Każdy wnoszący pozew będzie musiał znać PESEL swojego przeciwnika. Taką absurdalną rewolucję zgotowali posłowie, przegłosowując projekt zmian w procedurze cywilnej. W założeniu miał on dotyczyć tylko... e-sądu.
Każdego nowego kontrahenta lub sąsiada zapamiętajmy nie tylko z imienia i nazwiska. Zapiszmy też jego numer PESEL. Przyda się w sądzie cywilnym. Bez niego nie założymy sprawy czy to o zapłatę, czy o szkodę wyrządzoną przez psa. To efekt przyjętego właśnie przez Sejm prawa.
Naprawiając procedurę elektronicznego postępowania upominawczego (EPU), posłowie – chyba nie całkiem świadomie – poszerzyli obowiązki związane również z tradycyjnym postępowaniem. Zmiana zobowiązująca do podawania numeru PESEL drugiej strony procesu już w pierwszym piśmie procesowym miała zablokować nieprawidłowe nakazy wydawane przez e-sąd.
Chodziło o to, by nakaz zapłaty rzeczywiście kierowany był przeciwko dłużnikowi, a nie dowolnej osobie o takich samych personaliach. Doprowadzić do tego ma zmiana art. 126 kodeksu postępowania cywilnego. Zapisano w nim, że poza spełnieniem dotychczasowych wymogów pismo wszczynające proces ma zawierać numery PESEL jego uczestników.
– E-sąd spowodował masowe wydawanie wyroków na podstawie twierdzeń jednej strony i rzeczywiście pojawiły się sytuacje patologiczne. Reakcja ustawodawcy jest jednak niewspółmierna – ocenia adwokat Rafał Dębowski, członek Naczelnej Rady Adwokackiej.
Jego zdaniem zmiana może ograniczać prawo obywateli do sądu. Ale też doprowadzi do zalania Ministerstwa Spraw Wewnętrznych setkami wniosków o wydanie zaświadczeń o numerze PESEL. Dziś czeka się na to nawet dwa miesiące.
Zdaniem byłego ministra sprawiedliwości Krzysztofa Kwiatkowskiego, który pracował nad nowelizacją, MSW jest na zmiany przygotowane.
– Jednak nowelizacja musi być połączona z przyśpieszeniem korzystania z systemu PESEL, dlatego też będziemy występować do resortu w sprawie usprawnienia procedury – deklaruje.
Poszerzenie dostępu do bazy to także otwarcie drzwi przestępcom.
– Proszę wyobrazić sobie sytuację, w której oszust składa wniosek o udostępnienie numeru PESEL pod pretekstem chęci wytoczenia powództwa, np. o ochronę dóbr osobistych – tłumaczy adwokat Zbigniew Krüger z Kancelarii Krüger & Partnerzy Adwokaci i Radcy Prawni.
– Następnie wykorzystuje uzyskane dane osobowe do popełnienia przestępstwa, zaciągnięcia kredytu, potwierdzenia transakcji skradzioną kartą kredytową czy sfałszowania dokumentów tożsamości. Projektowane rozwiązanie w obecnym kształcie byłoby wielkim błędem ustawodawcy – alarmuje prawnik.
Projekt ma jeszcze szansę na naprawę w Senacie.
Zgodnie z uchwalonym podczas 36. posiedzenia Sejmu art. 126 par. 2 kodeksu postępowania cywilnego pierwsze pismo procesowe w sprawie będzie musiało zawierać nie tylko oznaczenie przedmiotu sporu czy miejsca zamieszkania lub siedziby stron i ich przedstawicieli, ale też:
● numer powszechnego elektronicznego systemu ewidencji ludności (PESEL) lub numer identyfikacji podatkowej (NIP) strony będącej osobą fizyczną, lub
● numer w Krajowym Rejestrze Sądowym, a w przypadku jego braku numer w innym właściwym rejestrze, ewidencji lub NIP strony niebędącej osobą fizyczną.
Miało być tak pięknie
Zdaniem ekspertów taka redakcja przepisów po pierwsze jest wysoce szkodliwa i może istotnie ograniczać prawo do sądu, po drugie znacząco odbiega od pierwotnej wersji nowelizacji.
– Projekt w pierwszej wersji (druk 988) kładł główny nacisk na nową instytucję prawa procesowego, tzw. właściwość odmiejscowioną, dzięki której minister sprawiedliwości miał uzyskać kompetencje do tworzenia innych sądów elektronicznych, poza e-sądem w Lublinie.Ten pomysł jednak został w finale wyparty – opisuje adwokat Jerzy Marcin Majewski, prowadzący własną kancelarię.
– Drugi aspekt projektu dotyczył nadużyć w elektronicznym postępowaniu upominawczym i znalazły się w nim rozwiązania mające chronić dłużników. W pierwszym czytaniu przedstawiono posłom tylko ten zakres problematyki, nic nie mówiąc o nowelizacji innych przepisów k.p.c. niż te dotyczące postępowania elektronicznego. Wtedy też nie było mowy o obowiązku podawania numeru PESEL – dodaje prawnik.
Wskazuje, że pomysł, aby PESEL był obowiązkowy przy wnoszeniu pierwszego pisma procesowego, i to we wszystkich postępowaniach cywilnych, narodził się w podkomisji. Został następnie zaakceptowany przez nadzwyczajną komisję do spraw zmian w kodyfikacjach i trafił do Sejmu.
Będą problemy
To zaś, że Sejm ostatecznie przegłosował nowe brzmienie art. 126 k.p.c., może nieść ze sobą bardzo dolegliwe konsekwencje.
– Nowela nakłada na strony i ich pełnomocników obowiązek podania numeru PESEL pozwanego, którego ci zazwyczaj przecież nie znają. Aby go uzyskać, muszą zwrócić się do ministra spraw wewnętrznych z wnioskiem o udostępnienie informacji i wydanie zaświadczenia. Trzeba jednak przy tym wykazać swój interes prawny – wskazuje mecenas Majewski.
Skuteczne uzasadnienie wniosku nie jest zaś wcale takie proste. W dotychczasowej linii orzeczniczej, która powstała na gruncie art. 126 k.p.c. i dotyczy obowiązku podawania adresu zamieszkania pozwanego w pierwszym piśmie procesowym, pojawił się pogląd, że zamiar złożenia pozwu nie oznacza wcale istnienia interesu prawnego w uzyskaniu danych ze zbiorów meldunkowych.
– Interes prawny występuje bowiem, gdy pozew jest już złożony. Jeśli ta linia się utrzyma, obywatel, nie mogąc wykazać interesu prawnego, nie będzie w stanie uzyskać numeru PESEL pozwanego. To w sposób oczywisty ogranicza prawo do sądu – wskazuje adwokat Rafał Dębowski, członek Naczelnej Rady Adwokackiej
– Kilka lat temu głośna była sprawa apelu Leszka Millera, by ktoś podał mu prywatny adres Zbigniewa Ziobro, by mógł go pozwać. Nawet dane takie jak adres pozwanego uzyskać jest stosunkowo trudno. A co dopiero tak wrażliwe dane osobowe, jak PESEL – wtóruje adwokat Zbigniew Krüger z Kancelarii Krüger & Partnerzy Adwokaci i Radcy Prawni.
Do tego pojawia się problem związany z czasem oczekiwania na takie zaświadczenie.
– W niektórych przypadkach na uzyskanie numeru PESEL czeka się nawet dwa miesiące. W sprawie zaś o zabezpieczenie powództwa, gdzie sąd ma obowiązek w ciągu siedmiu dni rozstrzygnąć wniosek, bo dłużnik zazwyczaj ucieka z majątkiem, nie można sobie pozwolić na dwumiesięczne opóźnienie. Są też sprawy, gdy klient przychodzi do adwokata np. na kilka dni przed przedawnieniem roszczenia – akcentuje adwokat Dębowski i alarmuje, że nie można wprowadzić obowiązku wskazania numeru PESEL bez uprzedniego wyposażenia obywateli w możliwość łatwego jego uzyskania.
Skok na kasę
Eksperci zwracają uwagę, że rozszerzenie obowiązku legitymowania się danymi pozwanego przyniesie niemałe korzyści dla państwowej kasy. I być może to był argument za wprowadzeniem kontrowersyjnej poprawki.
– Wniosek do MSW o wydanie zaświadczenia podlega opłacie w wysokości 31 zł. Jeśli strona działa przez pełnomocnika, do wniosku musi dołączyć pełnomocnictwo i dowód uiszczenia opłaty skarbowej od pełnomocnictwa w wysokości 17 zł. Jeśli te wartości przemnożymy przez liczbę składanych pozwów, wychodzi na to, że Skarb Państwa w sposób zakamuflowany i nieuczciwy wyciąga z kieszeni obywateli lekko licząc 200 mln zł rocznie – wskazuje mecenas Majewski.
Opłaty związane ze złożeniem wniosku w MSW mogą też znacząco odbić się na portfelach przyszłych stron postępowania.
– W sprawie o zasiedzenie nieruchomości może występować przecież nawet kilkuset uczestników. Nie każdego będzie stać na wyłożenie pokaźnych sum w celu uzyskania wszystkich numerów PESEL – podkreśla Dębowski.
A za niedopełnienie obowiązku jest sankcja. Za błędne wskazanie danych strony grozić będzie grzywna do 5 tys. zł, jeśli powód lub jego pełnomocnik działał w złej wierze lub nie zachował należytej staranności.
– Mogę się jedynie domyślać, że nowelizacja podjęta została na fali doniesień medialnych związanych ze sprawą źle prowadzonej egzekucji komorniczej w Sochaczewie. Ale nie można tworzyć prawa kazuistycznie – akcentuje adwokat Dębowski.
Jak wskazuje, zmiana miała zapobiegać nadużyciom w zakresie e-sądu, a w rezultacie objęto nią wszystkie rodzaje postępowań cywilnych. To zaś bez szerokiej konsultacji społecznej nie powinno mieć w ogóle miejsca.
– Popełniono błąd legislacyjny – uważa prawnik.
Na tę kwestię uwagę zwrócił również w trakcie sejmowej debaty Marek Ast (PiS).
– W pierwszym czytaniu debatowaliśmy nad projektem, którego celem było wprowadzenie nowej instytucji do postępowania cywilnego, czyli właściwości odmiejscowionej, plus było parę korekt dotyczących e-postępowania. Natomiast w trakcie prac komisji ten cel został zupełnie zmieniony – relacjonował.
Zamiar złożenia pozwu nie dowodzi interesu prawnego w uzyskaniu danych
Jak sprecyzował, komisja odeszła od postulowanej sprawy wprowadzenia właściwości odmiejscowionej, ale jednocześnie chciała zareagować na doniesienia o patologiach związanych z egzekucją tytułów wykonawczych.
– Oczywiście rodzi się uzasadniona obawa, że przekroczono, i to w znacznym stopniu, zakres przedłożenia poselskiego, co może budzić obawy co do konstytucyjności tego postępowania. Na to w tym momencie zwracam uwagę – podkreślał poseł.
W odpowiedzi od Jacka Gołaczyńskiego, podsekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, usłyszał, że ryzyko naruszenia konstytucji nie zachodzi. Projekt bowiem, mimo że zrezygnowano w nim z instytucji właściwości odmiejscowionej, w pozostałej części jest zgodny „z postanowieniami pierwotnymi, czyli te cele, które były pierwotnie określone, podczas pierwszego czytania tego projektu, zostały zrealizowane w tymże projekcie”.
Pomysł przed liftingiem
Ten sam wiceminister Gołaczyński jeszcze w zeszłym roku odpowiadał na stronach swojego resortu na krytykę prasową dotyczącą funkcjonowania e-sądu. Zapewniał, że w Ministerstwie Sprawiedliwości toczą się prace nad zmianami w elektronicznym postępowaniu upominawczym, które mają na celu jego usprawnienie, ale też wprowadzenie zabezpieczeń przed ewentualnymi działaniami nieuczciwych powodów. Wtedy jednak nie było mowy, że ciężar poszukiwania PESEL-u zostanie przerzucony na strony.
„Projekt zmian przewiduje m.in. weryfikację adresu pozwanego i zdolności sądowej przez orzekających w e-sądzie w oparciu o dane z bazy PESEL. Pozwoli to unikać doręczania nakazu zapłaty na błędny adres, pod którym pozwany nie zamieszkuje. (...) Wprowadzenie takiej weryfikacji nie wymaga zmian legislacyjnych, a jedynie zmian technologicznych” – czytamy we wpisie z 31 października 2012 r.
– Szkoda, że nie wprowadzono owych rozwiązań technologicznych, lub po prostu nie dano pełnomocnikom elektronicznego dostępu do baz PESEL.
Jako przewodniczący Komisji Informatyzacji NRA jestem szczególnie zainteresowany tym, aby przyjmowane w wymiarze sprawiedliwości rozwiązania informatyczne nie blokowały możliwości dochodzenia roszczeń, nie powodowały nadmiernych utrudnień i wreszcie nie penalizowały osób, które nie mają możliwości weryfikacji danych. A nowela, którą zaakceptował Sejm, niestety to czyni – puentuje adwokat Dębowski.
Komentarze(64)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeTrudno wyobrazić sobie , że osoby , pełniące odpowiedzialne funkcje w Państwie Polskim i odpowiadające za Skarb Państwa nie należą do kategorii zaufania publicznego .
W tej sytuacji oczekuję miliona pozwów dotyczących Donalda Tuska p obecnego premiera rządu za to , że wzywając w kampanii wyborczej abonentów telewizji publicznej do obywatelskiego nieposłuszeństwa i wstrzymania się od płacenia abonamentu naraził Skarb Państwa na policzalne straty , a wysyłając jako premier , komorników i poborców skarbowych , złamał zasadę zaufania do państwa prawa i własną obietnicę sprzed sześciu lat , że szybko zlikwiduje abonament . Tym razem wyjątkowo muszę wyrazić pełne uznanie dla fachowości byłego ministra sprawiedliwości . Dziwi mnie jedynie ,co taka uczciwa postać robi w tym towarzystwie , ale składam to na karb jego politycznej naiwności .
Dwa miliony wyborców i ich rodzin ma PO z głowy , oddając te głosy opozycji .
Napiszę więc to samo, co napisałem do Dziennika:
"Bajdurzenie.
PESEL jest prawie ogólnodostępny. Na przykład na każdej recepcie od lekarza. Na każdej poczcie przy okienku trzeba podać dowód osobisty ze wszystkimi danymi. Listami zwykłymi są przesyłane przez banki teksty umów z wydrukowanym wszystkimi danymi, nazwisko, adres, PESEL (wczoraj wyjąłem ze skrzynki taki list).
Dla oszusta zdobycie PESEL nie wymaga żadnego wysiłku ani ponoszenia kosztów dla zdobycia numeru PESEL. Wystarczy pinceta do wyciągania listów z "euroskrzynki" pocztowej, albo zakochana w oszuście panienka w okienku na poczcie lub w aptece z minikamerką. Albo świadoma wspólniczka, jak kto woli
Druga sprawa: nie można tak sobie wystąpić do e-sądu o naprawienie szkody przez sąsiada, który stłukł komuś szybę albo poszczuł psem. Te sprawy stanowią wykroczenia i odpowiedzialność wynika z Kodeksu Wykroczeń.
Wykroczenie musi być potwierdzone z ustaleniem sprawcy.
E-sąd rozpatruje sprawy z zakresu Kodeksu Cywilnego. "
Jeśli wyrok zawiera tylko imię i nazwisko, np "Jan Kowalski", to znaczy, że wydano wyrok na kilkadziesiąt tysięcy osób o takim nazwisku.
Idea tego esądu jest tak absurdalna, że trudno sobie coś bardziej godzącego w praworządność wyobrazić. Oto mogę sobie pozwać każdego, bez żadnej podstawy faktycznej, kogo mi się spodoba, a najlepiej takiego, który nie mieszka tam gdzie jest zameldowany. A to coś zwane chyba dla hecy "esądem" będzie mnie wspomagać w bezprawnej działalności.
Po co było tworzyć taki "esąd", wystarczyło nadać moc wyroku wezwaniu do zapłaty. Skutek byłby dokładnie taki sam. Wzywam do zapłaty na podstawie urojonej lub nieurojonej przyczyny. Mój domniemany lub rzeczywisty dłużnik mi nie odpowiada to idę do komornika, który na podstawie mojego urojonego, bądź nie wezwania rozpoczyna ściganie rzeczywistego lub nierzeczywistego dłużnika.
"Sprawiedliwość" byłaby taka sama, a oszczędzilibyśmy na utrzymywawniu "esądu".
Oznacza to też, że bez znajomości PESEL-u nie można będzie pozwać bandyty... no sorry... czegoś tu nie rozumiem...
NIE posłowie, tylko pOSŁY!
Zupełnie znikną sprawy np. o ustalenie ojcostwa, bo kobieta raczej rzadko zna pesel chłopa z którym spała.
A w ogóle to kto będzie weryfikował ten pesel? Sąd ma obowiązek sprawdzać w każdej sprawie, czy się zgadza?
No to dzięki temu mozna dalej likwidować sądy, bo nie będa potrzebne.
To naprawde niepojęte, kto rządzi Polską. Przypadkowi ludzie wybrani do Sejmu nie znający się na niczym piszą sobie ustawy według własnego widzimisię. Hahahaha, po prostu sen wariata.
I można sobie wszystkich naciągać a Ty Kowalski co Mi zrobisz?
podstawę przez wysyłanie PESELU bez kopert drogą
pocztową. Wszyscy znali te dane personalne oprócz adresata.
I to jest w porządku.
W czym problem? Zaczęło się polowanie na PESEL, w majestacie "prawa" Gowina.
A czemu to pozostali posłowie zaakceptowali nie czytając i nie analizując? Za co oni biorą od nas pieniądze?
obywatelem. Czekam na pozbycie się obywatelstwa
polskiego od lipca 2012. Wymaga się ode mnie
dokumentów polskich (w orginale) np. aktu urodzenia.
Nie wiedziałemo obowiązku posiadania takich dokumentów.
Najpierw trzeba się urodzć, potem żyć, żeby się pozbyć
tych przywilejów.
Wydaje mi się, że chodziło właśnie o wprowadzenie dodatkowej opłaty ratującej budżet, bo przecież jeśli o identyfikację osoby, to mogli wprowadzić nakaz badania przez Sąd w odpowiednim rejestrze nr PESEL.
TO jest zwykłe złodziejstwo
czy posłom-osłom niestety tylko tak należy komentować pozim untelektualny tego towarzystwa
nie jest znana ustawa o ochronie danych osobowych -która również obejmuje
PESEL, datę i i miejsce urodzenia,
czyli za skutki przestępczej działalności, normatywnej posłów oraz nieuctwa, nierzetolnośc i niekompetencji sędziów i komorników obciąza się obywatela
Podstawowe pytanie skąd obywatel legalnie może uzyskać czyjś Pesel albo datę urodzenia, oraz legalnie tych danych uzyć
Wybicie komuś szyby lub poszczucie psem jest wykroczeniem. Odpowiedzialności za wykroczenie podlega tylko ten, kto je popełnił. (Rozdział I art.1, § 1 Kodeksu Wykroczeń).
Art 28 § 1 p. 3 i p. 4 mówią,że nawiązka i obowiązek naprawienia szkody są środkami karnymi!
Czyli sprawca musi być ZIDENTYFIKOWANY przez sąd, a przynajmniej przez organy ścigania, nie przez ciotkę przechodnia, który widział jakiegoś psa.
Powtarzam: wydziały cywilne orzekają w oparciu o dokumenty lub inne istniejące dowody. Dowody muszą dotyczyć konkretnej osoby a nie wszystkich sąsiadów, którzy mają psa...
Dotyczy to zarówno e-sądu jak i normalnych sądów.
Nawiasem mówiąc ofiara bezpodstawnie skazana przez e-sąd (właściwie przez komornika, bo to komornik wybiera sobie ofiarę) też musi płacić w urzędzie, chociażby za zaświadczenie, że pod adresem wskazanym przez rzekomego wierzyciela nigdy nie zamieszkiwał. Też 30 zł.
Cieszę się, że zbliżamy się do podobnego stanowiska. Cała sprawa toczy się właściwie wokół elektronicznego postępowania upominawczego i jest rozdymana przez dziennikarzy Gazety Prawnej (anonimowych zdaje się, bo nie widziałem podpisów pod artykułem}.
Pewnie, że generalizacja zasady podawania PESEL we wszystkich pozwach cywilnych jest absurdem. W sprawach, gdzie czynnie uczestniczą obie (lub więcej) stron, identyfikacja każdego uczestnika nie nastręcza trudności.
Natomiast parodia sądu w przypadku postępowania bez udziału strony pozwanej przekroczyła już próg cierpliwości społeczeństwa. Takich spraw było w dwu ubiegłych latach około 200 tysięcy. Trzeba z tym co zrobić i komisja pod przewodnictwem Kwiatkowskiego próbuje.
Chętnie podyskutuję na ten temat z każdym, ale trochę później. Pozdrawiam.
Osoby, które są powołane w artykule - żeby być precyzyjnym - też przede wszystkim kwestionują PESEL w normalnych postępowaniach (a nie nakazówkach). Problemem jest właśnie prasa (nie tylko ten portal, ale inne również), która tak formułuje artykuły lub też tak okraja wypowiedzi, że ma się wrażenie, że te osoby protestują przeciwko PESELowi w EPU, a to nieprawda.
A z resztą, co ja będę pisać - w artykule jest powołany mecenas Majewski. Proszę wejść na jego stronę internetową i przeczytać jego wszystkie artykuły na temat ostatniej nowelizacji (a jest ich dużo).
