Prezes sądu, nie mając podstaw prawnych, wyłącza się z losowania problematycznej sprawy, której nikt nie chce sądzić. Środowisko jest oburzone.
Prezes sądu, nie mając podstaw prawnych, wyłącza się z losowania problematycznej sprawy, której nikt nie chce sądzić. Środowisko jest oburzone.
Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że prezesem tym jest Maciej Nawacki, członek obecnej Krajowej Rady Sądownictwa oraz nieakceptowany przez część olsztyńskich sędziów prezes tamtejszego sądu rejonowego z nadania ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Sprawa przypuszczalnych nieprawidłowości przy wyznaczaniu składu orzekającego w jednym z toczących się przed olsztyńską jednostką postępowań zawędrowała aż do Sądu Najwyższego. Ten dziś ma rozpatrzeć wniosek o przekazanie go innemu sądowi ze względu na dobro wymiaru sprawiedliwości.
Całe zamieszanie zaczyna się, kiedy do SR w Olsztynie trafia akt oskarżenia przeciwko 17 osobom, którym stawiane są aż 72 zarzuty. Oskarżonymi są tamtejsi policjanci, którym zarzuca się stosowanie tortur. Sprawa jest więc nie tylko obszerna, ale także trudna z powodów towarzyskich. Sędziowie olsztyńscy bowiem wiele razy współpracowali z oskarżonymi, wielu zna się z członkami ich rodzin. Jak wynika z akt, które trafiły ostatecznie do Sądu Najwyższego, na skutek tych okoliczności aż 23 orzekających, a więc ponad 1/3 obsady olsztyńskiej jednostki, składa wnioski o wyłączenie.
Po wielu perypetiach sprawa trafia do sędziego Pawła Juszczyszyna, który orzeka w wydziale cywilnym i w związku z tym od 15 lat nie ma do czynienia ze sprawami karnymi. On również składa wnioski o wyłączenie, jednak nie odnoszą one skutków. Wskazuje przy tym na pewne nieprawidłowości, które jego zdaniem nastąpiły przy kolejnych losowaniach. Zauważa je także jedna z sędziów, którzy rozpatrują wniosek Juszczyszyna o wyłączenie. Najcięższym zarzutem jest niezgodne z prawem wyłączenie z losowania prezesa SR w Olsztynie Macieja Nawackiego oraz wiceprezesa tego sądu Krzysztofa Krygielskiego. Ma to się dziać na polecenie służbowe, które prezes Nawacki wydał Joannie Kaszubie, zastępcy kierownika sekretariatu II wydziału karnego SR w Olsztynie. Zaświadcza o tym sama Kaszuba w sporządzonej na piśmie notatce, która zostaje dołączona do akt sprawy i przesłana wraz z nimi do SN.
Zaprzecza temu sam zainteresowany, czyli Maciej Nawacki.
– Twierdzenia o ustnych zarządzeniach prezesa są chybione. Prezes wyłącznie wskazuje wydział lub wydziały do przeprowadzenia losowania, w razie stwierdzenia błędu w procedurze (np. wylosowanie sędziego nieobecnego z urlopu, wylosowanie asesora, który nie może brać udziału w losowaniu), wyłączenia sędziego, zarządza powtórzenie losowania – podkreśla.
Jak więc doszło do tego, że zarówno on, jak i jego zastępca nie wzięli udziału w losowaniu tej sprawy? Jak tłumaczy DGP Nawacki, podlegali wyłączeniu z uwagi na ograniczenie zakresu obowiązków do określonych kategorii spraw w wydziale, w którym orzekają.
Zaznacza, że ów zakres został określony w Formularzu podziału czynności przez prezes Sądu Okręgowego w Olsztynie po zasięgnięciu opinii Kolegium SO, zgodnie z ówcześnie obowiązującymi przepisami.
Nawacki nie wyjaśnił przy tym, jakie to różnice pomiędzy zakresem obowiązków jego oraz jego zastępcy a tymi wyznaczonymi pozostałym sędziom olsztyńskiego sądu uzasadniały wyłączenie prezesa i wiceprezesa z losowania tej konkretnej sprawy.
Nieoficjalnie słyszymy, że różnica ta polegać ma na tym, że we wspomnianych formularzach przy notce głoszącej, że jako sędziowie sądu rejonowego wykonują wszystkie czynności przewidziane dla sędziego rejonowego przepisami prawa, zabrakło fragmentu „po losowym przydziale spraw”.
– To absurd. Losowy przydział spraw miał, zgodnie z tym, co głosi Ministerstwo Sprawiedliwości, zagwarantować obywatelom realizację konstytucyjnego prawa do sądu poprzez wyeliminowanie przypadków manipulowania składami sędziowskimi. Tymczasem okazuje się, że były to tylko puste hasła – uważa Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
Jego zdaniem żaden czynnik administracyjny nie może decydować o tym, do którego sędziego sprawa trafi, a do którego nie. To wbrew zasadzie losowego doboru orzekających, zawartej w prawie o ustroju sądów powszechnych (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 23 ze zm.).
Podobnie uważa Sławomir Pałka, sędzia Sądu Rejonowego w Oławie, były członek Krajowej Rady Sądownictwa.
/>
– Nie można wyłączyć stosowania ustawy indywidualnym aktem, jakim jest formularz określający zakres obowiązków danego sędziego – podkreśla i dodaje, że prezesowi i wiceprezesowi SR w Olsztynie najwyraźniej po prostu nie chciało się sądzić tej sprawy.
– Nie może jednak tak być, żeby jakieś względy, np. towarzyskie, decydowały o tym, którzy sędziowie zostaną wyłączeni od losowania kłopotliwej sprawy. Jeżeli są obiektywne przesłanki, aby wyłączyć kogoś od orzekania w danej sprawie, to robi się to w drodze oświadczenia, jakie sędzia składa i które jest później oceniane przez sąd. Po to właśnie została stworzona kodeksowa instytucja wyłączenia sędziego – tłumaczy były członek KRS.
Sędziowie nie mają wątpliwości – przypadek ten pokazuje, jak łatwo jest obejść losowy przydział spraw i doprowadzić do sytuacji, w której prezes sądu może wręcz palcem wskazać, do kogo akta mają trafić.
MS twierdzi natomiast, że nie docierały do niego żadne sygnały o przydzielaniu spraw z pominięciem losowania.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama