Wchodząca jutro w życie ustawa gwarantuje, że Andrzej Duda wybierze I prezesa Sądu Najwyższego, a kandydatów na to stanowisko zgłoszą m.in. sędziowie przez niego powołani.
Wchodząca jutro w życie ustawa gwarantuje, że Andrzej Duda wybierze I prezesa Sądu Najwyższego, a kandydatów na to stanowisko zgłoszą m.in. sędziowie przez niego powołani.
/>
Dwa alternatywne zgromadzenia ogólne sędziów SN? Zdaniem konstytucjonalistów to wariant bardzo prawdopodobny. Oznaczałby on bezprecedensowe spotęgowanie sądowego kryzysu.
Gra toczy się o to, kto po prof. Małgorzacie Gersdorf będzie I prezesem SN. To stanowisko o fundamentalnym wpływie na funkcjonowanie tego sądu. As do prezydenckiego rękawa został zaszyty we wchodzącej jutro w życie tzw. ustawie dyscyplinującej.
Dziś prawdopodobny jest wariant, że osoby orzekające w Izbie Dyscyplinarnej SN – w myśl głośnej uchwały połączonych trzech izb tego sądu – nie zostaną dopuszczone do udziału w Zgromadzeniu Ogólnym Sędziów SN. To ono powinno w połowie marca ustalić, które pięć nazwisk przedstawić głowie państwa jako kandydatów na I prezesa.
– Zaproszenie osób z Izby Dyscyplinarnej do udziału w zgromadzeniu – przypominam – sędziów byłoby niezgodne z dotychczasowym orzecznictwem SN i wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości UE. Oni nie są sędziami – potwierdza prof. Mariusz Bidziński, konstytucjonalista z Uniwersytetu SWPS.
Jednak jeśli orzekający w Izbie Dyscyplinarnej nie będą mieli wpływu na kandydatury zgłoszone prezydentowi, to zgodnie z nowo dodanym art. 13a ustawy o SN („Jeżeli kandydaci […] nie zostali wybrani zgodnie z zasadami określonymi w ustawie…”) możliwe stanie się zwołanie alternatywnego zgromadzenia.
– Prezydent będzie mógł powierzyć wykonywanie obowiązków I prezesa wskazanemu przez siebie sędziemu SN. Ten miałby za zadanie zwołać zgodnie z prawem Zgromadzenie Ogólne Sędziów, w którym uczestniczyć mogliby wszyscy sędziowie SN – wskazuje Sebastian Kaleta, wiceminister sprawiedliwości. Przy tym matematyka jest nieubłagana: udział „nowych” sędziów pozwala im przegłosować co najmniej jednego kandydata, którego będzie mógł wybrać prezydent.
– Dobrze skonstruowane prawo musi przewidywać rozwiązania na wypadek chęci paraliżowania konstytucyjnych organów państwa – przyznaje Sebastian Kaleta.
Ale ruch I prezes SN nie jest jeszcze przesądzony.
– Na dziś prof. Małgorzata Gersdorf nie widzi podstaw do pozbawienia sędziów ID SN prawa udziału w zgromadzeniu – informuje Michał Laskowski, rzecznik Sądu Najwyższego. Choć, jak dodaje, nie można wykluczyć, że sami sędziowie SN zgłoszą wniosek o pozbawienie niektórych prawa udziału. Z naszych informacji wynika, że co najmniej czworo sędziów z Izby Cywilnej ma taki plan.
Kadencja I prezes SN Małgorzaty Gersdorf upływa z końcem kwietnia. Prawo i Sprawiedliwość obawiało się, że „starzy” sędziowie SN wykorzystają wszelkie prawnicze sztuczki, by Andrzej Duda musiał wybierać spośród samych trudnych do zaakceptowania dla niego kandydatur. Wystarczyłoby uniemożliwić głosowanie sędziom z nowych izb – Kontroli Nadzwyczajnej i Dyscyplinarnej. Inna możliwość: dopuszczenie co prawda sędziów nowych izb, ale zerwanie kworum.
– Moim zdaniem wręcz nie wolno dopuścić osób z Izby Dyscyplinarnej SN do udziału w Zgromadzeniu Ogólnym Sędziów SN. Z prostego powodu: ci państwo nie są sędziami – podkreśla prof. Mariusz Bidziński, wykładowca na Uniwersytecie SWPS i wspólnik w kancelarii Chmaj i Wspólnicy.
Inaczej jednak twierdzą politycy PiS oraz prezydent. Dlatego już od jutra w ustawie o Sądzie Najwyższym znajdować się będzie nowy art. 13a (dodany nowelizacją ustaw sądowych – Dz.U. z 2020 r. poz. 190). Przewiduje on, że jeśli kandydaci na I prezesa zostaną wybrani niezgodnie z zasadami określonymi w ustawie, prezydent powierzy wykonywanie obowiązków I prezesa wskazanemu przez siebie sędziemu SN. Ten zaś zorganizuje zgromadzenie zgodnie z prawem. Co to oznacza w praktyce?
– Wizja dwóch alternatywnych wobec siebie zgromadzeń ogólnych sędziów SN jest całkiem realna. Zgodnie z orzecznictwem SN Izba Dyscyplinarna SN nie jest sądem. Nie widzę zatem podstaw, by zwołująca zgromadzenie I prezes SN dopuściła do udziału w nim osoby pełniące funkcje orzecznicze w tejże izbie. Zarazem dodawany art. 13a ustawy o Sądzie Najwyższym sprawia wrażenie wręcz skrojonego pod ten przypadek – wyjaśnia prof. Joanna Juchniewicz, konstytucjonalistka z UWM. Jej zdaniem niewykluczony jest zatem wariant, że prezydent RP uzna, iż zgromadzenie zwołane przez prezes Gersdorf wybrało kandydatów na I prezesa SN niezgodnie z zasadami, co z kolei uzasadni – zdaniem głowy państwa – zwołanie drugiego zgromadzenia ogólnego. W ten sposób powstanie kolejny pat w postaci uchwał dwóch zgromadzeń o zapewne różnych treściach.
