Nie mam pretensji do samorządu adwokackiego o to, co zrobił, lecz o to, czego nie zrobił, choć mógł, a przede wszystkim powinien.
Ograniczanie niezależności władzy sądowniczej, niezawisłości sędziów, w tym sędziów Trybunału Konstytucyjnego, podważa zasady współczesnej demokracji. Konstytucja RP nie daje żadnemu organowi władzy (...) prawa do ingerowania w proces wydawania oraz publikacji orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, ani do oceny prawidłowości wyboru sędziów Trybunału Konstytucyjnego” (cytaty w tekście za materiałami dostępnymi na www.adwokatura.pl). Nie, to nie jest deklaracja obrońców wyroku TK z 22 października w sprawie ograniczenia prawa do aborcji. To fragment bodaj najdonioślejszej uchwały Krajowego Zjazdu Adwokatury (KZA) z listopada 2016 r. Brzmi gorzko, jak rechot historii. Nie sądzę, aby autorzy uchwały podpisali się dziś pod taką treścią ani aby zjazd ją przyjął.

Gdzie jest dziś adwokatura?

Wystarczyły cztery lata, żeby sens tej słusznej wypowiedzi został odwrócony wbrew intencji autorów. Dzisiaj mówi się w przestrzeni publicznej nie o Trybunale Konstytucyjnym, lecz o „trybunale mgr Julii Przyłębskiej”, aby dosadnie podkreślić upadek tego najważniejszego z sądów. To, co nie mieściło się w głowie nie tylko adwokatom, stało się rzeczywistością. Prokuraturę zawłaszczono i uczyniono z niej bijące serce partii. Podobnie „Ogromne wojska, bitne generały, policje widne, tajne i dwupłciowe…”, jak u Norwida. Cały aparat ścigania i przymusu został całkowicie podporządkowany interesom partii rządzących. A właściwie jednemu człowiekowi i to zanim został wicepremierem skupiającemu władzę nad czterema kluczowymi resortami: sprawiedliwości, spraw wewnętrznych, obrony narodowej i spraw zagranicznych. Ta nominacja była jedynie usankcjonowaniem istniejącego od 2015 r. stanu faktycznego. Walczą jeszcze sądy i sędziowie. Ciągle walczy rzecznik praw obywatelskich. No i oczywiście walczy ulica z kobietami na czele. Gdzie w tym znajduje się adwokatura?
Opresyjne dla wymiaru sprawiedliwości czasy to paradoksalnie możliwość budowania pozycji i wizerunku adwokatury w społeczeństwie. To szansa zajęcia miejsca w pierwszym szeregu walczących o podstawowe zasady i wartości państwa demokratycznego. To wymagało i wymaga nie tylko stanowczego opowiedzenia się za tymi wartościami, lecz także podjęcie konkretnych działań. Czy adwokatura sprostała? Czy ma plan, jak naprawić to, co już zostało zniszczone? Odpowiedzi na te pytania powinien dać KZA. W wyłącznej kompetencji zjazdu jest też udzielenie (bądź nie) absolutorium dotychczasowym władzom. Obecnie wiemy tyle, że zaplanowany na listopad zjazd się nie odbędzie, a nowy termin to 19–21 marca 2021 r. Aby mogło do zjazdu dojść, muszą się odbyć zgromadzenia wszystkich Izb. Kiedy to się stanie, nikt nie wie.
Krótkie kalendarium przygotowań do tych wydarzeń:
  • 29 lipca prezes poinformował Naczelną Radę Adwokacką o spotkaniach z przedstawicielami Ministerstwa Sprawiedliwości, na temat rozwiązań legislacyjnych pomocnych przy zorganizowaniu zgromadzeń izb i Krajowego Zjazdu Adwokatury w czasie epidemii. Sekretarz NRA dodał, że obecne rozmowy z przedstawicielami Ministerstwa Sprawiedliwości zaowocowały deklaracją życzliwości i neutralności w kwestii organizacji wyborów w samorządzie adwokackim. Celem NRA – jak czytamy w relacji – jest uzyskanie ustawowego upoważnienia do uchwalania regulaminu przeprowadzenia zgromadzeń i KZA w czasie pandemii;
  • 27 sierpnia 2020 r. NRA rekomenduje okręgowym radom adwokackim rozważenie powstrzymania się od organizacji zgromadzeń izb adwokackich do czasu, aż minie stan zagrożenia. Ponadto NRA postanowiła wystąpić z inicjatywą ustawodawczą o przedłużenie kadencji organów adwokatury (jak widać, uchyliła się od zajęcia jednoznacznego stanowiska: zwoływać czy nie zwoływać zgromadzenia, a ciężar decyzji przerzuciła na izby). Na marginesie: gdy ukazuje się ten tekst, radcy prawni najprawdopodobniej mają już nowego prezesa, którego planowali wybrać w weekend;
  • 20 października adw. Rafał Dębowski przedstawił informacje o stanie prac legislacyjnych w sprawie zmian przepisów dotyczących zgromadzeń Izb Adwokackich i Krajowego Zjazdu Adwokatury. Poinformował, że propozycje Ministerstwa Sprawiedliwości zostały skierowane do zespołu ds. programowania prac rządu przy Radzie Ministrów, jednak na tym etapie Naczelnej Radzie Adwokackiej nie zostaną przedstawione propozycje, ponieważ zespół jeszcze nie podjął decyzji (dowiemy się po fakcie; takie traktowanie adwokatury jest jej upokarzaniem).
Oczekiwanie na pomoc rządu określa pozycję adwokatury i wystawia świadectwo jej naczelnym organom. Chaos, bo część izb (krakowska, wrocławska, opolska, wałbrzyska, radomska) „rozważyła” sierpniową rekomendację powstrzymania się od odbycia zgromadzeń i… swoje zgromadzenia odbyła, nie czekając na „życzliwość i neutralność” ministra sprawiedliwości.
Z propozycją przełamania impasu wyszła ORA w Warszawie, która wzywa do zwołania Nadzwyczajnego KZA w jednym celu: uchwalenia regulaminu odbywania Zgromadzeń Izb Adwokackich i Krajowego Zjazdu Adwokatury. Można złośliwie zapytać: a według jakiego regulaminu odbędzie się zjazd nadzwyczajny? Kto na niego pojedzie? Z przepisów wynika, że delegaci wybrani na poprzedni zjazd. Nie ci z aktualnym mandatem – wybrani już przez niektóre izby. Przypomnijmy także, że członkami NRA i uczestnikami zjazdu są z urzędu dziekani izb. Którzy? Dotychczasowi czy ci nowo wybrani?