Jest niewątpliwą przyjemnością dyskutowanie o tezach zawartych w komentarzu oznaczonym nr 56.
Nie wiem ile znaków może zawierać komentarz, a mój jest długi, więc być może będę musiał podzielić go na kilka części.
Zacznę może od procentów. Twierdzi Pani (Pan), że w 90 % spraw cywilnych pozwani stawiają się na
rozprawie. To nieprawda.. Jest takie opracowanie Wydziału Statystyki Departamentu Organizacyjnego
Ministerstwa Sprawiedliwości pod tytułem INFORMACJA STATYSTYCZNA o ewidencji spraw
i orzecznictwie w sądach powszechnych oraz o więziennictwie .
Polecam rozdział IV - sprawy cywilne za 2011 rok.
To są na razie najnowsze oficjalne dane.
Spraw cywilnych ogólnych w sądach rejonowych wpłynęło 1 173 851 (strona 77)
Spraw cywilnych nakazowych w sądach rejonowych wpłynęło 2 578 016(strona 47)
(W tym sprawy z elektronicznego postępowania upominawczego - 1 614 435)
Czyli razem spraw cywilnych 3 752 316.
Zatem tzw. "sprawy inne" stanowią nie 90 % a tylko 31 % wszystkich spraw.
Też dużo i też ważne, ale trzeba znać proporcje
69 % spraw cywilnych prowadzi się bez udziału pozwanego.
Sprawa druga : spadki. nie dotyczy to postępowania nakazowego ani upominawczego, co do tego się zgadzamy.
Sprawa trzecia: Art 417 Kodeksu cywilnego (i kilka następnych), o których Pani (Pan) wspomina, dotyczy szkody wyrządzonej przez niezgodne z prawem działanie lub zaniechanie przy wykonywaniu władzy publicznej. Odpowiedzialność ponosi Skarb Państwa, a ten chyba nawet nie posiada numeru PESEL. Ale to mało istotne.
Sprawa czwarta. Kiedy mówimy o odszkodowaniu, odszkodowanie nie może być wyższe niż poniesiona strata. Wysokość odszkodowania ustala sąd, biorąc pod uwagę okoliczności, o czym nie miejsce tu pisać.
Analiza okoliczności przekracza na razie możliwości e-sądu.
Dlatego wspominałem o kodeksie wykroczeń, bo najczęściej odszkodowania domagają się osoby poszkodowane skutkiem umyślnych lub nieumyślnych (art. 6 K.W.)czynów zabronionych.
Nie mam na myśli odszkodowań wynikłych z umów cywilno-prawnych pomiędzy stronami.
Oczywiście, odszkodowań dochodzi się na drodze postępowania cywilnego, ale wobec sprawcy, a nie wobec bliżej nieznanego Jana Kowalskiego.
No i na pewno zgodzimy się, że w postępowaniu nakazowym, czy upominawczym, tam gdzie strona pozwana nie uczestniczy w postępowaniu sprawa wydania wyroku wobec ściśle określonej osoby prawnej lub fizycznej jest rzeczą podstawową.
Nie może być tak, że o wyroku w sprawie cywilnej decydują ( w kolejności chronologicznej):
- rzekomy wierzyciel - bo umyślnie podał zmyślony adres do doręczeń, niech biedna ofiara nie dowie się, że jest pozwana, nie będzie się mogła bronić,
- listonosz - bo wrzucił awizo do niewłaściwej przegródki w "euroskrzynce" i zwrotka wróciła z adnotacją "nie odebrał",
- komornik bo dostał nakaz egzekucji należności na jakiegoś Jana Kowalskiego, bez danych precyzujących kto to jest - to wybiera ze stu tysięcy Kowalskich tego, który jest na przyklad emerytem, bo takiemu najłatwiej "usiąść" na emeryturę, wiadomo ZUS dokona potrąceń i już. W grubszych sprawach, to się komplikuje, trzeba poszperać w Urzędzie Skarbowym, w hipotekach, ale da się załatwić.
Ostatnio było trochę szumu o komornikach, bo to nośny temat, komorników nikt nie lubi. Oczywiście, mają wiele "za uszami", nie zamierzam stawać w ich obronie, ale to właśnie kulawe prawo daje im możliwość działania(w złej, czy dobrej wierze, nie wiem), tak, jak działają.
To sąd ma wydać wyrok osądzający sprawcę, czy to bandyta, czy dłużnik, czy złodziej. Ale na tego, który nim jest.
No i musi być Kodeks postępowania cywilnego poprawiony. Najlepiej szybko i dobrze.
Pozdrawiam.
Przy okazji.
Przestrzegam wszystkich: szykuje się akcja na spadkobierców. Uprawomocnione już wyroki, które nie mogły być doręczone osobom zmarłym, zostaną po lekkim "podhodowaniu należności", przekazane do egzekucji z nieświadomych spadkobierców. Bo jeśli nawet spadkodawca zmarł w nędzy i nie zostawił po sobie nic, zaś spadkobierca "niczego" zaniecha procedury odrzucenia spadku, może się wkrótce okazać, że ubogi "spadkodawca" był na przykład "słupem" w jakimś szemranym interesie. I narobił zobowiązań na poważne kwoty. Spadkobierca płacze i płaci.
A jeśli jeszcze nie zmarł, opłaca się poczekać. 13 % odsetek ustawowych. Dobra lokata kapitału. Amber Gold dawał wprawdzie 14 %, ale wpadł.
Będzie o czym pisać.
Ale to już całkiem inna historia...
Coraz bardziej jestem przekonany, że jest Pani kobietą, o czym świadczy przenikliwość
w wyciąganiu wniosków i jednocześnie lekceważenie liczb. Przed chwilą napisałem, że spraw
w postępowaniu upominawczym było w roku 2011 niecałe milion siedemset tysięcy. Z tego znakomita większość dotyczyła zapewne spraw o zapłatę za dostawy towarów osobami usług między osobami prawnymi, jakieś niezapłacone faktury, niezrealizowane umowy itp.
Druga poważna część tych spraw, to jakieś niezapłacone rachunki z prąd, telefon, telewizję kablową,
i temu podobne.
W takich sprawach wierzyciel ma pełne dane dłużnika w dokumentach. Nikt nie dostanie telefonu, dekodera TV, nie podpisze umowy na dostawy energii bez okazania dokumentów. Chociażby dowodu osobistego, w niektórych przypadkach trzeba przedstawić dokument potwierdzający prawo do dysponowania lokalem, w którym dana usługa ma być świadczona.
Żadna hurtownia nie sprzeda na kredyt kilograma gwoździ klientowi, którego nie zna i którego danych nie posiada w swoim systemie informatycznym.
Żaden bank nie udzieli kredytu osobie, która nie przedstawi dokumentów tożsamości (najczęściej dwóch), ze zdjęciem.
Nawet te parabanki, jak Prowident (z całym szacunkiem, wchodzi na giełdę) wysyłają swoich pracowników
do domu dłużnika, aby dokładnie sprawdził, kto jest kim i dlaczego..
Oni nie potrzebują pisać do MSW o podanie numerów PESEL. Oni te dane mają.
Zatem Ilu ludzi "złoży się" na ratowanie budżetu przez opłaty za wydostanie numeru PESEL? Kilka tysięcy osób?
Po trzydzieści złotych? To w budżecie na maszynę do czyszczenia butów przy wejściu do ministerstwa nie starczy.
Dlatego nie mówmy o ratowaniu budżetu opłatami za wydanie numeru PESEL.
Jest taki akapit w artykule Gazety Prawnej, który zacytuje metodą "kopiuj - wklej". Po to by Panią i czytelników rozśmieszyć.
"Jego zdaniem zmiana może ograniczać prawo obywateli do sądu. Ale też doprowadzi do zalania Ministerstwa Spraw Wewnętrznych setkami wniosków o wydanie zaświadczeń o numerze PESEL."
Tu się powołują na ocenę adwokata Rafaa Dębowskiego, członka Naczelnej Rady Adwokackiej.
Nic nie przekręciłem. Zalanie MSW S E T K A M I wniosków jest problemem.
A podtytuł artykułu : ZAPŁACIMY 200 MILIONÓW!
Napisałem wcześniej, że ten artykuł w GP jest "pracą zbiorową": Ktoś dyktuje, ktoś pisze. Tylko pisze niedokładnie co mu dyktują. A ten, co dyktuje, też gapowaty jakiś…
Zgadzam się, że lektura stenogramów sejmowych, zwłaszcza posiedzeń komisji pod przewodnictwem Pana Posła Kwiatkowskiego, pomagają w utrzymaniu smukłej sylwetki poprzez ćwiczenia mięśni brzucha. Ze śmiechu.
