Jak postępować ze skargami na uchwały Krajowej Rady Sądownictwa dotyczące powołania na urząd sędziego Sądu Najwyższego – nad tym problemem burzliwie dyskutowano w trakcie zakończonego w piątek posiedzenia KRS.
Kwestia pojawiła się w związku z orzecznictwem Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, w kognicji której leży rozpatrywanie odwołań od uchwał KRS w sprawach indywidualnych. Izba ta bowiem w jednym ze swoich orzeczeń uznała, że choć przepisy tego nie przewidują, to jednak uczestnikom konkursu do SN od uchwał KRS przysługuje odwołanie do tego sądu. Braku odwołania nie da się bowiem pogodzić z przepisami konstytucji (sygn. akt I NO 192/19).
Z przebiegu piątkowego posiedzenia rady wynika, że część członków tego organu nie zgadza się z tym orzeczeniem. Wśród nich jest Zbigniew Łupina, sędzia Sądu Rejonowego w Biłgoraju. Znalazł się on w składzie trzyosobowego zespołu, który miał przygotować stanowisko w przedmiocie procedowania w sprawach, w których wniesiono nieprzysługujący środek zaskarżenia od uchwał KRS. W piątek sędzia Łupina przekazał pozostałym członkom rady projekt stanowiska na piśmie. Nie został on odczytany, więc jego pełna treść nie jest znana. Z dyskusji jednak wynika, że zespół zawarł w projekcie tezy wyraźnie sprzeciwiające się orzecznictwu IKNiSP SN. W jednym z punktów projektu była nawet mowa o delikcie dyscyplinarnym mającym grozić sędziom SN za wydawanie orzeczeń. To wywołało sprzeciw niektórych członków rady. Wśród nich byli Wiesław Johann, wiceprzewodniczący KRS, oraz Teresa Kurcyusz-Furmanik.
Jak podkreślił wiceprzewodniczący, punkt dotyczący odpowiedzialności dyscyplinarnej „zabrzmiał złowrogo”.
– To wygląda tak, jakby KRS przy pomocy maczugi groziła SN – mówił sędzia Johann. Jak dodał, z treści kontrowersyjnego zapisu nie wynika ponadto, o czyją odpowiedzialność miałoby chodzić – czy I prezes SN, czy prezes IKNiSP SN, czy może członków poszczególnych składów orzekających.
Sędzia Łupina stwierdził jednak, że to, że ktoś jest sędzią SN, nie wyklucza, że popełnia on delikt dyscyplinarny. SN orzekł przecież w sprawie, w której nie miał kognicji. A to dlatego, że przepisy ustawy o KRS (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 84 ze zm.) nie przewidują wnoszenia odwołań od uchwał KRS w sprawie przedstawienia prezydentowi wniosku o powołanie na urząd sędziego SN.
O braku kognicji SN w tego typu sprawach mówiła również Dagmara Pawełczyk-Woicka. Jak podkreślała, jeżeli SN uważał, że doszło do wtórnej niekonstytucyjności, to miał tylko jedną drogę, a mianowicie zwrócić się ze stosownym pytaniem do Trybunału Konstytucyjnego.
– Nie czyniąc tego, naruszył jednoznaczne brzmienie ustawy – zaznaczyła Pawełczyk-Woicka.
Wiceprzewodniczący Johann w trakcie dyskusji stanowczo stwierdził, że się nie podpisze pod projektem przygotowanym przez zespół. Zwracając się do jego członków, podkreślił, że dotykają oni fundamentalnej zasady dwuinstancyjności. A ta jest dla niego „święta”.
– Rada nie może stwarzać takiego stanu prawnego, w którym tę zasadę będzie naruszać w imię jakiegoś partykularnego interesu. I powiem tutaj wprost, o co chodzi. Chodzi o partykularny interes osób, o których nie chcę w tej chwili mówić. My rozmawiamy o wymiarze sprawiedliwości, a nie o tym, jak obejść uchwały SN – podkreślił wyraźnie wzburzony wiceprzewodniczący Johann.
Ostatecznie radzie nie udało się podjąć stanowiska, gdyż okazało się, że nie ma wystarczającego kworum.