Wina wirusa?

Taki jest obraz adwokatury. Można powiedzieć, że to wyłączna wina pandemii. Można. Pomówmy jednak o całej czteroletniej kadencji. To bez wątpienia jeden z najgorszych okresów dla prawników w całej historii niepodległej Polski. Wojna, jaką państwo wypowiedziało przede wszystkim własnym sędziom i sądom, nie ma precedensu. Ze smutkiem zauważam, że ciężar walki wzięły na siebie stowarzyszenia sędziowskie, my zaś wybraliśmy rolę obserwatora, a nie aktywnego uczestnika, który chce wpływać na wynik. Współudział w zorganizowaniu I Kongresu Prawników (drugi przeszedł bez echa) to za mało. Udział adwokatów w obywatelskich akcjach, takich jak Inicjatywa Wolne Sądy, to nie zasługa naszych władz, lecz wybór poszczególnych koleżanek i kolegów. Brakuje przepływu jasnych sygnałów od adwokatury do społeczeństwa i polityków. Nie ma własnych kanałów informacyjnych, mimo że środki materialne i potencjał intelektualny są, a na konieczność ich stworzenia wskazywał w uchwale programowej KZA już w 2007 r.

Od zaniepokojenia do sprzeciwu

Ten obraz potwierdza analiza uchwał naczelnych organów z ostatnich lat. Te, które odnoszą się do bieżących wydarzeń, wyrażają „zaniepokojenie” we wszystkich stopniach, „negatywnie oceniają” albo przyjmują „z głębokim rozczarowaniem” kolejne akty rujnowania porządku demokratycznego. Akty te co najwyżej „budzą sprzeciw”. Nie znajdziemy w oficjalnych wystąpieniach wskazówek, jak adwokatura zamierza im przeciwdziałać. Nie znam żadnej własnej inicjatywy adwokatury nakierowanej na zahamowanie procesu burzenia fundamentów demokratycznego państwa. Są doraźne, reaktywne działania.
Nie sposób w tym miejscu nie wspomnieć o postawie adwokatury w sprawie (trwającego) wyboru rzecznika praw obywatelskich. Jest ona zdumiewająca, bo kandydatury można było składać do 10 sierpnia, a kadencja Adama Bodnara – co było wiadome od zawsze – upłynęła 9 września. Uchwała NRA o poparciu na to stanowisko Zuzanny Rudzińskiej-Bluszcz (której kandydaturę komisja sejmowa odrzuciła 17 września) zapadła… 22 września. W chwili podejmowania uchwały mój samorząd był w ósmej setce podmiotów popierających. Nie chodzi o to, że nie poparł pani Zuzanny Rudzińskiej-Bluszcz – adwokatki, do 2015 r. członkini komisji ds. kobiet przy NRA – wcześniej, lecz że nie podjął żadnej aktywności w promowaniu jakiegokolwiek innego kandydata. Rolę RPO podkreślał prezes NRA w podziękowaniu Adamowi Bodnarowi, pisząc 15 września, że rzecznik to szczególny rodzaj adwokata, adwokatura zaś to szczególny rodzaj rzecznika.
Do takiego wniosku doszedł Pan Prezes we wrześniu 2020 r.? Czy dotyczy on personalnie Adama Bodnara i dlatego nie warto było zabiegać, aby jego następcą został ktoś o podobnych zaletach i działający według takich samych standardów?
„Murem za sędzią Morawiec”. Prominentni przedstawiciele palestry zrobili sobie zdjęcia z tym napisem i zamieścili je w sieci. To dobrze. Nie muszę jednak dodawać, że nie byli ani pierwsi, ani jedyni.
Te przykłady opisują modus operandi naszych władz: działajmy tak, aby nie wyjść przed szereg; nie wychylajmy się, bo jeszcze nas zobaczą. Skąd bierze się ta bojaźń?

