Nie ma w polskim prawie reguły, która nadawałaby pierwszeństwo dowodom korzystnym dla oskarżonego przed dowodami przemawiającymi na jego niekorzyść - orzekł Sąd Apelacyjny we Wrocławiu.

Mężczyzna (nazwijmy go na potrzeby opisania wyroku Jan Kowalski) został oskarżony o to, że w kwietniu 2012 r., działając w bezpośrednim zamiarze pozbawienia życia Jana Nowaka (dane również zmienione), zadał mu liczne uderzenia młotkiem w głowę. Spowodowało to rozległe obrażenia czaszkowo-mózgowe, w tym rany tłuczone penetrujące do jamy czaszki, pęknięcie kości podstawy i sklepienia czaszki. W efekcie mężczyzna zmarł.

Do zdarzenia doszło w domu Nowaka. Kowalski zabrał karty bankowe ofiary, a następnie poprosił znajomą o wypłatę 300 zł z bankomatu. W efekcie, wrocławski sąd okręgowy wymierzył mu karę 25 lat pozbawienia wolności.

Kowalski nie pogodził się jednak z wyrokiem i jego obrońca wniósł apelację. Przekonywał w niej, że Kowalski wcale nie miał zamiaru pozbawić życia Nowaka. Wytknął również sądowi I instancji, że wydając wyrok „ocenił zgromadzony w sprawie materiał dowodowy dowolnie z pominięciem zasad prawidłowego rozumowania oraz wskazań wiedzy i doświadczenia życiowego (…), uznał działanie oskarżonego jako umyślne w zakresie woli spowodowania śmierci pokrzywdzonego i działania w celu osiągnięcia takiego skutku, w sytuacji, gdy ani na podstawie ustaleń dotyczących strony przedmiotowej ani podmiotowej nie można dokonać niebudzących wątpliwości ustaleń w tym zakresie”. Obrońca wniósł zatem o uchylenie wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania sądowi I instancji.

Równość wobec prawa

Sąd Apelacyjny we Wrocławiu w zasadniczej części utrzymał wyrok w mocy.

Wskazał, że sąd okręgowy prawidłowo przeprowadził postępowanie: dowody z wyjaśnień oskarżonego, a także z zeznań świadków przeprowadził bezpośrednio na rozprawie głównej, miał bezpośredni z nimi kontakt w toku realizacji czynności dowodowych, oceniał złożone przez oskarżonego wyjaśnienia kierując się zarówno ich treścią, jak też własnymi spostrzeżeniami i wrażeniami wynikającymi z zachowania się osób przesłuchiwanych, „ich reakcji mentalnych na zadawane pytania”, postawy w toku realizowanej czynności przesłuchania i stosunku do tej czynności. To właśnie ten bezpośredni kontakt z osobami przesłuchiwanymi stwarzał właściwe warunki dla oceny wiarygodności składanych przez nich wyjaśnień i zeznań – czytamy w uzasadnieniu sądu apelacyjnego.

Sąd też przypomniał utrwalone od lat poglądy doktryny i judykatury, że ustalenia faktyczne dokonane przez sąd w toku rozprawy głównej mogą być skutecznie zakwestionowane, a ich poprawność zdyskwalifikowana wtedy dopiero, gdyby w procesie dochodzenia do nich sąd uchybił art. 7 k.p.k. (pominął istotne w sprawie dowody lub oparł się na dowodach na rozprawie nieujawnionych, sporządził uzasadnienie niezrozumiałe, nadmiernie lapidarne, wewnętrznie sprzeczne bądź sprzeczne z regułami logicznego rozumowania, wyłączające możliwość merytorycznej oceny na etapie odwoławczym). Zarzut ten może być skuteczny jednak tylko wtedy, gdy skarżący wykaże, że sąd orzekający - oceniając dowody - naruszy zasady logicznego rozumowania, nie uwzględni przy ich ocenie wskazań wiedzy oraz doświadczenia życiowego. Takich uchybień jednak sąd II instancji się nie dopatrzył.

Wyjaśnił przy tym, że zasada swobodnej oceny dowodów nie daje podstaw do apriorycznego preferowania lub dyskwalifikowania jednych dowodów na rzecz drugich i to według klucza najkorzystniejszego dla oskarżonego. Mając na uwadze zasady prawa dowodowego o wartości dowodowej nie decyduje to, czy poszczególne dowody są korzystne albo niekorzystne dla oskarżonego, ale treść każdego z dowodów konfrontowana z innymi dowodami. Istotne także jest, by - tak jak uczynił to sąd okręgowy - stanowisko takie zostało należycie i przekonująco uzasadnione, a ocena ta była wszechstronna i wnikliwa. Słusznie więc, bo zgodnie z tymi zasadami, postąpił SO, kiedy preferencjom tym nie uległ. Odmienna ocena dowodów, korzystna dla oskarżonego, jest naturalnie prawem apelującego. Nie wynika z niej jednak samo przez się, by ocena dokonana w sprawie przez SO charakteryzowała się dowolnością. Równość wobec prawa, stanowiąca podstawę wszelkiej sprawiedliwości, wymaga, aby zasady postępowania dowodowego były stosowane bez względu na to kto na tym korzysta, a kto traci. Nie ma więc w polskim prawie dowodowym takiej reguły, która nadawałaby pierwszeństwo dowodom korzystnym dla oskarżonego przed dowodami przemawiającymi na jego niekorzyść, tak jak i nie ma reguły o przeciwstawnej wymowie.

Ustalenia pośrednie

Sąd apelacyjny wskazał również, że apelujący przekonywał, iż nie miał zamiaru zabicia Nowaka i ten zamiar nie został udowodniony. W treści uzasadnienia wytłumaczył jednak, że zamiar pozbawienia życia można ustalić nie tylko na podstawie wyjaśnień sprawcy, ale także dowodzeniem pośrednim, przy uwzględnieniu sposobu działania, jego intensywności oraz innych podobnych okoliczności.

Co prawda skarżący ma rację wówczas – jak wskazuje sąd - kiedy w apelacji argumentuje, że wielość i ciężkość obrażeń ciała pokrzywdzonego nie przekłada się niejako automatycznie na ocenę zamiaru i o zamiarze tym rozstrzyga, gdyż byłoby to zbyt płytkie teoretycznie i nie wytrzymywałoby krytyki w ocenie kompleksowej, wymagającej badania również sfery przeżyć i emocji sprawcy, zbadania z jaką świadomością realizował on swoje zachowanie sprawcze i jakimi kierował się motywami. Jednakże uzasadnienie zaskarżonego wyroku jednoznacznie przekonuje, że właśnie te okoliczności SO również brał pod uwagę i poddał je wszechstronnej analizie przy ustalaniu zamiaru, z jakim działał Kowalski.

SO zasadnie bowiem wskazał nie tylko na to, że Kowalski zadał Nowakowi liczne, skupione w jednym miejscu, ze znaczną siłą uderzenia młotkiem w głowę (powodujące zgruchotanie czaszki pokrzywdzonego), ale uwzględnił również okoliczności po tym następne, w tym przede wszystkim: założenie na głowę pokrzywdzonego kilku toreb foliowych, ukrycie samochodu Nowaka po to, aby przekonać innych, że nie ma go w mieszkaniu, kompletny brak zainteresowania losem Nowaka przez kolejne dni. Okoliczności te, ocenione łącznie, nakazują poczynienie wręcz koniecznego ustalenia, że Kowalski działał właśnie z bezpośrednim zamiarem pozbawienia życia Nowaka.

Sąd zwrócił uwagę na koniec, że na ogół nie jest łatwe ustalenie motywu działania sprawcy w sytuacji, w której zaprzecza on zamiarowi zabójstwa, pokrzywdzony nie żyje i brak jest naocznych świadków zdarzenia. Trudno zatem krytykować SO z tego powodu, że motyw ten: urażona duma Kowalskiego oraz chęć uzyskania gotówki od Nowaka, ustalił jako najbardziej prawdopodobny, a nie pewny. Odnotować tu jedynie trzeba, że takie ustalenie nie pozbawia możliwości przypisania oskarżonemu czynu zabójstwa, w tym i ustalenia postaci zamiaru (bezpośredniego), z jakim działał.

Wyrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z 30 grudnia 2013 r., sygn. akt II AKa 417/13