Zarzuca się nam, że zamieniliśmy pojęcie „przerwanie ciąży” na „pozbawienie życia dziecka”. Ale przecież ciąża nie jest dobrem prawnym, które ma być chronione. Takim dobrem jest życie dziecka

Wokół przygotowanego przez komisję kodyfikacyjną projektu kodeksu karnego toczy się burzliwa dyskusja. Krytycy dokumentu przede wszystkim zarzucają mu, że zaostrza on prawo aborcyjne – wprowadza sankcje dla matki, która usunęła ciążę, czego do tej pory nigdy nie przewidywało polskie ustawodawstwo. Ukarania kobiety przerywającej ciążę nie domagają się nawet przeciwnicy aborcji. Dlaczego chce tego komisja?

Nie jest stwierdzeniem ścisłym, że karalności matki, która usunęła ciążę, nie przewidywało polskie ustawodawstwo. Do 1956 r. kobieta podlegała odpowiedzialności karnej. To tylko gwoli ścisłości, gdyż w projekcie nie nawiązujemy do tego rozwiązania. Wprowadzenie karalności matki jest konsekwencją propozycji wprowadzenia nowego art. 162a kodeksu karnego, w którym przyjęliśmy, że dziecko poczęte zdolne do samodzielnego życia poza organizmem matki powinno podlegać takiej samej ochronie jak dziecko już urodzone. Natomiast o konieczności wprowadzenia tej normy zadecydowały trudności, z jakimi borykają się w ostatnich latach sądy powszechne i poszczególne składy Sądu Najwyższego orzekające w sprawach, w których rozstrzygniecie związane jest z ustaleniem zakresu pojęcia człowieka. Komisja nie zakwestionowała bezkarności matki atakującej swoje dziecko. Wprowadziła tylko wyjątek od tej zasady: sytuację, w której matka umyślnie doprowadza do śmierci dziecka zdolnego do samodzielnego życia. W tym przypadku komisja kodyfikacyjna zaproponowała jednak złagodzenie odpowiedzialności kobiety, bo nie odpowiadałaby ona za umyślne zabicie dziecka, czyli za zabójstwo, ale za dzieciobójstwo, pod warunkiem że chodzi o dziecko zdolne do samodzielnego życia. Byłaby to więc uprzywilejowana odpowiedzialność.
Natomiast uważam, że w błąd opinię publiczną wprowadzają komentarze sugerujące, że projekt przewiduje np. odpowiedzialność karną kobiety, która nie wie, że jest w ciąży, i podczas jazdy na nartach poroni. Zagrożenie karą za dzieciobójstwo nie dotyczy w żadnym wypadku takich sytuacji.

Proponowane zmiany w kodeksie karnym idą w tym kierunku, aby dziecko poczęte miało takie same prawa jak już urodzony człowiek. Czyżby obecna ochrona prawna takiego dziecka nie była wystarczająca?

Obecnie dziecko poczęte, w okresie, w którym jest zdolne do samodzielnego życia, nie podlega żadnej ochronie prawnej. Prowadzi to do tego, że np. lekarz, który popełnił błąd i doprowadził do jego śmierci albo spowodował ciężki uszczerbek na jego zdrowiu, nie jest karany. Komisja kodyfikacyjna uznała, że należy zrównać ochronę tego dziecka z ochroną życia człowieka. Jeżeli mąż uderzy żonę w brzuch w dziewiątym miesiącu ciąży i ta poroni, to mężczyzna może odpowiadać za naruszenie nietykalności cielesnej żony - o ile zdecyduje się ona na wniesienie prywatnego aktu oskarżenia. Za śmierć dziecka zdolnego do samodzielnego życia sprawca, na podstawie dzisiaj obowiązujących przepisów, odpowiadać nie będzie.
Komisja nie usiłuje jednak w związku z tym do obecnie obowiązującego kodeksu wprowadzać żadnych nowych pojęć dotyczących aborcji. Kodeks posługuje się w art. 152 par. 3 pojęciem dziecka poczętego zdolnego do samodzielnego życia poza organizmem matki. Określenie to zostało przejęte z ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży (Dz.U. z 1993 r. nr 17, poz. 78), które zostało wprowadzone do niej w 1996 r. ustawą nowelizującą przepisy z 1993 r.

O zaostrzeniu przepisów antyaborcyjnych ma świadczyć – zdaniem przeciwników proponowanych zmian – przyjęcie, że przerwanie ciąży oznacza pozbawienie dziecka życia. Panie profesorze, czym kierowała się komisja, zamieniając te pojęcia?

Zarzuca się nam, że zamieniliśmy pojęcie „przerwanie ciąży” na „pozbawienie życia dziecka”. Ale przecież ciąża nie jest dobrem prawnym, które ma być chronione, natomiast takim dobrem, które ma być chronione, jest życie dziecka. Zaproponowane przez nas w projekcie rozwiązanie stanowi powrót do regulacji wprowadzonych do obowiązującego wówczas kodeksu karnego przez wspomnianą wyżej ustawę z 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży.

