Zwłaszcza jeśli zakwestionowanie spornych postanowień dotyczących kar spowodowałoby niewykonalność całego kontraktu – stwierdził Sąd Najwyższy.
Sprawa dotyczyła umowy o roboty budowlane, którą zawarł Dorian Ł. ze spółką M. Jej przedmiotem była budowa hali logistycznej w okolicach jednego z miast na Górnym Śląsku wraz z infrastrukturą towarzyszącą (oświetlenie, place manewrowe, parkingi itp.). Wynagrodzenie zostało ustalone na 8 mln zł, a strony uzgodniły, że inwestycja będzie oddawana w dziewięciu etapach.
Kontrakt przewidywał kary umowne, i to właśnie one stały się osią sporu między wykonawcą a inwestorem. Za każdy dzień opóźnienia w oddaniu danego etapu budowy wykonawca miał płacić karę w kwocie 0,5 proc. wynagrodzenia za dany etap. Za opóźnienie całej inwestycji groziła mu sankcja w wysokości 0,2 proc. wynagrodzenia netto za każdy dzień zwłoki.
Problemy na budowie powodowały opóźnienia na każdym etapie inwestycji i w efekcie termin oddania hali do użytku przesunął się tak bardzo, że inwestor zażądał od wykonawcy zapłaty blisko 4 mln zł kar, co stanowiło prawie połowę umówionego wynagrodzenia.
Spółka M. odpowiedziała pozwem, w którym na podstawie art. 189 kodeksu postępowania cywilnego (k.p.c.) zażądała unieważnienia części umowy w zakresie dotyczącym spornych kar. Zdaniem wykonawcy zostały one określone z naruszeniem prawa, gdyż jedno zdarzenie (opóźnienie w realizacji inwestycji) miało pociągać za sobą podwójną sankcję – karę za opóźnienie w realizacji danego etapu i drugą za opóźnienie oddania całości inwestycji do użytku.
Pozwany inwestor bronił się, wskazując, że nie było tu mowy o multiplikacji kar za jedno przewinienie umowne, gdyż wykonawca, który spóźnił się z realizacją jednego etapu, mógł to opóźnienie nadrobić, realizując szybciej kolejny i całość budowy mogła zostać zakończona w terminie. Zdaniem pełnomocników inwestora oznacza to, że kara umowna jest jedna, ale liczona na dwa sposoby.
Sądy nie uwzględniły wniosków wykonawcy powoda i oddaliły zarówno powództwo, jak i apelację. Sąd Najwyższy przyjął jednak skargę kasacyjną i uchylił wyrok apelacyjny, nakazując ponowne rozpatrzenie sprawy. Problemem okazał się główny przedmiot pozwu, czyli żądanie unieważnienia części kontraktu budowlanego. Zdaniem SN najistotniejsze w sprawie jest, czy kary ustalone w umowie są ściśle związane z pozostałymi postanowieniami kontraktowymi i przedmiotem umowy. Kwestionować można bowiem ważność czynności prawnej jako takiej, a nie tylko jej część.
– Trzeba więc zbadać, czy umowa mogłaby pozostać w obrocie prawnym po unieważnieniu spornych kar. Gdyby się okazało, że usunięcie ich z kontraktu naruszyłoby go na tyle, że byłby on niewykonalny albo strony nie mogłyby go skutecznie zawrzeć, takie powództwo nie może być uwzględnione – powiedziała sędzia Anna Kozłowska.

orzecznictwo

Wyrok Sądu Najwyższego z 9 listopada 2018 r., sygn. akt V CSK 640/17. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia