W zeszłym tygodniu Europejski Trybunał Praw Człowieka po raz kolejny stwierdził naruszenie wolności słowa przez Polskę w sprawie dotyczącej oskarżenia dziennikarza o zniesławienie, tj. z art. 212 kodeksu karnego Wyrok trybunału przypomina, że dopóki przepis ten będzie obowiązywał i nie zmieni się praktyka jego stosowania przez sądy krajowe, dopóty Polska będzie narażona na kolejne przegrane sprawy przed ETPC i konieczność zapłaty odszkodowań skarżącym.
Rozstrzygnięta w ubiegły wtorek sprawa Kącki przeciwko Polsce dotyczyła wywiadu prasowego, w którym rozmówczyni dziennikarza miała zawrzeć nieprawdziwą informację. Sądy krajowe uznały Marcina Kąckiego za winnego zniesławienia, ale nie poniósł on kary. Postępowanie zostało warunkowo umorzone, dziennikarzowi nakazano też zapłatę 1 tys. zł na cel społeczny. Pomimo stosunkowo łagodnych sankcji Europejski Trybunał Praw Człowieka zakwestionował te orzeczenia. Podkreślił m.in., że cały materiał poruszał kwestie mające istotne publiczne znaczenie, a spór dotyczył fragmentu wypowiedzi osoby udzielającej wywiadu, a nie tekstu dziennikarskiego. Co więcej, sporna wypowiedź odnosiła się do pobocznego wątku w sprawie opisywanej przez dziennikarza i została zautoryzowana przez autorkę przed publikacją. Na skutek wyroku ETPC polskie władze muszą wypłacić dziennikarzowi 5 tys. euro zadośćuczynienia.
Sprawy o zniesławienie to najczęstszy problem z zakresu wolności słowa, z którym zgłaszają się oskarżeni do Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka w ramach programu Obserwatorium Wolności Mediów w Polsce. Większość tych zgłoszeń to sprawy dziennikarskie, nierzadko dotyczące prasy lokalnej. Otrzymujemy jednak coraz więcej sygnałów od „zwykłych ludzi”, których oskarżono na podstawie art. 212 k.k. w stosunkowo błahych sprawach: za wpis na blogu, forum internetowym czy portalu społecznościowym. Niedawno zwróciła się do nas osoba, której grożono procesem o zniesławienie za opinię wystawioną na Facebooku na temat usługi fryzjerskiej. We wszystkich tych przypadkach autorzy wypowiedzi narażeni są na surowsze sankcje karne za tzw. kwalifikowany typ zniesławienia, tj. zniesławienia popełnionego za pomocą „środków masowego komunikowania” (art. 212 par. 2 k.k.). Grozi za nie kara grzywny, ograniczenia wolności bądź nawet kara pozbawienia wolności do roku. W praktyce nie spotykamy się z tym, aby sądy orzekały bezwzględną karę więzienia za zniesławienie, jednak ogólnie liczba osób skazanych na podstawie art. 212 par. 2 k.k. konsekwentnie rośnie. Z danych otrzymanych od Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że w 2000 r. było pięć takich wyroków skazujących, w 2006 r. – 44, w 2011 r. – 52, a w 2015 r. już 70.
/>
Pamiętajmy przy tym, że nawet łagodniejsze sankcje, a także sam proces karny, oraz związane z nimi „skutki uboczne” (wpis do Krajowego Rejestru Karnego, stygmatyzacja społeczna, możliwość skierowania przez sąd na badania psychiatryczne w trakcie postępowania) są zazwyczaj nieproporcjonalnie dotkliwe dla oskarżonych i prowadzą często do wywołania skutku mrożącego (tzw. chilling effect). Zjawisko to powoduje, że dziennikarze, sygnaliści, działacze społeczni i wszyscy inni, którzy chcieliby zabrać głos w drażliwych sprawach, wolą powstrzymać się w obawie przed poniesieniem przykrych konsekwencji. Taka autocenzura może być bardzo niekorzystna z punktu widzenia interesu ogółu, utrudniając realizację przynależnego nam wszystkim prawa do otrzymywania informacji.
Dlatego też HFPC od wielu lat prowadzi kampanię na rzecz zniesienia przepisów karnych o zniesławieniu. Mamy przy tym pełną świadomość niskich standardów debaty publicznej, w której niejednokrotnie dochodzi do przekroczenia granic wolności słowa. Uważamy jednak, że art. 212 k.k. to środek nadużywany i nadmiernie surowy. Co więcej, istnieją inne narzędzia prawne, po które może sięgnąć ofiara naruszenia czci (zwrócił na to zresztą uwagę ETPC w sprawie Kąckiego). Są to przepisy o ochronie dóbr osobistych, sprostowanie na gruncie prawa prasowego czy – w przypadku skrajnych wypowiedzi, takich jak mowa nienawiści lub nawoływanie do przemocy – odpowiednie przepisy kodeksu karnego. Dostrzegamy jednocześnie, że narzędzia te wymagają pewnej reformy, aby stały się bardziej dostępną i skuteczną alternatywą dla art. 212 k.k. Pożądane byłoby np. przyśpieszenie biegu procesów cywilnych czy wprowadzenie w kodeksie postępowania cywilnego efektywnych sposobów identyfikacji autorów bezprawnych wypowiedzi w internecie.
Na razie jednak nic nie wskazuje na to, aby powyższe postulaty zostały zrealizowane. W lutym 2016 r. wraz z Izbą Wydawców Prasy i organizacjami dziennikarskimi zwróciliśmy się do prezydenta Andrzeja Dudy o wystąpienie z inicjatywą ustawodawczą mającą na celu wykreślenie art. 212 k.k. List pozostał dotąd bez odpowiedzi. Ponadto propozycja zmiany regulacji przestępstwa zniesławienia została niedawno przedstawiona przez RPO. W marcu odrzuciła ją jednak komisja senacka. Rzecznik zwrócił się także do Ministerstwa Sprawiedliwości z sugestiami dotyczącymi usprawnienia procesów cywilnych w sprawach o ochronę dóbr osobistych (m.in. zaproponował wprowadzenie instytucji tzw. ślepego pozwu), ale i ta inicjatywa nie spotkała się z pozytywnym odzewem.
Polska przegrała dotąd kilkanaście spraw dotyczących art. 212 k.k. w Strasburgu. Utrzymywanie tego przepisu powoduje ryzyko kolejnych wyroków stwierdzających naruszenie europejskiej konwencji praw człowieka. Dlatego dopóki nie nastąpi zmiana prawa, kluczową rolę w dbaniu o gwarancje wolności słowa odgrywają sądy, które stosują art. 212 k.k. w swojej praktyce. Z doświadczeń HFPC, a także dotychczasowego orzecznictwa ETPC wynika, że nie zawsze dostatecznie uwzględniają one strasburskie standardy swobody wypowiedzi. Standardy te pozostawiają m.in. niewielkie pole do ingerencji w wolność słowa, gdy sprawa dotyczy kwestii mającej istotne publiczne znaczenie, obejmują szczególną ochroną media jako „publicznego stróża”, wymagają zachowania dobrej wiary i rzetelności przez dziennikarza, ale niekoniecznie nieomylności, czy nakazują rozróżnianie twierdzeń o faktach i opinii (zniesławieniem na gruncie art. 212 k.k. w związku z art. 213 k.k. mogą być tylko te pierwsze). Przestrzeganie przez sądy krajowe ww. wytycznych strasburskich przy okazji badania spraw z art. 212 k.k. to w tej chwili jedyny sposób, aby uniknąć kolejnych niekorzystnych wyroków ETPC.