Jest szansa, że po ponad dwóch latach nowelizacja ustawy o kuratorach sądowych (druk sejmowy nr 3409 poprzedniej kadencji Sejmu) wreszcie trafi do kosza. To historia najbardziej kuriozalnego procesu legislacyjnego w dziejach III RP.
Dziś sprawę osądzi Trybunał Konstytucyjny. Uczyni to w pełnym składzie, jako że akt prawny skierował do niego prezydent Andrzej Duda.
Sprawa zaczęła się 14 sierpnia 2015 r. od tekstu DGP. Wskazaliśmy wtedy, że marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska, podczas rozpatrywania poprawek Senatu, błędnie sformułowała pytanie. Artykuł 121 ust. 3 konstytucji stanowi bowiem, że uchwałę Senatu odrzucającą ustawę albo poprawkę zaproponowaną przez Senat uważa się za przyjętą, jeżeli Sejm nie odrzuci jej bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Prowadząca obrady powinna więc zapytać, kto jest za odrzuceniem poprawek. Spytała jednak, kto jest za ich przyjęciem. A następnie przesłała ustawę do prezydenta w brzmieniu innym, niż realnie uchwalili ją posłowie.
Dlaczego? Tłumaczył to na naszych łamach poseł PO Robert Kropiwnicki, wówczas przewodniczący sejmowej komisji odpowiedzialności konstytucyjnej. – Ważniejsze niż to, co mówi marszałek, jest to, co posłowie mają na kartkach. Znajduje się tam informacja o tym, czego będzie dotyczyło głosowanie, stanowisko klubu etc. – stwierdził. Konstytucjonaliści wówczas łapali się za głowy. Przekonywali – pół żartem, pół serio – że poselska ściąga nie ma przymiotu wartości chronionej konstytucyjnie.
– Nigdy nie spotkałem się z taką sytuacją, to rzecz bez precedensu – przyznawał na łamach DGP prof. Marek Chmaj.
Prezydent Andrzej Duda stwierdził, że i dla niego było to zaskoczenie. Uznał, że niedopuszczalna jest sytuacja, w której ustawa przegłosowana jest niezgodnie z konstytucyjnie zapisaną procedurą. Gorszące też jest przesłanie głowie państwa tekstu aktu prawnego do podpisu w brzmieniu innym, niż wynika to z głosowania.
„Mając na uwadze tak doniosłe wartości, jak zaufanie obywatela do państwa oraz stanowionego przez nie prawa, a także obowiązek współdziałania Sejmu i Senatu w realizacji funkcji ustawodawczej, niezbędne jest, by prawo było uchwalane na podstawie procedury niepozostawiającej żadnych wątpliwości” – stwierdził w swym wniosku do TK prezydent Andrzej Duda.
Do niekonstytucyjności uchwalonej ustawy przyznaje się także Sejm (już obecnej kadencji), potwierdza ją prokurator generalny.
TK jednak już kilkukrotnie zdejmował sprawę z wokandy. Pierwotnie kłopotem było to, że wnioski głowy państwa rozpoznać powinien pełen skład sędziowski. Tego zaś z uwagi na polityczno-prawne zamieszanie wokół trybunału w ogóle nie było. W październiku 2016 r. wysłania swojego przedstawiciela odmówił prezydent Andrzej Duda. Ówczesny prezes TK Andrzej Rzepliński nie dopuszczał bowiem do orzekanie sędziów Henryka Ciocha, Lecha Morawskiego i Mariusza Muszyńskiego.
Sprawę więc odroczono do lutego 2017 r. Ale i wtedy nie udało się wydać wyroku. Rozchorowali się niektórzy sędziowie. Stwierdzono więc, że rozstrzygnięcie zapadnie w lipcu. Na przeszkodzie jednak stanął sezon urlopowy – sędziowie rozjechali się na wakacje.
Efekt? Termin wyznaczony na dziś. Rozprawie będzie przewodniczyć Mariusz Muszyński, a sędzia Julia Przyłębska będzie sprawozdawcą.
Sprawa budzi zainteresowanie konstytucjonalistów, gdyż jest jedną z nielicznych, gdy zupełnie bez znaczenia dla orzeczenia TK jest treść uchwalonych przepisów. Liczą się wyłącznie kwestie proceduralne.
Nowelizacja ustawy o kuratorach sądowych miała być wykonaniem wyroku TK z 16 grudnia 2014 r. (sygn. akt U 2/14). W związku z zamieszaniem wokół trybu jej uchwalenia nie weszła w życie do dziś.