Mimo sporych braków kadrowych kierownictwo prokuratury nie chce w szeregach śledczych profesjonalnych prawników z doświadczeniem pracy w sądach.
W trakcie prac nad ostatnią nowelizacją ustawy o ustroju sądów powszechnych (Dz.U. z 2017 r. poz. 1452) posłowie Prawa i Sprawiedliwości zgłosili poprawkę, która miała uchylić drzwi do zawodu prokuratora osobom z nietypową ścieżką kariery prawniczej. Innymi słowy – tym, co nie zdawali egzaminu prokuratorskiego lub sędziowskiego ani nie przeszli stażu asesorskiego. Zgodnie z przeforsowaną przez PiS propozycją prawo ubiegania się o stanowisko asesora prokuratury uzyskały osoby, które zdały egzamin adwokacki albo radcowski, a do tego przez co najmniej trzy lata wykonywały obowiązki związane z tworzeniem lub stosowaniem prawa w urzędach obsługujących organy państwowe bądź mają na koncie obroniony doktorat z nauk prawnych (art. 174 par. 1a pkt 1 prawa o prokuraturze). W założeniu zmiana miała przyczynić się do rozszerzenia bazy personalnej, z której mogli być rekrutowani przyszli śledczy.
Główne obowiązki asystentów sędziów / Dziennik Gazeta Prawna
Nowe perspektywy
Było to o tyle wskazane, że przez ostatnie dwa lata, czyli od momentu przejęcia sterów przez duet Zbigniew Ziobro – Bogdan Święczkowski, sytuacja pod względem kadrowym się pogorszyła. W 2017 r. liczba nieobsadzonych posad asesorskich wahała się w granicach 120–130 (przy łącznej liczbie etatów nieprzekraczającej 420). Blisko 400 wakatów zarejestrowano też na stanowiskach prokuratorów jednostek rejonowych i okręgowych. Od 4 marca 2016 r. ponad 430 śledczych odeszło na emeryturę, blisko tysiąc obecnie wykonuje obowiązki służbowe poza macierzystym miejscem pracy. Te roszady spowodowały, że w niektórych jednostkach braki kadrowe sięgnęły prawie 40 proc. Na przykład w Prokuraturze Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim w ciągu kilku miesięcy służbę opuściło ośmiu spośród 22 etatowych śledczych (trzeba więc było posiłkować się tymi z rejonów).
Grupą, która miała nadzieję na wzmocnienie prokuratorskich kadr, byli asystenci sędziów pozbawieni na skutek zmiany przepisów możliwości wejścia na ścieżkę prowadzącą do urzędu sędziego. Chodzi o nowelizację ustawy o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury (Dz.U. z 2017 r. poz. 1139), która praktycznie zamknęła drogę do zawodu prawnikom niebędącym absolwentami KSSiP. Ale jak pisaliśmy latem („Asystenci znów wykluczeni”, DGP 129/2017), przepis dopuszczający udział w konkursach na asesorów osoby, które wykonywały pracę związaną z „tworzeniem lub stosowaniem prawa w urzędach obsługujących organy państwowe” od początku budził wątpliwości interpretacyjne i nie było jasne, czy należą do nich asystenci sędziów. Bartłomiej Wróblewski, poseł PiS i jeden z wnioskodawców spornej poprawki, zapewniał jednak, że obejmuje ona również tę grupę. – Rozumiem ten przepis szeroko. Użyte w nim sformułowanie dotyczy nie tylko administracji rządowej, lecz szerzej, jednostek obsługujących organy państwowe – przekonywał poseł.
I rzeczywiście, perspektywy zawodowe asystentów sędziów, którzy zgłosili się do konkursów na asesorów prokuratury ogłoszonych według nowych regulacji, początkowo wyglądały obiecująco. Z naszych informacji wynika, że kolegia jednostek okręgowych ogłaszających nabory pozytywnie zaopiniowały ich kandydatury. Jednak ostatecznie asystenci nie rozpoczną stażu w nowym zawodzie, bo na drodze stanęło im samo kierownictwo prokuratury (odrzucono także osoby, które ukończyły aplikację ogólną w KSSiP). Podstawą do odmowy dostępu do służby prokuratorskiej była niekorzystna opinia biura prezydialnego PK na temat przepisu mającego w założeniu poluzować wymogi zawodowe. Sedno dokumentu, do którego dotarł DGP, sprowadza się do tego, że zdaniem kierownictwa asystenci sędziów nie realizują obowiązków związanych ze stosowaniem prawa, lecz przede wszystkim wykonują zadania o charakterze administracyjnym (np. zapewnianie właściwej obsługi wewnętrznej sądu). Dlatego nie udzielono im upoważnienia do sprawowania władzy sądowniczej. Co ciekawe, stanowisko PK nie jest już tak kategoryczne w przypadku asystentów prokuratorów, twierdząc, że takie osoby mogą startować w konkursach, jeśli będzie za tym przemawiać wynik analizy podejmowanych przez nie czynności.
Bez ścieżki odwoławczej
Sami zainteresowani asystenci sędziów są nie tylko zawiedzeni, lecz także skonsternowani opinią prokuratury. Według nich myli ona „czynności związane ze stosowaniem prawa” z „bezpośrednim stosowaniem prawa”. – Przygotowanie projektu orzeczenia nie polega na technicznej czynności jego spisania, ale na merytorycznej analizie całej sprawy wraz z m.in. analizą stanu faktycznego, dowodów zebranych w sprawie i zaproponowaniu rozstrzygnięcia. Oczywiście, moc prawną orzeczenie nabiera dopiero po podpisaniu jego sentencji przez uprawniony organ. Nie zmienia to jednak faktu, że wszystkie wykonywane przez asystenta czynności podejmowane są w jednym celu: stosowania prawa przez sąd – przekonuje Łukasz Górski, jeden z zainteresowanych. – Absurd tej opinii polega na tym, że asesorem prokuratorskim może zostać urzędnik z MOPS lub ZUS, a odrzuca się asystentów, którzy w wydziałach karnych piszą uzasadnienia w 30-tomowych sprawach dotyczących grup przestępczych – dodaje.
Co gorsza, asystentom sędziów najprawdopodobniej nie przysługuje żadna ścieżka odwoławcza. – Prawo o prokuraturze nie przewiduje w podobnej sytuacji drogi sądowej, więc jeśli takie osoby złożyłyby skargi do WSA, to pewnie ich finał byłby taki sam jak w przypadku sędziów niepowołanych przez prezydenta (NSA uznał, że nie ma kompetencji, aby weryfikować postanowienia prezydenta – przyp. red.). W świetle orzeczenia w tej sprawie trudno byłoby argumentować, że pismo o pozostawieniu kandydatur bez rozpatrzenia to decyzja administracyjna czy inny akt z zakresu administracji publicznej – tłumaczy Marcin Szwed, prawnik Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. – Ze względu na konstytucyjne prawo równego dostępu do służby publicznej droga sądowa powinna być jednak zapewniona – zastrzega.