Powoli z jego cienia wychodzi sędzia Maciej Mitera. Szkoda tylko, że rozpoznawalność zdobywa wypowiedziami, które budzą kontrowersje. Początki miał trudne. Nie przysłużył mu się wiceprzewodniczący KRS Wiesław Johann, proponując na pierwszym posiedzeniu, na którym rozdzielono funkcje w radzie, by nowy rzecznik prasowy „przetarł fotel po swoim poprzedniku”. Nie trzeba być przeciwnikiem przedstawiciela prezydenta w KRS, by poczuć absmak, słysząc takie słowa.
Wkrótce jednak to sędzia Maciej Mitera postanowił przejąć inicjatywę, gdy chodzi o formułowanie komunikatów wychodzących z Rady. 18 czerwca Zebranie Przedstawicieli Sędziów Okręgu SO w Krakowie podjęło uchwałę z poparciem dla apelów wzywających Komisję Europejską do skierowania ustawy o Sądzie Najwyższym do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej wraz z wnioskiem o zastosowanie środka tymczasowego wstrzymującego jej wykonywanie. W odpowiedzi sędzia Mitera stwierdził: „mnie nauczono, że pewnych rzeczy raczej nie wynoszę z domu; mówiąc krótko, nie szkaluję swego kraju. Jedynym organem, który jest władny stwierdzić, czy coś jest konstytucyjne, czy nie w naszym kraju, jest Trybunał Konstytucyjny”. Następnie zaś nieco kurtuazyjnie dodał: „sędziowie są wyspecjalizowanymi, bardzo dobrymi prawnikami i powinni wiedzieć jako legaliści, że jedynym organem stwierdzającym konstytucyjność jest TK, świadczy o tym bogate i utrwalone orzecznictwo”.
Wypowiedziane słowa podają, w moim odczuciu, w wątpliwość wiedzę pana sędziego o zakresie kognicji TSUE. Otóż wyjaśniam, że w żadnym przypadku luksemburski trybunał nie uzurpuje sobie prawa do oceny zgodności krajowych przepisów z ustawami zasadniczymi poszczególnych państw. Jeśli chodzi o Polskę, istotnie do niedawna jedynym organem, który to robił kompetentnie, był Trybunał Konstytucyjny. Natomiast TSUE działa na podstawie Traktatu o Unii Europejskiej (TUE). To jest dla niego akt prawny najwyższej rangi. Mimo tak wielu zadań, które rzecznik prasowy KRS ma do wykonania, nie mógł on nie słyszeć o wręcz epokowym rozstrzygnięciu TSUE z 27 lutego 2018 r. w sprawie C-64/16 (Associcao Sindical dos Juizes Portugueses). Było ono szeroko komentowane z uwagi na fakt, że trybunał ocenił zgodność portugalskich przepisów krajowych z Traktatem o Unii Europejskiej. Porównywano je do takich kamieni milowych europejskiego orzecznictwa jak wyroki w sprawach Flamino Costa przeciwko E.N.E.L z 1964 r. czy Les Verts przeciwko Parlamentowi Europejskiemu z 1986 r. (obydwa dotyczyły definiowania zasady państwa prawa). Przenikliwą glosę do lutowego rozstrzygnięcia, której lekturę poddaję siłą rzeczy pod rozwagę panu rzecznikowi, napisał Jacek Barcik do majowego wydania Europejskiego Przeglądu Sądowego (EPS 2018/5/23-29).
W wypowiedziach sędziego Macieja Mitery nie mniej interesująca jest również warstwa semantyczna. Jakże gładko rzecznik prasowy KRS używa stylistyki charakterystycznej dla toczonego obecnie dyskursu politycznego. Często bowiem słyszy się, że kontestatorzy aktualnej linii politycznej, którzy na forum unijnym kwestionują zasadnicze kierunki reformy wymiaru sprawiedliwości, „wynoszą sprawy wewnętrzne”, nadając im niepotrzebny rozgłos. Większość sejmowa mówi o takich osobach, że szkalują dobre imię Polski, szukając pomocy w brukselskich instytucjach. Kiedy analizuje się pierwszą z cytowanych wyżej wypowiedzi sędziego Macieja Mitery, trudno nie odnieść wrażenia, że swoje przemyślenia ubrał w tożsamą poetykę. No bo jak rozumieć w kontekście wzmiankowanej uchwały krakowskich sędziów wypowiedź rzecznika o niewynoszeniu z domu pewnych spraw?
Przyznam, że jako prawnik mam spory problem z akceptacją takiego stanowiska. Czy zwrócenie się do podmiotu szczególnego, który posiada tzw. legitymację czynną do wniesienia skargi do TSUE, może być w ogóle oceniane w tych kategoriach? To mniej więcej tak jakby krytykować osobę niemającą prawa do wniesienia skargi kasacyjnej bądź nadzwyczajnej, za to że zwróciła się o to do rzecznika praw obywatelskich albo prokuratora generalnego.
Jest jeszcze drugi aspekt wypowiedzi rzecznika prasowego KRS. Otóż chciałbym wiedzieć, czy sędzia Maciej Mitera w podobny sposób skomentuje decyzję sądu, który np. zwróci się do trybunału luksemburskiego w drodze pytania prejudycjalnego o zbadanie dajmy na to zgodności ustawy o KRS z Traktatem o Unii Europejskiej w zakresie naruszenia zasady praworządności. Już dzisiaj pojawiają się sugestie, że Naczelny Sąd Administracyjny mógłby to zrobić, np. rozpatrując odwołanie od uchwały KRS odmawiającej w niedalekiej przyszłości kandydatowi poparcia na stanowisko sędziego Sądu Najwyższego. Czy wówczas również rzecznik rady zakwalifikuje działanie sądu jako szkalowanie swojego kraju? Być może już niedługo przyjdzie się nam o tym przekonać.
Na wyżyny retorycznego kunsztu sędzia Maciej Mitera wzniósł się w komentarzu ze spotkania z delegacją Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa (ENCJ). Delegatów interesowała między innymi kwestia poparcia udzielonego sędziom-członkom KRS. Rzecznik wyjaśnił: „padły zapewnienia wszystkich członków, że poparli nas sędziowie, a nie, jak to jest przekazywane, że nie wiadomo jakie osoby”. A gdy wysłannicy ENCJ drążyli temat, pytając o konkretne nazwiska sędziów udzielających poparcia, sędzia Maciej Mitera odpowiedział: „wolą ustawodawcy było, aby tego nie ujawniać i konkretnych nazwisk nie podaliśmy”.
Otóż w przepisach regulujących tę kwestię nie został sformułowany zakaz ujawnienia nazwisk sędziów popierających kandydatów do rady. Przypominam, że ów zakaz to owoc interpretacji narzuconej przez biuro Marszałka Sejmu, dotyczący statusu załączników do zgłoszeń kandydatów do rady. Wypada mieć nadzieję, że kwestię tę delegaci poruszyli również na spotkaniu z przedstawicielami stowarzyszenia Iustitia oraz z I prezes Sądu Najwyższego. Zastanawiam się, czy pan rzecznik na spotkaniu z przedstawicielami ENCJ wyjaśnił również sprawę cofnięcia poparcia przez niektórych sędziów jednemu z członków rady przed jego wyborem.
Z pewnością nie jest łatwo być rzecznikiem prasowym organu, którego status (w tym konstytucyjność) jest podważany. Wymaga to wręcz umiejętności Demostenesa. Nikt nie powiedział, że tej miary talentu nie posiada sędzia Maciej Mitera. Największy grecki mówca doszedł do perfekcji, choć miał ponoć istotną wadę wymowy. Wszystko zatem przed panem sędzią. Nie zalecam jednak metody innego wielkiego retora Marka Tuliusza Cycerona, który swe mowy ćwiczył na brzegu morza, przekrzykując fale.