Pozwoliłem sobie nagrać posiedzenie Komisji Nadzwyczajnej d/s zmian w kodyfikacji z 7 marca br i puszczam sobie rano zamiast muzyki do aerobiku.
Powiem szczerze, byłem zdziwiony treścią druku sejmowego 1164, który pojawił się na stronie sejmowej dopiero w dniu złożenia sprawozdania Komisji w Sejmie. Wcześniej, czytając stenogramy z posiedzenia Komisji, odniosłem wrażenie, że sprawa PESEL nie została wcale omówiona.
Przyznam się, że napisałem w tej sprawie list do biura Posła Kwiatkowskiego, gdzie wyraziłem swoje ubolewanie z tego powodu. Odpowiedzi, jak zwykle żadnej.
Pozdrawiam.
Inna kwestia to nieodpowiedzialność komorników za niesprawdzenie danych dłużnika. To jest kolejna patologia, którą naprawić należałoby przez wszczynanie postępowań dyscyplinarnych, a nie zmienianie procedury, i to tak absurdalnymi pomysłami, jak obowiązkowy PESEL w pozwie.
Kolejna kwestia to praktyczna nierealność ze strony dłużnika zaskarżenia nadania klauzuli. Dłużnik ma na to tydzień, a na ogół nie ma pieniędzy na adwokata, bo ma zajęte konta i dochody, a o prawach do zwolnienia od kosztów nie zdaje sobie sprawy. W dodatku nie otrzymuje postanowienia o nadaniu klauzuli, które miałby zaskarżyć. A jeszcze bywa często tak, że trwa egzekucja z pensji, z kont, czy z emerytury, podczas gdy doręczenia na właściwy adres dłużnika nigdy nie było. Znam przypadki, gdy mimo zwrotki o tym, że "adres nieaktualny, dom spłonął" komornik w najlepsze nadal prowadził egzekucję, uznając że doręczenie było prawidłowe.
A potem wmawia się dłużnikowi w "majestacie prawa", że upłynął już termin na środki odwoławcze, zatem sam jest sobie winny.
Kto zasiada w komisjach kodyfikacyjnych? Durnie, czy postkoministyczna śmietanka, dbająca o interesy kolesi z firm windykacyjnych? To dzięki tym tuzom mamy pseudosąd i brak realnych gwarancji praw dłużników. Dlaczego prokuratorzy nie dostrzegają przestępstw w postaci wskazywania za dłużników osób, którzy dłużnikami oczywiście nie są?
Nic to nie da. To, co Pan nazywa „wierzycielem” jest zazwyczaj spółką z siedzibą na Cyprze, Kajmanach, Luxemburgu, Gibraltarze, czy w Hamburgu.. Oni są zazwyczaj poza zasięgiem naszego prawa.
Te spółki za grosze skupują hurtowo jakieś stare i zapomniane niewielkie długi od różnego rodzaju spółek telekomunikacyjnych, telewizji kablowych i satelitarnych, niespłacone kredyty od parabanków, czy wreszcie skupują sfabrykowane dokumenty o niespłaconych należnościach , nawet wobec nieistniejących już, czy upadłych „kontrahentów”.
Często te „nibydługi” zostały dawno spłacone, lecz skutkiem bałaganu w dokumentacji nadal figurują jako wierzytelności.
Długi takie łatwo można „podhodować” dzięki 13 % odsetek ustawowych i urastają one do poważnych sum.
Wtedy, również hurtowo wysyła się pozwy do e-sądu, podając umyślnie fałszywy adres dłużnika, by nie mógł się skutecznie odwołać od nakazu zapłaty, który e-sąd wydał automatycznie na podstawie pozwu.
Podkreślam, że w każdym takim przypadku „wierzyciel” dysponuje danymi dłużnika, w tym numerem PESEL. Nie musi ich szukać w MSW. Ma je w dokumentach na które się powołuje.
Aby „ukarać wierzyciela” najpierw musi Pan złożyć doniesienie o popełnieniu przestępstwa z art. 284, lub, jak Pan napisał z art. 286 KK. Żaden prokurator nie nada biegu takiej sprawie. Z przyczyn oczywistych. Sprawca nie podlega jurysdykcji w Rzeczpospolitej Najjaśniejszej.
Pozdrawiam
czy nie potrafimy wyksztalcic ludzi odpowiednio na zajmowane stanowiska - kozy sie pasie inaczej niz jest sie ministrem! halo?