Pozew złożony przeciwko posiadaczowi gruntu przez osobę, która nie jest jego właścicielem, nie przerywa biegu zasiedzenia – stwierdził siedmioosobowy skład SN w podjętej wczoraj uchwale.
Rozstrzygnięcie zapadło na kanwie sporu o warszawską nieruchomość między spadkobiercami byłej właścicielki a władzami miasta. Działka formalnie była objęta dekretem Bieruta, ale za PRL ratusz nie zrobił z niej żadnego użytku. Po wojnie pozostawała więc w rękach starej właścicielki. Kiedy kobieta zmarła w 1958 r., schedę przejęła po niej na mocy testamentu trójka spadkobierców. Po dokonaniu nieformalnego podziału działki każdy z nich objął w posiadanie swoją część.
Po wielu latach swobodnego korzystania z gruntów, w 1991 r. upomniały się o nie nowe władze miasta, oddając je w użytkowanie wieczyste stowarzyszeniu – pod budowę szpitala. W proteście przeciwko przejęciu działki na cele publiczne główny spadkobierca zablokował wstęp na nią geodetom, uniemożliwiając przygotowanie placu budowy. Od tego momentu zaczyna się skomplikowana, wielowątkowa batalia sądowa, która trwa do dziś. Stowarzyszenie wystąpiło do sądu przeciwko spadkobiercy – posiadaczowi gruntów – o ich wydanie. Po wielu latach sąd oddalił jednak powództwo windykacyjne, gdyż w międzyczasie następca prawny byłej właścicielki uzyskał wyrok unieważniający umowę o oddanie nieruchomości w użytkowanie wieczyste. W 2016 r. kolejny sąd orzekł, że mężczyzna w 2005 r. nabył przez zasiedzenie udziały we własności spornej działki. Jego zdaniem wytoczone przez użytkownika wieczystego powództwo windykacyjne nie przerwało biegu zasiedzenia, gdyż stowarzyszenie nie miało legitymacji procesowej czynnej. Umowa o oddanie gruntu w użytkowanie wieczyste została bowiem prawomocnie unieważniona z mocą wsteczną.
– W badanej sprawie posiadacz gruntów miał podstawy do zakwestionowania wpisu do księgi wieczystej, ale w 99 proc. spraw takiej możliwości nie ma – podkreślał na rozprawie pełnomocnik spadkobiercy.
Ustalenia I instancji wywołały jednak wątpliwości sądu okręgowego, który rozpatrywał apelację. Skierował więc do SN zagadnienie prawne, którego sens sprowadza się do pytania, czy pozew wniesiony przez użytkownika wieczystego przeciwko posiadaczowi nieruchomości o jej wydanie przerywa bieg zasiedzenia, jeśli w międzyczasie umowa o oddanie działki w użytkowanie wieczyste zostanie unieważniona. Zgodnie z kodeksem cywilnym w przypadku biegu zasiedzenia stosuje się odpowiednio przepisy o biegu przedawnienia roszczeń. Artykuł 123 par. 1 ust. 1 k.c. wskazuje, że bieg przedawnienia przerywa się m.in. na skutek każdej czynności zmierzającej do dochodzenia, ustalenia albo zaspokojenia roszczenia przed sądem. I dopóki takie postępowanie nie dobiegnie końca, przedawnienie nie zaczyna biec na nowo.
Kwestia stosowania tej regulacji do oceny przerwania biegu zasiedzenia spowodowała jednak liczne rozbieżności w orzecznictwie. O ile nie ma wątpliwości, że powództwo windykacyjne wytoczone przez użytkownika wieczystego przeciwko samoistnemu posiadaczowi gruntu przerywa bieg zasiedzenia (nawet jeśli pozew oddalono), o tyle był spór co do tego, czy to samo odnosi się do sytuacji, gdy w toku procesu okaże się, że użytkownik wieczysty został pozbawiony tytułu prawnego, i to z mocą wsteczną. SN uznał, że nie. – Należy wykluczyć przerwę biegu zasiedzenia w następstwie jakiegokolwiek powództwa wytoczonego przez dowolną osobę, a także w wyniku wytoczenia powództwa windykacyjnego przez użytkownika wieczystego działającego w imieniu własnym – podkreśliła na rozprawie sędzia sprawozdawca Anna Owczarek. – Tylko gdyby osoba wytaczająca powództwo była zastępcą pośrednim właściciela i wykazała taki tytuł prawny, mogłoby ono doprowadzić do przerwania zasiedzenia – dodała.
W uzasadnieniu uchwały SN podkreślił, że art. 123 par. 1 pkt 1 k.c. powinien być każdorazowo interpretowany wraz z ustaleniem statusu prawnego powoda w sprawie windykacyjnej.
ORZECZNICTWO
Uchwała SN w składzie siedmiu sędziów z 17 kwietnia 2018 r., sygn. akt III CZP 100/17.