Prawie 96 proc. adwokatów i radców prawnych uważa, że przewlekłość postępowań w Polsce ma charakter systemowy – wynika z badania przeprowadzonego przez Helsińską Fundację Praw Człowieka (HFPC).
Za główne przyczyny tego stanu rzeczy respondenci uznali długość przerw między rozprawami (75 proc.), zbyt odległy termin pierwszej rozprawy (74 proc.), zwłokę w wydawaniu opinii przez biegłych oraz zasięganie przez sąd kolejnych opinii (70 proc.), złą organizację pracy sądów (59 proc.), a także małą liczbę sędziów i duży formalizm postępowań (po 50 proc.).
Tego samego zdania jest Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. 7 lipca 2015 r. ETPCz wydał wyrok w sprawie Rutkowski i inni przeciwko Polsce, w którym uznał, że problem przewlekłości ma u nas charakter systemowy. Z okazji piątej rocznicy wyroku HFPC postanowiła zbadać, czy i w jakim zakresie strasburski wyrok wpłynął na funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości. Bo choć na początku 2017 r. weszła w życie nowelizacja ustawy o skardze na przewlekłość, to jednak miesiąc temu Komitet Ministrów Rady Europy uznał, że potrzebne są głębsze zmiany w tej kwestii.
Tylko 12 proc. ankietowanych przez HFPC adwokatów i radców prawnych uważa, że skarga na przewlekłość jest efektywnym środkiem zapobiegającym przewlekłości postępowań. I dlatego tylko połowa pytanych sięgnęła po nią w swojej praktyce. – Ja takie skargi składam. Nawet jeśli nie widzę sensu, to przypominam klientom, że to otwarcie drogi do Strasburga. Bo na razie ETPCz nie uznał skargi w Polsce za całkowicie nieskuteczny mechanizm – podkreśla radca prawna Agata Bzdyń. I dodaje, że od wyroku w sprawie Rutkowskiego wiele się nie zmieniło.
Niektóre sądy nie zapoznały się z orzecznictwem trybunału, a nowelizacja ustawy z 2017 r. była pudrowaniem problemu. Bzdyń widzi trzy aspekty wymagające zmian: edukację sędziów w zakresie wyroków ETPCz, źle rozumianą solidarność zawodową i postępowanie Ministerstwa Sprawiedliwości, które nie aplikuje do polskiego prawo dawstwa wyroków strasburskich. Potwierdza to mec. Małgorzata Mączka-Pacholak. – Ustawa o skardze na przewlekłość nie funkcjonuje dobrze. Byłoby świetnie, gdyby sądy widziały ją w realiach konkretnej sprawy. Skarga powinna służyć obywatelowi, ale źródłem oporów w jej stosowaniu może być to, że jeden sędzia ma wypowiedzieć się o trybie pracy kolegi – mówi adwokat.
Tym, co odstręcza od złożenia skargi, jest obawa o złe nastawienie sędziów do strony, która skorzystała z takiej możliwości. Ponad połowa respondentów zauważyła, opierając się na własnych doświadczeniach, że samo zainicjowanie postępowania nie wpływa na przyspieszenie procesu. Adwokaci i radcy zwrócili uwagę na duży formalizm przy badaniu skarg, a także na niskie ustawowe limity rekompensat i równie niskie kwoty przyznawane przez sądy.
– Dlatego wśród kierunków proponowanych zmian znalazły się te mówiące o konieczności zwiększenia koncentracji czynności procesowych, czyli organizowania dłuższych rozpraw częściej zamiast jednogodzinnych co kilka miesięcy – mówi dr Katarzyna Wiśniewska, adwokat, koordynatorka Programu Spraw Precedensowych HFPC i współautorka ankiety. Adwokaci proponują też podwyższenie minimalnej kwoty wypłacanej z tytułu przewlekłości z 500 zł za każdy rok dotychczasowego postępowania do wysokości zgodnej ze standardem wytyczonym przez ETPCz w wyroku Apicella przeciwko Włochom, czyli 1000–1500 zł.
– Nasza ankieta pokazała, że pełnomocnicy prawni postulują uchwalenie oczekiwanej od dawna ustawy o biegłych sądowych – dodaje Wiśniewska. Podkreśla, że na to zwrócił ostatnio uwagę również rząd. Liczba skarg na przewlekłość złożonych do sądów apelacyjnych i sądów okręgowych rośnie. W 2017 r. było ich 16,9 tys., w 2018 r. – 18,2 tys., a w I poł. 2019 r. – 10,2 tys. Sądy okręgowe i apelacyjne zasądziły kwotę pieniężną w odpowiednio 1495, 1969 i 1156 spraw.