Wszystko jest polityczne

Najczęściej używanym argumentem przeciwko stanowczej postawie adwokatury w przeciwstawianiu się rujnowaniu porządku konstytucyjnego jest nawoływanie do apolityczności. To tani, demagogiczny i samobójczy argument. Twierdzenie, że adwokatura nie powinna zajmować się polityką, jest równoważne do nawoływania, abyśmy nie zajmowali się prawem. Wystarczy przypomnieć, że prawo jest produktem polityki, jej emanacją. Musimy mieć wpływ na to, jakimi narzędziami przyjdzie nam wypełniać swoje obowiązki. A nasze narzędzie to prawo. Ile razy trzeba to powtarzać? Zwolennicy „apolityczności” dobrze o tym wiedzą, ale im chodzi o wyłączenie za pomocą tego straszaka adwokatury jako czynnego i aktywnego uczestnika wydarzeń. O zapędzenie nas do kąta.
Kolejny powód ilustruje wystąpienie prof. P. Kardasa, wiceprezesa NRA, na odbytym już zgromadzeniu izby krakowskiej. Pan mecenas wskazywał tam na podstawowe funkcje samorządu, definiując je jako konieczność stworzenia bezpiecznych warunków do wykonywania powinności adwokackich. Tak abyśmy bez lęku mogli pracować i stać na straży prawa. Każdego prawa? Również tego, które umożliwiło skrajną degradację TK? Podobnie adwokat prof. Maciej Gutowski, oficjalny kandydat na stanowisko prezesa NRA, w wywiadzie dla „Rzeczpospoliej” z 8 września 2020 r. stwierdził: „Kluczowy obszar działania samorządu dotyczy potrzeb zawodowych adwokatów” i „Nie możemy jednak angażować się w politykę, bo wówczas adwokatura stanie się lustrzanym odbiciem sporów politycznych”.
Te wypowiedzi charakteryzują wsobny kierunek w działalności samorządu. Przede wszystkim dbajmy o siebie, nasze bezpieczeństwo, nasz komfort pracy i z dala od polityki. Jak się ma do tego ten cytat? „Granice demokracji konstytucyjnej wyznacza prawo (…). Wszelkie naruszenia tych granic (…) traktować należy jako zamach na podstawowe konstytucyjne wartości. Ich ochrona w każdym wypadku i w każdym czasie jest naszą podstawową powinnością, od której nikt – ani Adwokatury jako instytucji, ani żadnego z adwokatów – zwolnić nie może”. To końcowy fragment cytowanej już uchwały KZA o ładzie konstytucyjnym. Przewodniczącym komisji wniosków, która przygotowała treść uchwały, był mecenas Gutowski, a mec. Kardas był członkiem tej komisji. Co takiego się stało, że obaj inaczej widzą dzisiaj podstawowe powinności i priorytety działań adwokatury? Jak wypełnić „podstawowe powinności” bez angażowania się w politykę? Do obydwu Panów Profesorów: nie mylmy polityki z partyjniactwem, a ustawodawstwa z prawodawstwem. Jeżeli będziemy politycznie bierni, to twarzą adwokatury pozostanie Bartłomiej Sochański. Sędzia TK, któremu przed domem protestujący zawiesili transparent „Byłeś adwokatem, a zostałeś katem”, lub Adam Redzik, który prosto z funkcji zastępcy redaktora naczelnego „Palestry” trafił do niesławnej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN.