Czy przerwanie ciąży będzie na gruncie znowelizowanego kodeksu równoznaczne z uśmierceniem dziecka poczętego?

Tak, to jest oczywiste, mówimy przecież o dobrach chronionych i o ataku na dobro chronione. Dobrem chronionym w tych przepisach jest życie dziecka, a nie ciąża.

Czy moralne jest wprowadzenie przepisów zmuszających kobiety do urodzenia dziecka z ciężkimi uszkodzeniami?

Projekt nie zmienia w zasadniczy sposób sytuacji, jaka istnieje obecnie, tylko nieco zmienia określenie przesłanki eugenicznej. Na gruncie obowiązujących dzisiaj przepisów do przerwania ciąży na podstawie przesłanek eugenicznych może dojść wówczas, gdy dziecko nie jest zdolne do samodzielnego życia. Zdajemy sobie jednak sprawę z tego, że określenie przez nas tej przesłanki nie jest najszczęśliwsze, i będziemy jeszcze doprecyzowywać ją po przedyskutowaniu sprawy.

Czy lekarze po wejściu w życie nowych przepisów będą bali się wykonywać zabiegi aborcyjne?

Już odpowiadałem w innym miejscu na takie pytanie, twierdząc, że mam znacznie lepsze mniemanie o lekarzach. Uważam, że nie powinni się obawiać. Natomiast nie można zapominać, że dziecko poczęte też jest już pacjentem tych lekarzy, a oni mają obowiązek udzielać mu pomocy, gdy jest potrzebna, i działać przy tym zgodnie ze sztuką medyczną. Wtedy lekarz nie będzie ponosił odpowiedzialności, gdy ratując matkę, doprowadzi do śmierci dziecka. W takim przypadku występuje tzw. drugi skutek i określając w ustawie przesłanki odpowiedzialności, trzeba wziąć pod uwagę, że takie sytuacje mogą zaistnieć. Nowelizując ustawę, wprowadzamy odpowiedzialność osoby szczególnie odpowiedzialnej za bezpieczeństwo dziecka niezdolnego do samodzielnego życia za nieumyślne spowodowanie jego śmierci. Zdarza się, niestety nierzadko, że np. rażący błąd lekarza doprowadza do poronienia. Jest to wielka tragedia dla rodziny, która straciła dziecko. Czy lekarz w takiej sytuacji ma być bezkarny? W sytuacji, gdy dziecko jest niezdolne do samodzielnego życia, wyklucza się w projekcie jakąkolwiek odpowiedzialność matki dziecka.

Określenie: „poważne zagrożenie życia lub zdrowia matki” uważane jest za nieostre. Dlaczego komisja chce je zamieścić w ustawie?

„Poważne zagrożenie życia lub zdrowia matki”, to pojęcie, które występowało już w ustawie z 1993 r. (była o niej mowa wyżej) i zostało z niej usunięte w 1996 r. Komisja kodyfikacyjna wraca więc do terminu, który już kiedyś przyjął Sejm.
Pojęcia pozwalające na bezkarne usuniecie ciąży zaczerpnęliśmy z ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Proponujemy przenieść je do kodeksu karnego, aby w ten sposób zapewnić większą czytelność przepisów, ale korzystając przy tym z brzmienia pierwotnego tej ustawy z 1993 r., a nie z wersji po zmianach wprowadzonych w 1996 r.

Rodzice obawiają się, że nawet gdy badania prenatalne wykażą, że dziecko może urodzić się z zespołem Downa, to wówczas zagrożonej w ten sposób ciąży nie będzie można legalnie usunąć. Dojdzie więc do zmuszania kobiet do tego, aby rodziły dzieci kalekie.

Trudno, aby ustawa ustosunkowywała się do konkretnych schorzeń, np. do zespołu Downa. Te sprawy powinny rozwiązywać orzecznictwo i interpretacje sądowe. Natomiast komisja postanowiła zrezygnować z takiej przesłanki, która obecnie zezwala na usunięcie ciąży wówczas, gdy badania prenatalne wskazują tylko na duże prawdopodobieństwo zagrażające życiu płodu. Trudno przecież uznać, że lekarstwem na nieuleczalną chorobę dziecka będzie pozbawienie go życia. Dlatego komisja kodyfikacyjna ograniczyła przesłankę eugeniczną do sytuacji, gdy nastąpi ciężkie i nieodwracalne uszkodzenie dziecka poczętego. To, na czym polega ciężkie i nieodwracalne uszkodzenie płodu, powinno być przedmiotem interpretacji sądowej. Sprawa powinna zostać uregulowana w orzecznictwie, a nie może o niej przesądzać ustawa. Dyskutując w komisji na ten temat, doszliśmy do wniosku, że wprawdzie proponowany przez nas przepis nawiązuje do regulacji ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży w wersji z 1993 r., ale należy go poprawić i występujące w nim pojęcie „uszkodzenie” zastąpić pojęciem „upośledzenie”, które występuje w obecnie obowiązującym prawie.

Czy to znaczy, że dopiero po wejściu w życie ustawy praktyka orzecznicza powinna pójść w tym kierunku, aby określić, o jakie ciężkie i nieodwracalne uszkodzenia płodu chodzi? Przecież zanim dojdzie do ujednolicenia orzecznictwa, może minąć kilka lat?

To nie byłby jedyny przypadek dokonywania w ten sposób interpretacji zakresu pojęć, bo w kodeksie karnym występują również inne pojęcia, np. „okrucieństwo” lub „szczególne okrucieństwo”, które doczekały się już bogatego orzecznictwa Sądu Najwyższego. Już dzisiaj dokonuje się sądowej wykładni określenia „zachodzi wysokie prawdopodobieństwo”.

Czy te wszystkie problemy będą dotyczyły także płodu znajdującego się poza organizmem matki i in vitro?

To wszystko, o czym tutaj mówiliśmy w związku z atakami na dobro chronione, jakim jest życie dziecka, dotyczy także dziecka in vitro rozwijającego się poza organizmem matki. Uważam, że już najwyższy czas, aby sprawę in vitro i związane z nią problemy prawne uregulować w odrębnej ustawie. Trzeba też uregulować sprawę działania na komórkach macierzystych. Odesłałbym czytelników w tej sprawie do wyroku Wielkiej Izby Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości z 18 października 2011 r. Wyraźnie tam stwierdzono, że zarodek ludzki jest obdarzony godnością człowieka. Dlatego w Polsce trzeba uregulować sprawę zarodków in vitro i w przyszłej ustawie zakazać niszczenia ich oraz wprowadzić sankcję za złamanie tego zakazu.

Czy komisja kodyfikacyjna jest jednomyślna co do treści przygotowywanych przepisów o ochronie dziecka poczętego?

Tak. Z tym że dziecko poczęte, zdolne do samodzielnego życia poza organizmem matki, jest człowiekiem i należy się mu ochrona taka sama, jak każdemu człowiekowi, jednomyślnie zgadzają się wszyscy członkowie komisji. Publikując projekt, chcieliśmy też zaprosić do merytorycznej debaty nad potrzebą i zakresem zmian regulacji karnej. Komisja planuje zorganizować spotkania konsultacyjne z udziałem przedstawicieli środowisk prawniczych, medycznych, bioetycznych i społecznych. Wyjaśnił to zresztą w opublikowanym oświadczeniu jej przewodniczący prof. dr hab. Piotr Hofmański.

Czy projekt kodeksu karnego komisja konsultowała z Opus Dei? W e-mailu do uczestników konferencji zorganizowanej przez komisję, w rubryce „do wiadomości” był adres z nazwą tej organizacji.

Nie konsultowaliśmy projektu z Opus Dei, co zresztą już wielokrotnie było wyjaśniane. To był prywatny adres e-mailowy osoby organizującej konferencję. Podała go, bo wyjechała na urlop i chciała, aby na ten adres uczestnicy konferencji zgłaszali uwagi. Uważam, że prywatną sprawą tej osoby jest, jaki adres wybrała, i nie oznacza to wcale, że projekt był konsultowany z Opus Dei.

W błąd wprowadzają opinię publiczną komentarze sugerujące, że projekt przewiduje np. odpowiedzialność karną kobiety, która nie wie, że jest w ciąży, i podczas jazdy na nartach poroni. Zagrożenie karą za dzieciobójstwo nie dotyczy takich sytuacji

W Polsce trzeba uregulować sprawę zarodków in vitro i w przyszłej ustawie zakazać niszczenia ich oraz wprowadzić sankcję za złamanie tego zakazu
Po felietonie prof. Lecha Gardockiego
Burzę wokół rozwiązań proponowanych przez Komisję Kodyfikacyjną Prawa Karnego (funkcjonującą przy Ministerstwie Sprawiedliwości) wywołał felieton prof. Lecha Gardockiego, opublikowany na łamach Prawnika w połowie grudnia („Kodeks karny i Opus Dei”, Prawnik 241/2013). Były I prezes Sądu Najwyższego jako pierwszy publicznie zwrócił uwagę na to, że nowe rozwiązania w rzeczywistości są odejściem od tzw. aborcyjnego kompromisu, a przy okazji mogą też skutecznie zniechęcić do stosowania procedury in vitro. Profesor wyraził pogląd, iż członkowie komisji „niepotrzebnie wyobrazili sobie, że pod szyldem kodyfikacji przeforsują uchwalenie przepisów odpowiadających ich przekonaniom religijnym”.
Publiczna debata na temat projektu zbiegła się z końcem 4-letniej kadencji Komisji Kodyfikacyjnej. Skład nowo powołanego gremium niemal nie różni się od poprzedniego, do 2017 r. jego prace będzie jednak firmował nowy przewodniczący, którym został prof. Piotr Hofmański.