Możliwość legalnego omijania limitów przyjmowania spraw spoza rewiru będzie mocno ograniczona, a opłata końcowa przy bezskutecznej egzekucji prawie nie dotknie wierzycieli.
Prace nad nowymi ustawami o komornikach sądowych oraz o kosztach komorniczych są już na ostatniej prostej. Na etapie prac w sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka wprowadzono ważne poprawki, dotyczące ograniczeń w przyjmowaniu przez zainteresowanych spraw.
Co do zasady komornik działa w obszarze swojego rewiru przy sądzie rejonowym. Kiedy podczas pierwszej kadencji rządów Prawa i Sprawiedliwości ustawodawca dał wierzycielom prawo wyboru komornika z terenu całego kraju, mimochodem przyczynił się do powstania tzw. hurtowni komorniczych, do których trafiały setki tysięcy spraw rocznie. Przy takiej ich liczbie wymóg osobistego wykonywania czynności przez komornika był fikcją. Nie dość, że wyręczał go oddział asesorów, to jeszcze ich skuteczność była mizerna. Obecne limity spraw spoza rewiru (5 i 10 tys. z zależności od skuteczności i zaległości) wprowadzono etapami w listopadzie 2015 r. i styczniu 2016 r. Za nieprzestrzeganie zasad grozi surowa odpowiedzialność dyscyplinarna – od upomnienia, przez kary finansowe (do 30-krotności przeciętnej pensji), do wydalenia z zawodu.
Jednak jest sposób na niestosowanie się do limitów bez obawy o dyscyplinarkę. Chodzi o art. 7751 kodeksu postępowania cywilnego. Zgodnie z tą regulacją komornik, który przyjął sprawę spoza rewiru, nie może odesłać z kwitkiem kolejnych wierzycieli wnoszących o wszczęcie egzekucji przeciwko temu samemu dłużnikowi i przeprowadzenie jej tymi samymi sposobami. Dzięki temu funkcjonują kancelarie, które mają po 20, a nawet 30 tys. spraw z wyboru.
Klonowanie nie pomoże
Dążąc do utrzymania zasady, zgodnie z którą komornik ma wykonywać czynności osobiście, nowa ustawa jeszcze bardziej zaostrza limity przyjmowania spraw z wyboru wierzyciela do 2,5 i 5 tys. rocznie (patrz ramka). Jednak na skutek poprawki zgłoszonej w trakcie praw komisji dodano przepis, który wyraźnie wskazuje, że w przypadku spraw spoza właściwości przepisu art. 7751 nie stosuje się. Ale to nie wszystko. Przy okazji Sejm ukróci możliwość „klonowania” kancelarii tylko po to, by można było przyjmować większą liczbę spraw spoza rewiru od wierzycieli masowych.
Chodzi o sytuacje, w których asesorzy komorniczy z dawnej „hurtowni” otwierają własne kancelarie, przejmując część strumienia masowych wierzytelności. Dziś taki świeżo upieczony komornik przez pierwsze dwa lata działalności może w praktyce przyjąć po 10 tys. spraw spoza rewiru rocznie. A więc o wiele więcej niż doświadczeni koledzy po fachu, bowiem mało która kancelaria osiąga wskaźniki skuteczności i zaległości pozwalające przyjąć więcej niż 5 tys. spraw z wyboru wierzyciela. Zapobiec ma temu wprowadzenie art. 10 ust. 7 nowej ustawy o komornikach, zgodnie z którym w pierwszych dwóch latach działalności komornik nie może przyjąć więcej niż 2,5 tys. spraw z wyboru wierzyciela rocznie.
O wprowadzenie powyższych zabezpieczeń wnioskowała Krajowa Rada Komornicza. Jednak inne poprawki, które komisja sprawiedliwości przyjęła do ustawy o kosztach komorniczych, akceptacji KRK nie zyskują.
Dla kogo opłata końcowa
Chodzi o opłatę końcową w wysokości 150 zł, którą ma ponosić wierzyciel w sytuacji, gdy egzekucja okazała się bezskuteczna. Jej wprowadzenie ma zrekompensować komornikom obniżenie obecnie obowiązujących stawek z 15, 8 i 5 proc. do 10, 5 i 3 proc. wartości egzekwowanego świadczenia. Jednak podczas ostatniego posiedzenia komisji przegłosowano zmianę w art. 29 ust. 5 projektowanej ustawy o kosztach, zgodnie z którą opłata końcowa nie będzie pobierana od osób fizycznych dochodzących roszczeń pracowniczych lub odszkodowawczych; od jednostek samorządu terytorialnego; oraz – co ma kluczowe znaczenie – w sytuacji gdy postępowanie egzekucyjne zostało wszczęte przed upływem dwóch lat od powstania tytułu egzekucyjnego.
Jak zapewnia poseł Waldemar Buda z PiS, który zgłosił poprawkę, było to działanie celowe. – Trzeba pamiętać, że samo wprowadzenie opłaty końcowej jest kontrowersyjne, bo oznacza, że wierzyciel, który nie odzyskał należności, jeszcze na końcu będzie musiał ponieść opłatę. Dlatego chcieliśmy tak skonstruować przepisy, by nie obciążać nią zwykłego Kowalskiego, ale podmioty, które zawodowo dochodzą roszczeń. Albo takie, które kierują do komorników wciąż te same wnioski, mimo że wcześniej umorzono postępowania z uwagi na bezskuteczność. Najczęściej trafiają one na rynek sporo później niż dwa lata od uzyskania tytułu egzekucyjnego, stąd takie kryterium – tłumaczy poseł Buda.
– Zmiana uniemożliwia pobranie opłaty w sprawach, w których pomiędzy wydaniem wyroku o wydanie zapłaty a datą wszczęcia postępowania egzekucyjnego nie minęły dwa lata. A przecież opłata końcowa była kluczowym elementem tego modelu finansowania systemu egzekucji komorniczej – mówi Rafał Fronczek, prezes KRK. – Nie dość, że nie uwzględniono naszego postulatu ustalenia opłaty maksymalnej na poziomie 11, a nie 10 proc., czy wprowadzenia opłaty archiwizacyjnej, to jeszcze zgłoszono poprawkę, która praktycznie wyłącza pobieranie opłaty końcowej w 70 proc. spraw, a w przypadku niektórych kancelarii nawet w 90 proc. spraw. Dlatego opłata maksymalna powinna wynosić 13 proc. W przeciwnym razie równie dobrze można by wykreślić przepis o opłacie końcowej, jeśli praktycznie nikt nie będzie musiał jej wnosić.
Limity na nowych zasadach / Dziennik Gazeta Prawna