– Istotne wydaje się to, że zgodnie z nowo dodanym art. 13a ust. 3 ustawy o SN do dokonania wyboru kandydatów na stanowisko I prezesa SN wystarczy obecność 32 członków zgromadzenia ogólnego. W praktyce oznacza to, że do wskazania kandydatur w zupełności wystarczą sędziowie powołani przez Andrzeja Dudę w kontrowersyjnym trybie – zwraca uwagę prof. Juchniewicz.
Taki wariant za realny uważa również prof. Mariusz Bidziński. Zgodnie z zasadą, że strzelba, która wisi na ścianie w pierwszym akcie, musi wystrzelić w trzecim. Tą strzelbą w tym przypadku jest art. 13a ustawy o SN.
– Przy czym uwiarygodnienie swych decyzji przez rządzących ma charakter pozorny. We wchodzącej w życie jutro ustawie roi się od rozwiązań sprzecznych z konstytucją – twierdzi prawnik.
Michał Laskowski, rzecznik prasowy SN, wskazuje, że na dziś prof. Małgorzata Gersdorf planuje zaprosić sędziów Izby Dyscyplinarnej SN do udziału w zgromadzeniu. Jakkolwiek bowiem składy orzekające w Izbie Dyscyplinarnej nie są sądem, co wynika z orzeczeń SN, to sami orzekający – zdaniem I prezes – sędziami są. Przy czym, jak słyszymy, sytuacja jest dynamiczna. Decyzja I prezes może ulec zmianie pod wpływem potencjalnego postanowienia zabezpieczającego Trybunału Sprawiedliwości UE. Nie można również odrzucić wariantu, że sami sędziowie SN złożą wniosek o wykluczenie osób z ID SN z udziału w zgromadzeniu. DGP ustalił, że co najmniej kilkoro sędziów SN ma taki plan.
– Mogę powiedzieć tyle, że dwa alternatywne zgromadzenia ogólne byłyby czymś bardzo złym. Nie budowałoby to społecznego prestiżu wymiaru sprawiedliwości, na którego budowaniu powinno wszystkim, w tym przedstawicielom władzy ustawodawczej, zależeć – mówi sędzia Michał Laskowski.
Wchodząca jutro w życie ustawa, ze względu na podjętą materię, nazywana jest przez niektórych kagańcową lub represyjną. Powód? Zaostrzenie odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów sądów powszechnych. Karze podlegać będą m.in. „działania lub zaniechania mogące uniemożliwić lub istotnie utrudnić funkcjonowanie organu wymiaru sprawiedliwości” oraz „działania kwestionujące umocowanie konstytucyjnego organu RP”.
– Kłopot w tym, że nie wiadomo, co to oznacza. Taka konstrukcja przepisu narusza zasadę określoności. Sędziowie mają prawo wiedzieć, co stanowi delikt dyscyplinarny, a co nie – uważa prof. Mariusz Bidziński. Tymczasem niejasne jest, czy przykładowo wypowiedź sędziego, że „marszałek Sejmu nie ma prawa (...)” lub że „Trybunał Konstytucyjny jest niewydolny”, narazi go na odpowiedzialność dyscyplinarną. Wiadomo za to, że będzie jej podlegał ten sędzia, który będzie weryfikował istnienie stosunku służbowego innego sędziego bądź skuteczność jego powołania. Chodzi o to, by orzekający nie kwestionowali prawa sędziów powołanych przy udziale kontrowersyjnej Krajowej Rady Sądownictwa do wyrokowania.
Inna ze zmian przewiduje zwiększenie wpływu władzy wykonawczej na Naczelny Sąd Administracyjny. Zgodnie ze zmianą wprowadzaną do prawa o ustroju sądów administracyjnych prezydent określi regulamin NSA, w tym liczbę stanowisk sędziowskich, wewnętrzną organizację sądu oraz zasady postępowania. W praktyce pozwoli to na zwiększenie liczby stanowisk i powołanie wybranych przez Andrzeja Dudę sędziów. To o tyle istotne, że właśnie taki mechanizm zastosowano w Sądzie Najwyższym. Praktycznym skutkiem wówczas było wprowadzenie na sale rozpraw sędziów, których status – z uwagi na udział w procedurze wyboru obecnej KRS – był podważany.
Prezes Izby Karnej SN odchodzi
Stanisław Zabłocki przeszedł dziś w stan spoczynku. W swym oświadczeniu wskazał, że decyzja ta wynika z uwarunkowań politycznych, które mogą mieć wpływ na sytuację prawną. Mówiąc najprościej, w kierowanej przez niego izbie mogą znaleźć się sędziowie, których bezstronność i niezawisłość będą budzić wątpliwości ze względu na sposób nominacji.
Sędzia Zabłocki podkreślił także, iż wchodząca jutro w życie ustawa zawiera „rozwiązania praktycznie niweczące standardy wskazane w orzeczeniach TSUE i SN”.
Wniosek prezesa Izby Karnej SN został przyjęty. I prezes Sądu Najwyższego zwołała na 27 lutego 2020 r. Zgromadzenie Sędziów Izby Karnej, na którym sędziowie dokonają wyboru trzech kandydatów na stanowisko prezesa SN kierującego pracami Izby Karnej.
Etap legislacyjny
Wejdzie w życie 14 lutego 2020 r.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama