zresztą, że politycy muszą wykazać się większym stopniem tolerancji niż osoba prywatna, zwłaszcza, kiedy głoszą poglądy szczególnie narażone na krytykę. W ramach wolności dziennikarskiej autorzy artykułów mogą zatem odwoływać się m.in. do przejaskrawienia czy prowokacji (patrz: Lopes Gomes da Silva sygn. 37698/97, Mamère v. France, sygn. 12697/02).

W odniesieniu do określenia „intelektualny bankrut” trybunał stwierdził, że decyzje sądów krajowych nie uwzględniły całego kontekstu sprawy. Ocena dokonana przez dziennikarza wynikała bowiem z obszernie zacytowanej w artykule wypowiedzi S.P. oraz jej okoliczności. Zdaniem sądu należy uznać, że reprezentuje ona radykalny wyraz sprzeciwu, a nawet pogardy wobec stanowiska polityka, natomiast nie stanowi oceny intelektualnych zdolności posła.

Wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu z 17 kwietnia 2014 r. w sprawie Mladina D.D. Lubljana przeciwko Słowenii (sygn. 20981/10).