Rozwiązania regulaminu Sejmu nie przystają do standardu konstytucyjnego
Ekspert czy lobbysta? Podkomisja na wszelki wypadek zamknęła się przed wszystkimi.
Ekspert czy lobbysta? Podkomisja na wszelki wypadek zamknęła się przed wszystkimi.
Czy przewodnicząca sejmowej podkomisji powołanej do rozpatrzenia projektu ustawy krajobrazowej mogła zdecydować o wyłączeniu z prac przedstawicieli strony społecznej?
Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO) uzasadnia swoją decyzję troską o sprawne procedowanie projektu.
– Podkomisja jest bardzo liczna, wchodzą w jej skład członkowie trzech innych komisji, do tego trzeba doliczyć przedstawicieli wnioskodawcy, czyli Kancelarii Prezydenta, pracowników biura legislacyjnego czy biura analiz sejmowych oraz przedstawicieli rządu – wylicza posłanka.
– Projekt jest tak wielowątkowy, że nie bardzo potrafiłabym powiedzieć, kto jest ekspertem, a kto lobbystą. Poza tym argumenty strony społecznej często się wykluczają, więc mielibyśmy wiec, a nie prace nas ustawą – tłumaczy Śledzińska-Katarasińska, która zapewnia, że jej decyzja nie może być odbierana jako ograniczenie udziału w procesie legislacyjnym.
Przypomina, że ustawa była już konsultowana, odbyło się wysłuchanie publiczne, a podczas pierwszego posiedzenia podkomisji przedstawiciele różnych środowisk mogli przedstawić swoje propozycje.
– Takich opinii jest ponad 20 i ciągle spływają. Wszyscy mieli możliwość wypowiedzenia się i zostali też poinformowani, że przed ostatecznym przekazaniem sprawozdania komisjom odbędzie się drugie spotkanie, tekst będzie udostępniony i będzie można zgłaszać uwagi i opinie. Jeżeli to nie jest praca z udziałem strony społecznej, to nie wiem, co nią jest – mówi posłanka.
Powstaje jednak pytanie, jak takie wyłączenie z udziału w pracach legislacyjnych ma się do prawa partycypacji w nich i zasady jawności.
– Nie ulega wątpliwości, że przewodnicząca działa zgodnie z regulaminem Sejmu. Natomiast niewątpliwie rozwiązania regulaminowe nie przystają do standardu konstytucyjnego – ocenia dr Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.
Zgodnie z art. 154 ust. 3 regulaminu w posiedzeniach komisji (a także podkomisji, która jest ciałem roboczym) mogą uczestniczyć przedstawiciele organizacji zawodowych i społecznych, eksperci, a także inne osoby – ale na zaproszenie prezydium komisji lub jej przewodniczącego.
Natomiast prawo do obecności podczas prac legislacyjnych wynika wprost z konstytucji.
– Wykonanie tego prawa może być określone w regulaminie Sejmu, ale tam mowa jest nie o obecności, a uczestnictwie, które jest aktywną formą obecności – tłumaczy konstytucjonalista. Zgodnie więc z regulaminem można nie zgodzić się na uczestnictwo, lecz nie można zakazać obecności. Tylko co komu po milczącej obecności?
– Można zrównoważyć prawo podkomisji do procedowania w warunkach umożliwiających skuteczne zakończenie pracy i prawo obywateli do obecności podczas tych obrad. Nie można jednak tego robić w formie uwłaczającej obywatelom, gdy mówi się im: możecie wejść, ale macie siedzieć cicho – tłumaczy dr Piotrowski.
I przekonuje, że taka interpretacja konstytucji, nawet jeśli formalnie możliwa, byłaby sprzeczna z jej zasadniczymi wartościami. Jego zdaniem zachowanie równowagi między zasadą przedstawicielstwa a formami demokracji bezpośredniej jest zadaniem przewodniczącego komisji.
– Należałoby sugerować dążenie do pogodzenia efektywności i demokratyzmu.To bardzo trudne, ale nieodzowne – zaznacza Piotrowski.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama