- Szczególnie obawiamy się, że wraz z wypowiedzeniem konwencji stambulskiej wróci ministerialny projekt "Przemoc Plus", według którego - na wzór kremlowski - pierwsze pobicie w rodzinie nie będzie klasyfikowane jako przemoc. Dopóki obowiązuje konwencja, takie przepisy nie mogą u nas zaistnieć – mówi Joanna Gzyra-Iskandar z Centrum Praw Kobiet.

Konwencja stambulska to „ideologiczny koń trojański, który jest neomarksistowskim manifestem, sprzecznym z podstawowymi wartościami naszej kultury prawnej. […] Chcemy wypowiedzieć ten genderowski bełkot ratyfikowany przez PO i PLS. Opinia zagranicy nas nie interesuje. Dla nas podstawą jest suwerenne państwo narodowe” – tak w maju na Twitterze napisał wiceminister ministerstwa sprawiedliwości, Marcin Romanowski.

W lipcu minister rodziny, Marlena Maląg, powiedziała, że decyzja o wypowiedzeniu Konwencji stambulskiej nie została jeszcze podjęta. Zaznaczyła jednak, iż trwają analizy, bowiem Polska nie może pozwolić na narzucenie jakichkolwiek treści ideologicznych niezgodnych z konstytucją.

Płeć kulturowo-społeczna i ideologia gender

Przeciwnicy Konwencji stambulskiej najczęściej krytykują zapisy dotyczące płci biologicznej, płci społeczno-kulturowej oraz przepis, który mówi, że przemoc nie może być usprawiedliwiona względami kulturowymi, religijnymi i tradycyjnymi.

- Niektórzy przedstawiciele i przedstawicielki polskiego rządu twierdzą, że konwencja antyprzemocowa stanowi „zagrożenie dla polskiej rodziny”. Jest to związane m.in. z niezrozumieniem pojęcia płci społeczno-kulturowej (ang. gender), która jest określeniem z zakresu nauk społecznych. Oznacza społecznie skonstruowane role, zachowania i atrybuty, na przykład buty na obcasie, które dane społeczeństwo uznaje za odpowiednie („naturalne”) dla kobiet lub mężczyzn – mówi Zuzanna Warso z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Joanna Gzyra-Iskandar z Centrum Praw Kobiet (CPK) również odnosi się do argumentów strony rządowej:

- Mówiąc o promowaniu "ideologii gender" rząd ma na myśli koncepcję płci społeczno-kulturowej. Konwencja posługuje się tym pojęciem, by podkreślić, że istnieje przemoc ze względu na płeć oraz że przemoc wobec kobiet jest specyficznym i szczególnie powszechnym rodzajem przemocy, wynikającym ze stereotypowego podziału i hierarchii płci oraz kulturowego przekonania o niższości kobiet. Konwencja nakazuje zwalczać tego rodzaju przekonania, które mogą służyć usprawiedliwianiu przemocy lub być jej źródłem – tłumaczyJoanna Gzyra-Iskandar.

Aktywistka zaznacza, że przeciwnicy Konwencji podnoszą też argument o rzekomym "ataku na religię". Jej zdaniem to zmanipulowane twierdzenie. Dokument mówi wyraźnie, że nic nie może być usprawiedliwieniem dla przemocy, w tym także tradycja, kultura i religia.

Konwencja stambulska - Konwencja Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, sporządzona w Stambule dnia 11 maja 2011 r.
pobierz plik

Polski system jest dziurawy i nieefektywny

Ze strony rządowej padają głosy, że w Polsce jest dobre prawo i to właśnie dlatego nie potrzebujemy Konwencji antyprzemocowej. Z tezą tą nie zgadzają się eksperci i wskazują, że polski system jest dziurawy i nieefektywny.

- Polskie prawo zawiera gwarancje równości kobiet i mężczyzn. W praktyce jednak kobiety są dyskryminowane w wielu obszarach życia społecznego. Problem przemocy wobec kobiet i przemocy domowej jest jednym z obszarów praw człowieka, w którym Polki nie mogą liczyć na odpowiednie wsparcie ze strony państwa – mówi Zuzanna Warso z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Zdaniem Warso kontrowersje wśród przeciwników dokumentu budzi art. 12 Konwencji. Przepis zobowiązuje państwa do promowania zmian wzorców społecznych i kulturowych dotyczących zachowania kobiet i mężczyzn w celu wykorzenienia uprzedzeń oraz innych praktyk opartych na idei niższości kobiet lub na stereotypowym modelu roli kobiet i mężczyzn.

Z kolei Joanna Gzyra-Iskandar z CPK podkreśla, że w polskim prawie, aby udowodnić gwałt ofiara musi wykazać, że do czynu karalnego doszło z użyciem przemocy, groźby bezprawnej lub podstępu, podczas gdy Konwencja mówi, że za gwałt należy uznać zachowania seksualne, na które druga strona nie wyraża zgody.

Pojęcie „gender” wywiera negatywny wpływ na moralność społeczeństwa

Konwencja stambulska spotkała się z krytyką nie tylko w Polsce. Jej przeciwnicy przede wszystkim mówią o wprowadzeniu nowej definicji małżeństwa i promowaniu ideologii gender. To właśnie dlatego w luty br. słowacki rząd odrzucił ratyfikację dokumentu.

W 2018 roku Trybunał Konstytucyjny w Bułgarii uznał, że Konwencja „niezależnie od wielu pozytywnych stron jest wewnętrznie sprzeczna i to powoduje jej dwupoziomowość”. Bułgarski rząd stwierdził, że dokument jest niezgodny z konstytucja i nie ratyfikował go. Krytycy Konwencji dodali, że wprowadzenie pojęcia "gender" wywarłoby negatywny wpływ na moralność społeczeństwa.

W piątek, 24 lipca w całej Polsce odbyły się protesty „Nie dla legalizacji przemocy domowej”. Protestujący sprzeciwiają się wypowiedzeniu przez Polskę konwencji antyprzemocowej.

Polska podpisała Konwencję stambulską w grudniu 2014, ratyfikowała w kwietniu 2015 roku. Dokument obowiązuje w 34 państwach, m.in. w Niemczech, Chorwacji, Danii, Portugalii.
Konwencja ma chronić kobiety przed wszelkimi formami przemocy oraz dyskryminacji. Oparta jest na idei, że istnieje związek przemocy z nierównym traktowaniem, a walka ze stereotypami i dyskryminacją sprawiają, że przeciwdziałanie przemocy jest skuteczniejsze.