W ostatnich dniach adwokaci zamienili się w wytrawnych łowców. Zdobycz, którą starają się ustrzelić to działająca placówka pocztowa, względnie - w dużych miastach – czynny pocztomat. Wszystko przypomina nieodległe, niesławne czasy doręczania pism sądowych przez ich odbiór w kioskach z gazetami, sklepach rybnych, mięsnych itp. Wtedy problemy wywołał brak wyobraźni osób, które dopuściły do przetargu umożliwiającego taki sposób doręczeń. Teraz problemy stwarza pandemia koronawirusa.
Problem jest nie tylko z odbiorem, ale przede wszystkim z nadaniem listów i zachowaniem terminów sądowych. Biura podawcze sądów działają w postaci skrzynek wystawionych przed budynkami. Skoro czasem zdarza się zagubienie koperty od listu skierowanego do sądu i przyjmowanie jako daty wpływu pisma, daty stempla biura podawczego, a nie daty nadania, trudno zaufać systemowi wrzucania listów do skrzynek, bez potwierdzenia ich otrzymania. Poczta Polska natomiast wprowadziła znaczne ograniczenia w pracy placówek, a nadawanie listów za pomocom pocztomatu skończyło się dla jednego z mecenasów… telefonem na policję osoby, która stała za nim w kolejce. Cóż, mecenas miał do nadania więcej niż jeden list.
Już w 2009 r. do procedury cywilnej weszły przepisy umożliwiające elektroniczną komunikację z sądami. Każdy kolejny minister sprawiedliwości nie dostrzegał potrzeby wprowadzenia takiej możliwości. W tle oczywiście było powszechne nieprzygotowanie i nieumiejętność znalezienia środków finansowych. Pewną jaskółką było wprowadzenie elektronicznej komunikacji z sądami rejestrowymi, ale aktualnie w praktyce ogranicza się ona do wniesienia formularza zmian do KRS czy przesłania sprawozdania finansowego. Problemem jest nadanie „zwykłego” pisma procesowego jak skarga czy zażalenie. W tzw. międzyczasie doręczenia elektroniczne zaczęły obowiązywać w procedurze administracyjnej i podatkowej. Niekiedy sądy, a czasem i prokuratury, w sprawach karnych mają odwagę doręczać na wniosek stron pisma w postaci elektronicznej (art. 132 §3 KPK). Niestety taką samą drogą nie można wnosić pism w postępowaniu karnym. Tu jednak w sytuacji nadzwyczajnej pismo można złożyć z zachowaniem terminu i w jednostce policji.
Od kilku miesięcy działa komunikacja elektroniczna z sądami administracyjnymi. Nie jest rewelacyjnie bo osoby odpowiedzialne za jej wdrożenie „przespały” kilkuletni okres vacatio legis, panicznie szukając rozwiązań, które w ostatnich chwili uratowałyby ich przed kompromitacją. Ale system, mimo swoich wad, działa, co więcej, a to duży plus, umożliwia nawet zdalne przeglądanie akt.
Oparcie systemu doręczeń o portal ePuap – czyli system z założenia tymczasowy – ze wszystkimi jego wadami jak nieczytelny interfejs, „przerwy technologiczne”, poważnie utrudniający pracę w przypadku większej ilości korespondencji czy… ograniczenie znaków, które można zawrzeć w piśmie procesowym obrazują, że informatyzacja wymiaru sprawiedliwości to wyzwanie przede wszystkim dla jej beneficjentów.
Wielką zaletą natomiast jest to, że system ten w ogóle działa. Co więcej opiera się o ePuap, z którego już obecnie korzystają sądy powszechne. Nie ma więc poważnych przeszkód, żeby w tym trudnym czasie minister sprawiedliwości odpowiedział na potrzeby uczestników procesów i umożliwił elektroniczną korespondencję w sprawach cywilnych. Będzie to rozwiązanie wpływające na bezpieczeństwo epidemiologiczne, realnie ułatwiające funkcjonowanie i możliwe do wprowadzenia przez wydanie rozporządzenia. Dodatkowo taka zmiana może wymusić konieczność realnych prac nad docelowym systemem korespondencji elektronicznej z sądami, w miejsce wiecznego odkładania rozwiązania tej palącej potrzeby.
Już obecnie można przeprowadzić na odległość wysłuchanie strony (art. 226(1) KPC), a także dowody, w tym z przesłuchania świadka (art. 235 KPC). Możliwość choćby czasowego odbywania rozpraw przy pomocy środków porozumiewania się na odległość poza budynkiem sądu wymagałaby noweli art. 151 i 235 KPC, niemniej istnieje możliwość choćby czasowego usprawnienia pracy sądów.
Ministerstwo Sprawiedliwości przedstawia za to propozycje będące wygodnymi dla sędziów ale niekoniecznie dla obywateli (niewyznaczanie rozpraw, przenoszenie spraw do innych sądów). To kolejny przykład reformy pisanej przez urzędników dla urzędników.
Także w sztandarowym pomyśle „naprawy” wymiaru sprawiedliwości – tzw. ustawie pakamerowej brakuje rozwiązań na ten trudny czas, umożliwiających świadczenie pomocy prawnej online. Niedawno natomiast Narodowy Fundusz Zdrowia wydał komunikat o możliwości udzielania przez lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej tzw. teleporady. Dlaczego więc ograniczać realizację potrzeb darmowej pomocy prawnej, o ile takie potrzeby istnieją i prawa do wynagrodzenia dla udzielających pomocy? Wprowadzenie teleporady wpłynęłoby też na bezpieczeństwo osób udzielających pomocy prawnej i ograniczyło możliwość transmisji infekcji COViD-19.
Problemy czekają też samorządy zawodowe. Obecny rok jest rokiem wyborczym. Np. na 30 maja br. zaplanowano zgromadzenie Izby Adwokackiej w Warszawie, skupiającej 8 tys. członków, którzy teoretycznie mogliby w nim uczestniczyć. Zakładanie, że do tego czasu wygasną wszystkie ogniska koronawirusa byłoby tyleż optymistyczne co nieodpowiedzialne. To jednak nie oznacza, że nie powinniśmy dążyć do względnej normalizacji funkcjonowania organów i instytucji. Z pomocą może przyjść – jak się wydaje – konieczny do wprowadzenia mechanizm umożliwiający uczestnictwo i głosowanie podczas takich zgromadzeń za pomocą środków porozumiewania się na odległość.