– Może to być złe
prawo albo niewłaściwa praktyka jego stosowania. Do wyeliminowania jednych i drugich dążymy, nie czekając na zapadnięcie wyroku.
Generalnie naruszeniom trzeba zapobiegać, a ich przyczyny likwidować, by nie generować nowych skarg – mówi Justyna Chrzanowska i podaje przykład ostatnio znowelizowanego rozporządzenia ministra sprawiedliwości w sprawie czynności administracyjnych związanych z wykonywaniem tymczasowego aresztowania oraz kar i środków przymusu skutkujących pozbawieniem wolności i dokumentowania tych czynności (Dz.U. z 2012 r., poz. 1153).
Nowelizacja miała wyeliminować sytuacje, gdy tymczasowo aresztowany, który ma uchylany areszt tymczasowy w piątek, musiał często czekać aż do poniedziałku w warunkach osadzenia na doręczenie do zakładu karnego czy aresztu postanowienia
sądu.
– A wystarczyło zrobić taką prostą rzecz jak zmiana formy doręczenia na faks, co ma zasadnicze znaczenie dla osadzonego człowieka – precyzuje Justyna Chrzanowska.
Warto dodać, że skargi na przewlekłość stosowania tymczasowego aresztu ciągle stanowią jedną z trzech najliczniejszych grup wniosków kierowanych do
ETPC.
Dlatego według Justyny Chrzanowskiej idealną sytuacją byłoby, gdyby nowo projektowane akty prawne były w procesie legislacyjnym poddawane sprawdzaniu zgodności z europejską konwencją
praw człowieka.
– Tak, jak to się dzieje pod względem badania zgodności z prawem Unii Europejskiej. A przecież postanowieniami konwencji jesteśmy związani o wiele dłużej – zauważa ekspertka.
Treść i orzecznictwo
Tego samego zdania są przedstawiciele Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
– Zgodnie z konwencją obowiązkiem państwa strony jest nie tylko wykonywanie ewentualnych wyroków Trybunału w Strasburgu, ale przede wszystkim zapewnienie, aby państwo przestrzegało praw i wolności gwarantowanych konwencją. Monitoring legislacyjny powinien być jednym z narzędzi prewencyjnych: pozwalałby na wychwycenie potencjalnych naruszeń, zanim dana ustawa czy rozporządzenie zostaną przyjęte – uważa dr Adam Bodnar, wiceprezes HFPC.
Fundacja stoi na stanowisku, że monitoring aktów prawnych na etapie ich projektowania nie powinien się ograniczać do oceny pod kątem zgodności z europejską konwencją praw człowieka, ale także innych umów międzynarodowych dotyczących praw człowieka, które ratyfikowała Rzeczpospolita Polska.
Skargi na przewlekłość aresztu stanowią jedne z najliczniejszych
Z kolei Katarzyna Przyborowska, radca prawny z Kancelarii Lege Artis w Toruniu, która współpracowała z Federacją na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny przy okazji jednej ze spraw przeciwko Polsce, jest sceptyczna. Spór, w jakim brała udział, dotyczył nastolatki, której odmówiono prawa do legalnej aborcji.
– Wtedy to nie prawo, lecz praktyka była przyczyną złamania aż trzech artykułów konwencji. Jednak bez odpowiedniego nagłośnienia wyroku także nie ma pewności, że będzie to jednostkowy przypadek i takie sytuacje nie będą się powtarzać – zauważa mec. Przyborowska.
– Poza tym trzeba pamiętać, że postanowienia Konwencji są tak ogólne, że należałoby badać nie tyle zgodność z samą treścią dokumentu, ile z orzecznictwem ETPC. A to byłoby bardzo uciążliwe, ponieważ nie wolno się ograniczać do orzecznictwa w sprawach, w których Polska była stroną postępowania, ale brać pod uwagę ogół orzeczeń – zwraca uwagę prawniczka.
Marek Antoni Nowicki, adwokat i były sędzia w Europejskiej Komisji Praw Człowieka w Strasburgu, potwierdza, że zgodność z konwencją oznacza zgodność z jej tekstem tak, jak jest on interpretowany przez ETPC.
– Tak więc gremium czy osoby oceniające musiałyby posiadać doskonalą i ciągle aktualizowaną znajomość całości orzecznictwa strasburskiego. Nie jest to łatwe, ale nie powinno być z tym większych problemów, podobnie jak prawem unijnym, które również trzeba interpretować w świetle orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej – ripostuje Marek A. Nowicki.
Jego zdaniem poddawanie projektów aktów prawnych ocenie z punktu widzenia zgodności proponowanych w nich zapisów z konwencją jest absolutnie konieczne. – Co do tej potrzeby wreszcie nie powinno być już żadnej dyskusji. Jest to na pewno jeden z najlepszych sposobów dostosowania systemu prawnego do standardów strasburskich, stosowany zresztą w wielu państwach i zalecany przez Radę Europy. Mechanim taki należało uregulować i wprowadzić w życie juz dawno. Jesteśmy przecież w systemie konwencji już 20 lat – przypomina ekspert.
Zmiany w 2013 r.
Wszystko wskazuje na to, że za sprawą Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka niebawem pojawi się ogromna szansa, by wprowadzić te postulaty w życie. Organizacja przygotowała własny projekt zmian do regulaminu Sejmu, wprowadzający odpowiednią procedurę monitoringu projektów wnoszonych ustaw.
– Na początku 2013 r. zamierzamy się spotkać z przedstawicielami wszystkich klubów parlamentarnych i zachęcić ich do poparcia projektu. Być może w 2013 r. uda się doprowadzić do odpowiednich zmian i wprowadzić stały mechanizm monitoringu. Liczymy na zrozumienie problemu przez polityków – w końcu im lepszy będzie krajowy system stanowienia prawa w Polsce, tym mniej przegranych spraw w Trybunale w Strasburgu – podkreśla dr Adam Bodnar z HFPC.
Dzięki temu polepszy się nie tylko wizerunek Polski, ale być może przełoży się to na mniejsze wydatki z budżetu państwa z tytułu zasądzanych przez Trybunał zadośćuczynień i odszkodowań. W ostatnich latach rekordowy pod tym względem okazał się 2007 rok, kiedy wypłacono 5,7 mln zł rekompensat.
Szansa na przekonanie polityków jest tym większa, że projekt wraz z uzasadnieniem nie powstał ad hoc, lecz jest efektem dogłębnych analiz i konsultacji z ekspertami od funkcjonowania parlamentu. Oprócz zmiany regulaminu Sejmu konieczne będzie także stworzenie odpowiedniej jednostki w Kancelarii Sejmu, której zadaniem byłoby stałe śledzenie orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka pod kątem planowanych zmian legislacyjnych w Polsce. Zdaniem autorów projektu być może wystarczą 2–3 etaty.