O tym, że Kamil Zaradkiewicz wszedł w spór sądowy z SN, DGP pisał jako pierwszy na początku tego roku. Informowaliśmy wówczas, że powołując się na normy gwarantujące sędziom niezawisłość i nieusuwalność oraz na przepisy mówiące o nawiązaniu stosunku pracy, pan Zaradkiewicz postanowił zawalczyć przed sądem o możliwość przystąpienia do orzekania w SN. Był on tego uprawnienia przez pewien czas pozbawiony, gdyż znalazł się w grupie tych sędziów, którzy zostali powołani pomimo wydania przez Naczelny Sąd Administracyjny zabezpieczenia w toczących się przed nim postępowaniach, w których podważono prawidłowość procedury konkursowej na stanowisko sędziego SN.
Od momentu złożenia pozwu sytuacja pana Zaradkiewicza uległa jednak znaczącej zmianie. Obecnie jest on już sędzią czynnie orzekającym. 9 kwietnia odbyła się nawet rozprawa, w której brał udział jako członek składu orzekającego. Wszystko to za sprawą wydania przez Izbę Dyscyplinarną SN postanowienia zabezpieczającego, w którym nakazano nie tylko dopuścić Zaradkiewicza do orzekania, ale także przyznać mu asystenta.
Wpływ na sytuację miały również zmiany, jakich prezydent dokonał w regulaminie SN (Dz.U. z 2019 r. poz. 274). Zgodnie z nimi teraz to nie prezesi izb, a sami sędziowie wyznaczają sobie wokandy. Kamil Zaradkiewicz skorzystał z tego uprawnienia po raz pierwszy 7 marca, kiedy to zarządzeniem wyznaczył sobie termin posiedzenia na 11 marca. Posiedzenie w składzie jednoosobowym odbyło się, jednak, o czym również pisał DGP, nie zakończyło się wydaniem orzeczenia. Sędzia Zaradkiewicz postanowił bowiem zawiesić postępowanie i zadać Trybunałowi Konstytucyjnemu pytanie o zgodność z ustawą zasadniczą pewnego przepisu kodeksu postępowania cywilnego.
Przy tej okazji zwrócił się do TK także z wnioskiem „o udzielenie zabezpieczenia poprzez zakazanie zmiany składu” w sprawie, w której zostały zadane pytania i w której orzekającym jest on sam. Zabezpieczenie miałoby trwać do momentu wydania wyroku przez TK. Jak wskazano w uzasadnieniu wniosku, udzielenie zabezpieczenia jest konieczne, gdyż „co najmniej od listopada 2018 r. są formułowane publicznie przez niektóre osoby będące piastunami organów Sądu Najwyższego nieznajdujące merytorycznego uzasadnienia ani podstaw prawnych poglądy podające w wątpliwość status sędziów Sądu Najwyższego, w tym w składzie w niniejszej sprawie”.
Tymczasem ze strony internetowej TK nie wynika, aby trybunał przyjął do rozpoznania lub umorzył postępowanie wszczęte pytaniem Kamila Zaradkiewicza.