Wydziały prawa polskich uczelni opuszcza każdego roku kilka tysięcy więcej absolwentek niż absolwentów, a na aplikacji adwokackiej i radcowskiej przeważają dziś kobiety. Dlaczego więc tak niewielu prawniczkom udaje się przełamać monopol mężczyzn na najważniejsze stanowiska w kancelariach?
„Nie chichocz. Nie wierć się. Nie machaj ramionami. Noś garnitury, ale nie ubieraj się jak grabarz. Nie zakładaj imprezowych strojów i nie pokazuj dekoltu. Upewnij się, że potrafisz stać na obcasach. Ćwicz trudne słowa i mów tak, jak przystało na swój wiek” – nie są to dobre rady dla licealistki przygotowującej się do ustnej matury, ale wybrane wskazówki z poradnika skutecznych prezentacji dla amerykańskich prawniczek z kancelarii Clifford Chance. Kiedy kilka miesięcy temu 163-punktowe memorandum pełne seksistowskich i protekcjonalnych sugestii dla kobiet obiegło internet, natychmiast rozległy się głosy niedowierzania, że pracownice tak renomowanej firmy globalnej nie wiedzą, jak należy mówić, gestykulować, a nawet wyglądać. Wizerunkowy kryzys prawniczego giganta dodatkowo pogłębił fakt, że wśród 20 prawników, którzy w 2013 rok awansowali na stanowiska partnerów globalnych znalazły się tylko dwie kobiety.
Wiele oburzonych adresatek poradnika odpowiedziało swojemu pracodawcy zarzutami, że szufladkuje kobiety jako nieprofesjonalne i roztargnione i bezmyślne. Ale i tak najbardziej zabolało je to, że podobne „dobre rady” od partnerów w Clifford Chance nie trafiły do pracujących w firmie mężczyzn. Zdaniem prawniczek, które otrzymały obraźliwe sugestie, stygmatyzowanie w ten sposób kobiet utrwala tylko negatywne stereotypy o ich kompetencjach zawodowych – W prywatnych rozmowach z kolegami-prawnikami z konkurencyjnych kancelarii czasem spotykam się z opinią, że mężczyźni bardziej nadają się na wysokie stanowiska prawnicze, które wymagają specyficznych cech osobowościowych i umiejętności biznesowych – przyznaje mec. Halina Więckowska, partner w kancelarii K&L Gates.
Nie zmienia to faktu, że strony internetowe prawników, którzy zajmują najwyższe szczeble kancelaryjnych hierarchii przypominają wielki katalog eleganckiej mody męskiej. W Polsce do elitarnego grona 320 partnerów w 20 największych kancelariach (według rankingu organizacji Chambers & Partners) należy jedynie 69 kobiet, czyli niewiele ponad 20 proc. wszystkich partnerów. Najwyższym współczynnikiem feminizacji mogą pochwalić się kancelarie CMS Cameron McKenna (10 kobiet na 28 partnerów), Wardyński i Wspólnicy (10 kobiet na 36 partnerów), Baker & McKenzie (6 kobiet na 18 partnerów), Wierciński Kwieciński Baehr (4 kobiety na 14 partnerów), a także Wierzbowski Eversheds oraz Drzewiecki Tomaszek i Wspólnicy (3 kobiety na 10 partnerów). Z pierwszej dwudziestki największych kancelarii najgorzej w statystykach feminizacji wypadają kancelarie Gide Loyrette Nouel oraz Greenberg Traurig, w których żadna kobieta nie ma obecnie tytułu partnera.
Należy przy tym podkreślić, że polski rynek prawniczy pod względem kobiecej reprezentacji nie jest żadnym wyjątkiem. W Stanach Zjednoczonych, które zwykle przodują we wszelkich inicjatywach promujących różnorodność, otwartość i równość szans w pracy, udział kobiet wśród partnerów w kancelariach aktualnie wynosi nieco ponad 20 proc. Natomiast w 100 największych firmach prawniczych w Wielkiej Brytanii kobiety stanowią wprawdzie 23.5 proc. wszystkich partnerów, ale zaledwie 9,4 proc. z nich ma status wspólnika. Takie dysproporcje są o tyle zaskakujące, że zarówno na Zachodzie, jak i w Polsce każdego roku liczba świeżo upieczonych studentek prawa jest wyższa lub porównywalna z liczbą studentów prawa. Z danych Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego wynika, że w 2012 roku kierunki prawnicze studiowało u nas 55.1 tys. osób, a wśród nich aż 32.2 tys. kobiet. Podobne proporcje utrzymywały się przynajmniej przez całą ostatnią dekadę. Na aplikacji adwokackiej kształci się obecnie 2 961 kobiet oraz 2 236 mężczyzn. Z kolei wśród aplikantów radcowskich jest 4 654 kobiet i 3 546 mężczyzn.
Brak jest za to szczegółowych danych na temat struktury płci kadry zarządzającej w polskich kancelariach, których rynek jest stosunkowo mały i rozdrobiony. Wystarczy przecież wspomnieć, że tylko kilkadziesiąt praktyk w Polsce zatrudnia więcej niż dziesięciu prawników. Tym niemniej pewnych wskazówek dostarczają dane samorządów prawniczych, z których jednoznacznie wynika, że zawód adwokata to głównie domena mężczyzn. Obecnie w rejestrze adwokatów figuruje 8 066 mężczyzn i tylko 5 759 kobiet. Zdecydowanie większa równowaga panuje w samorządzie radcowskim, gdzie do rejestru wpisane są 16 172 kobiety i 14 956 mężczyzn. Problem jednak w tym, że nie ma danych o tym, ile kobiet, a ilu mężczyzn rzeczywiście wykonuje zawody prawnicze. A zwłaszcza brakuje informacji o liczbie polskich prawniczek, które po rozpoczęciu kariery w kancelarii zrezygnowało z zawodu, aby np. poświęcić się rodzinie albo zdecydowało się przejść do korporacji na stanowisko prawnika in-house. Amerykańska organizacja, która bada ścieżki kariery w zawodach prawniczych (National Association for Law Placement) wskazuje na przykład, że kobiety dwa razy częściej niż mężczyźni porzucają pracę w kancelariach z powodu trudności w pogodzeniu życia zawodowego z obowiązkami rodzinnymi.
To zresztą jest najpopularniejsza odpowiedź padająca na pytanie, dlaczego spośród rzesz ambitnych absolwentek prawa do grona partnerów w kancelariach po latach rzadko wdzierają się kobiety. Zwykle uważa się, że prawniczki mają niewspółmiernie więcej zadań rodzicielskich niż mężczyźni, w związku z czym jest większe prawdopodobieństwo, że swój zawodowy plan dnia będą dostosowywać do grafika rodzinnego. A z tego powodu przez kolegów będą uznawane za mniej dostępne i słabiej zaangażowane w budowanie relacji z klientami, nie tak solidne czy nawet niewarte mentorskiego wsparcia. O tym, jak trudne bywają wybory na styku pracy zawodowej i macierzyństwa zaświadczają kobiety, które same przed nimi stanęły. – Nie można być doskonałym w swojej dziedzinie i mieć wszystkiego, co najlepsze we wszystkich sferach życia. Pogodzenie kierowniczego stanowiska z posiadaniem rodziny wymaga przede wszystkim sprawności organizacyjnej, do której można po jakimś czasie dojść z pomocą bliskich i pracodawcy tolerującego drobne zmiany w godzinach pracy. Mój zagraniczny pracodawca wyraził spore zdziwienie, gdy chciałam skorzystać ze zwolnienia z powodu choroby dziecka. Od prawnika oczekuje się, żeby podobne problemy prywatne potrafił rozwiązywać na własną rękę – podkreśla mec. Ewa Łachowska-Brol, partner w kancelarii Wierzbowski Eversheds, w której kieruje zespołem prawa pracy.
Kryzys gospodarczy i ogromna konkurencja na rynku usług prawniczych przyczyniły się nie tylko do spadku tempa awansów, ale też zaostrzenia kryteriów ich przyznawania. Zdaniem ekspertów, aby w tych warunkach zapewnić kobietom równe szanse na różnych etapach kariery nie wystarczą zmiany w prawie pracy. Mężczyźni muszą po prostu lepiej korzystać ze swoich uprawnień rodzicielskich – Dynamika awansu kobiet zwalnia, kiedy mają 25-39 lat, a więc z jednej strony w okresie reprodukcyjnym, a z drugiej w czasie, w którym pracodawca ocenia, czy ktoś jest wystarczająco zdeterminowany, żeby w przyszłości zasługiwał na szansę zostania partnerem. Po 40-tce na aspiracje na najwyższe stanowiska może być już po prostu za późno. Zwłaszcza w mniejszych kancelariach, gdzie ważne sprawy personalne często załatwia się na styku życia zawodowego i towarzyskiego, kobiety mogą łatwo zostać zepchnięte ze ścieżki awansu – zauważa dr Marzena Syper-Jędrzejak z Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego. Po ukończeniu 25. roku życia przewaga mężczyzn zaznacza się też wyraźnie w przypadku zarobków. Według raportu zleconego przez globalną kancelarię Eversheds płace prawników w wieku 26-30 lat są o 11 proc. wyższe niż wynagrodzenia ich koleżanek-rówieśniczek, a w wieku 36-39 lat nawet o 25 proc.
Raport rzuca też światło na kierunek zawodowych ścieżki aplikantek, gdyż pokazuje, że dzisiaj młode prawniczki po prostu nie garną się do wyścigu po fotele partnerów tak bardzo jak młodzi prawnicy. Podczas gdy 77 proc. ankietowanych mężczyzn przyznało, że chcą zostać partnerami, tylko 57 proc. zapytanych kobiet zadeklarowało takie same ambicje. Co więcej, prawie połowa mężczyzn planuje praktykowanie prawa przez całą swoją zawodową karierę, natomiast to samo może powiedzieć zaledwie 34 proc. kobiet. - Mężczyźni są bardziej zdeterminowani, żeby zobaczyć siebie na szczycie, natomiast kobiety chcą być przede wszystkim autorytetem w swojej dziedzinie. A przecież nie trzeba koniecznie zostać partnerem, żeby potwierdzić, że jest się świetnym specjalistą – uważa mec. Łachowska-Brol. Zdaniem prawniczek, które tak jak ona pokonały już drogę do najważniejszego awansu, kobietom zwykle brakuje też zdolności autopromocji, czego nie można z kolei powiedzieć o mężczyznach. – Panie często zadowalają się tym, że doskonale sprawdzają się wykonywaniu swoich obowiązków i nie zakładają, że za tym koniecznie musi iść awans w kancelarii. Zamiast podkreślać swoje osiągnięcia i głośno mówić w firmie o swoich kompetencjach i oczekiwaniach, raczej czekają aż przełożeni sami je zaczną dostrzegać. Czasem zaś obawiają się przyjęcia nowej funkcji, gdyż nie wierzą, ze jej sprostają – zauważa mec. Więckowska.
Niewykluczone, że wiele kobiet radców i adwokatów dostrzega bardziej bezpieczną i przewidywalną, a jednocześnie równie atrakcyjną alternatywę dla ścieżki kariery w kancelarii w pracy w departamentach prawnych instytucji publicznych czy na stanowiskach prawników in-house. Wystarczy wspomnieć, że to właśnie kobiety pełnią zdecydowaną większość funkcji dyrektorów i zastępców dyrektorów departamentów prawnych czy legislacyjnych w ramach resortów, m.in. w Ministerstwie Finansów, Ministerstwie Gospodarki, Ministerstwie Środowiska, i Ministerstwie Transportu czy w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Co więcej, niedawne badanie dotyczące struktury polskiej kadry zarządzającej przeprowadzone przez firmę ICAN Research na zlecenie agencji Hays pokazuje, że już prawie 40 proc. dyrektorów departamentów do spraw prawnych w dużych i średnich przedsiębiorstwach oraz spółkach z udziałem Skarbu Państwa to także kobiety. A zdaniem wielu prawników w przeciwieństwie do kancelarii, gdzie głównie doradza się klientom w ściśle określonym wycinku jego działalności, praca w wewnętrznym departamencie firmy daje poczucie większej niezależności oraz możliwość indywidualnej realizacji własnych projektów.