Z roku na rok przedsiębiorcy chcący walczyć o swoje prawa przed Krajową Izbą Odwoławczą popełniają coraz mniej błędów. O ile w 2009 r. aż 14 proc. rozpatrzonych odwołań odrzucono, o tyle w tym roku odsetek ten spadł do zaledwie 5 proc. A to oznacza, że firmy coraz rzadziej przez własne niedociągnięcia tracą szansę na merytoryczne rozpoznanie sporu.
Coraz mniej błędów formalnych / DGP
– Dostrzegam dwa główne powody. Po pierwsze wykonawcy i reprezentujący ich prawnicy zdążyli lepiej poznać przepisy i popełniają mniej błędów, co jest istotne zwłaszcza przy terminowym wnoszeniu odwołań, bo tu błędów nie da się naprawić – mówi Małgorzata Stręciwilk, rzecznik prasowy KIO.
– Drugi powód jest taki, że od 2010 r. przepisy pozwalają uzupełniać pewne uchybienia formalne. Dla przykładu – jeśli odwołanie nie jest podpisane czy też nie załączono pełnomocnictwa do jego wniesienia, wykonawca jest wzywany przez prezesa KIO do uzupełnienia tych braków – dodaje.
W styczniu 2010 r. weszła w życie nowelizacja ustawy – Prawo zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2010 r. nr 113, poz. 759 z późn. zm.), która radykalnie zmieniła system środków ochrony prawnej. Zlikwidowano wówczas protesty, które wcześniej poprzedzały odwołania. Zmieniła się też zasada liczenia terminów na wniesienie tych ostatnich. W poprzednim stanie prawnym decydowała data nadania przesyłki z odwołaniem na poczcie.
Po nowelizacji decydujący był już moment wpływu pisma do KIO. Wykonawcy przyzwyczajeni do dawnych zasad potrzebowali trochę czasu na przestawienie się. Tym bardziej że uznawanie daty stempla pocztowego jest regułą w całym systemie polskiego prawa. Efekt w każdym razie był taki, że w 2010 r. niedotrzymanie terminu było jednym z głównych powodów odrzucania odwołań.
Dlaczego jednak w tym samym roku liczba odrzuconych odwołań zaczęła spadać? Prawdopodobnie należy to tłumaczyć wprowadzeniem wspomnianej już możliwości uzupełniania niektórych braków formalnych. Z czasem gdy przepisy okrzepły, a w części dotyczącej odwołań od czasu opisanej nowelizacji nie były już zmieniane, wykonawcy zdążyli się ich nauczyć. Dzięki temu teraz już tylko co dwudzieste odwołanie jest odrzucane.
Jakie błędy poza wspomnianymi popełniają firmy kierujące odwołanie do KIO? Czasem wciąż zapominają o tym, by przesłać jego kopię zamawiającemu. Muszą to zrobić w tym samym terminie, jaki przepisy wyznaczają na złożenie samego odwołania (5, 10 lub 15 dni).
Czasem nie do końca też wiadomo, czy obowiązek ten dotyczy również załączników.
– Jeśli mają one znaczenie merytoryczne – zawierają zarzuty czy żądania wykonawcy – to ich kopie trzeba przesłać zamawiającemu. Nie dotyczy to dokumentów formalnych, takich jak potwierdzenie wniesienia wpisu czy wyciąg KRS – wyjaśnia Małgorzata Stręciwilk.