Po burzliwej dyskusji Krajowa Rada Sądownictwa zdecydowała o rekomendacji na stanowisko sędziego Sądu Apelacyjnego w Warszawie Przemysława Radzika, sędziego Sądu Rejonowego w Krośnie Odrzańskim oraz zastępcy rzecznika dyscyplinarnego.
Emocje w trakcie zakończonych w ostatni piątek obrad sięgały zenitu. Mocno zauważalny był podział na członków KRS, którzy mieli sporo wątpliwości zarówno co do samej kandydatury Przemysława Radzika, jak i sposobu prowadzenia dyskusji nad nią oraz tych, którzy nie widzieli żadnych problemów i ewidentnie dążyli do szybkiego zakończenia sprawy. Do tej pierwszej grupy można zaliczyć przede wszystkim senatorów Krzysztofa Kwiatkowskiego i Bogdana Zdrojewskiego oraz sędziów Teresę Kurcyusz-Furmanik i Macieja Miterę. Na przeciwległym biegunie znaleźli się m.in. poseł i jednocześnie wiceprzewodniczący obecnej KRS Arkadiusz Mularczyk oraz sędziowie Marek Jaskulski i Maciej Nawacki.
Co do udziału tego ostatniego w głosowaniu nad kandydaturą sędziego Radzika pojawiły się poważne wątpliwości. Jak bowiem powszechnie wiadomo, ma on postawiony zarzut dyscyplinarny w związku z podarciem uchwały olsztyńskich sędziów. Tymczasem, jak się okazało, postępowanie w tej sprawie przejął do prowadzenia nie kto inny jak właśnie Przemysław Radzik. Sędzia Nawacki jednak nie zamierzał wyłączać się z głosowania, gdyż, jak podkreślał, jego zdaniem fakt ten nie wpływa na jego bezstronność.
Podobne wątpliwości dotyczyły sędzi Joanny Kołodziej-Michałowicz, która była przewodniczącą zespołu opiniującego kandydaturę Radzika. Senator Kwiatkowski dopytywał, czy nie miała ona postępowania dyscyplinarnego przed rzecznikiem dyscyplinarnym sędziów lub jego zastępcami w związku z opóźnieniami w pisaniu uzasadnień orzeczeń. Ta odpowiedziała, że nic jej nie wiadomo, żeby teraz było prowadzone wobec niej takie postępowanie. Senator jednak nie odpuszczał, podkreślając, że pyta nie o to, czy takie postępowanie toczy się teraz, tylko czy się toczyło w przeszłości i jak zostało zakończone. W tym momencie interweniował poseł Mularczyk, który po długiej wymianie zdań ocenił dociekliwość senatora Kwiatkowskiego jako obstrukcję konkursu.
Sposób prowadzenia obrad przez Arkadiusza Mularczyka został surowo oceniony przez sędzię Kurcyusz-Furmanik, która zwróciła się do niego z prośbą, żeby nie dokonywał on kategorycznych, pejoratywnych ocen wypowiedzi poszczególnych sędziów oraz składanych przez członków wniosków.
– Nikt z nas nie robi czegokolwiek po to, żeby przedłużać postępowania – podkreślała. I dodawała, że członkowie KRS podejmują pewne działania, gdyż chcą wszechstronnie ocenić kandydaturę Przemysława Radzika.
Tymczasem, jak podnosili niektórzy członkowie rady, były wątpliwości co do kompletności opinii na temat pracy i przebiegu kariery sędziego Radzika przedstawionej przez członków zespołu. Senator Kwiatkowski pytał np. o to, czy kandydatowi do SA w Warszawie groziła kara dyscyplinarna za pracę w macierzystym sądzie (chodziło o opóźnienia w sporządzaniu uzasadnień). Jak mówił senator, zbadać tę kwestię miał poznański rzecznik dyscyplinarny, ale postępowanie przejął przełożony Radzika, czyli Piotr Schab, główny rzecznik dyscyplinarny, a następnie uznał, że opóźnienia nie były zawinione.
Członkowie zespołu, w tym sędzia Kołodziej-Michałowicz i sędzia Jaskulski, odpowiadali, że Radzik otrzymał pozwolenie na przedłużenie terminu na sporządzenie uzasadnień. A sędzia Mitera dopytywał, kto jest władny przedłużać prezesowi (Radzik decyzją obecnego ministra sprawiedliwości pełni funkcję prezesa SR w Krośnie Odrzańskim) o 100 czy 200 dni termin na sporządzenie uzasadnienia. Sędzia Kołodziej-Michałowicz odpowiedziała, że „uprawniona osoba”.
Mimo tych wszystkich wątpliwości 11 członków KRS poparło kandydaturę Radzika, jedna osoba się wstrzymała, a jedna była przeciw. W głosowaniu nie brali udziału m.in. Leszek Mazur, przewodniczący KRS oraz sędzia Ewa Łąpińska. Wyłączyli się z tego samego powodu, który sędzia Nawacki uznał za nieuzasadniony.