I jeszcze jedno. A co będzie, jeżeli adwokaci będą zastraszani, szykanowani, zatrzymywani, jeżeli nie będzie warunków do świadczenia pomocy prawnej bez lęku? Przestaniemy ją świadczyć? Czy nie na takie okoliczności powinniśmy się przygotować? Sposób potraktowania mec. R. Giertycha jest tego dobitnym dowodem.
Podejmowanie kolejnych, często dramatycznie spóźnionych, jak w sprawie wyboru RPO, uchwał wyrażających „zaniepokojenie” to dowód bezradności, lęku, chaosu albo zawinionego zaniechania. Potwierdzają to wydarzenia ostatnich dni. Po tygodniu gwałtownych protestów na ulicach całej Polski, jako tło B. Budki, szefa partii politycznej, wystąpił prezes Naczelnej Rady Adwokackiej J. Trela, deklarując pomoc dla protestujących w ramach akcji organizowanej nie przez samorząd adwokacki, lecz przez partię właśnie. Po pierwsze, taka pomoc została już spontanicznie zorganizowana przez samych adwokatów, co potwierdził obecny tam mec. J. Dubois (który nie jest członkiem organów adwokatury ani na szczeblu krajowym, ani izbowym). Po drugie, co stało na przeszkodzie, aby NRA lub jej prezydium same zorganizowały konferencję prasową i poinformowały o swoim stanowisku?
Zamknięcie się w bańkach mniej lub bardziej dostępnych forów internetowych, bo podobno tam toczy się prawdziwa dyskusja, nie zastąpi ludzi z krwi i kości. Potrzebujemy przywódców, którzy udźwigną ciężar tych czasów, a nie ubolewających nad rzeczywistością urzędników adwokatury oglądających się lękliwie na decyzje ministerialnych, partyjnych aparatczyków. Potrzebujemy takich, którzy mają tak za tak, a nie za nie. Takich, którzy potrafią wyjść, skrzywić się, wycedzić szyderstwo. Bo to jest także kwestia smaku. Powinni to być także ludzie młodzi. Nie szkodzi, że nie mają doświadczenia, bo jak pokazuje ostatnia kadencja, doświadczenie na niewiele się zdało. Młodzi (niekoniecznie wiekiem), niosący realną nadzieję na adwokaturę uczestniczącą, a nie statystującą. Tacy, którzy zerwą z defensywnym stylem. Nie epigoni.
Nie mam pretensji do mojego samorządu o to, co zrobił, lecz o to, czego nie zrobił, choć mógł, a przede wszystkim powinien. O to, że mówi szeptem, kiedy trzeba krzyczeć. Doceniam i szanuję aktywność wielu koleżanek i kolegów, także tych zasiadających w organach adwokatury. Rozróżniam jednak to, co mówi, pisze czy robi konkretny człowiek, od stanowiska adwokatury wyrażanego w formie uchwał i oficjalnych dokumentów sygnowanych przez samorząd. Przede wszystkim zaś oczekuję czynów. Realnych działań. A przynajmniej nazywania rzeczy po imieniu.
Wreszcie słowo do tych kolegów, którzy uważają, że nie należy dyskutować publicznie o wewnętrznych sprawach. To, o co apelujecie, ma w naszej kulturze odpowiednią nazwę: dulszczyzna. To nie są sprawy wewnętrzne adwokatury. To jest wołanie o adwokaturę, która sprosta współczesnym wyzwaniom. O taką adwokaturę, która jest nam wszystkim dzisiaj potrzebna.
PS. Mój Dziekan zarzucił mi, że chcę rewolucji. Tak, Panie Dziekanie. Chcę rewolucji, bo rewolucja jest kobietą! Adwokatura też!
Doceniam i szanuję aktywność wielu koleżanek i kolegów. Rozróżniam jednak to, co mówi, pisze czy robi konkretny człowiek, od stanowiska adwokatury