W procedurze odwróconej zamawiający ma prawo wykluczyć przedsiębiorcę, który we wstępnym oświadczeniu nie potwierdził spełniania warunków – uznała Krajowa Izba Odwoławcza.
Od połowy ubiegłego roku zamawiający mogą stosować procedurę odwróconą, która polega na tym, że najpierw oceniane są oferty, a dopiero później bada się, czy najkorzystniejsza spełnia wszystkie wymagania. Z możliwości tej skorzystał Główny Inspektorat Ochrony Środowiska w przetargu na stworzenie modułu do gromadzenia i oceny wyników badań w monitoringu wód.
Podczas sprawdzania oferty firmy, która uzyskała najwyższą punktację, okazało się jednak, że nie wykazano w niej spełnienia wszystkich warunków. Chodziło o jednolity europejski dokument zamówienia (JEDZ), czyli rodzaj oświadczenia własnego wykonawcy.
Co prawda ten ostatni zadeklarował, że spełnia warunek dotyczący doświadczenia, ale nie wskazał, jakie podobne zlecenia realizował w przeszłości. Podobna sytuacja dotyczyła również podwykonawcy, przy którym nie podano danych osób mających współpracować przy budowie systemu ani ich doświadczenia.
GIOŚ wezwał do uzupełnienia JEDZ i wskazania zrealizowanych wcześniej usług polegających na wdrożeniu podobnych systemów, a także danych osobowych ekspertów mających pracować przy wykonaniu zamówienia. Firma odpowiedziała, że jej zdaniem pierwotnie złożony JEDZ jest wystarczający, ale uzupełnia go na wezwanie. Tyle że w uzupełnionym dokumencie nadal nie wskazano, jakie konkretnie usługi mają potwierdzać jej doświadczenie.
W tej sytuacji zamawiający wykluczył przedsiębiorcę z przetargu, uznając, że nie spełnił on warunków. W odwołaniu złożonym do Krajowej Izby Odwoławczej wykonawca przekonywał, że nie było podstaw do wyeliminowania go z udziału w postępowaniu.
Nawet jeśli JEDZ nie spełniał wszystkich wymagań, to decydujące znaczenie powinny mieć dopiero konkretne dokumenty potwierdzające spełnianie warunków (czyli nie oświadczenie, ale np. referencje potwierdzające realizację wcześniejszych zleceń). Zamawiający miał więc obowiązek zażądać tych dokumentów.
Skład orzekający nie podzielił tej argumentacji. Zwrócił uwagę, że JEDZ stanowi wstępne oświadczenie o potwierdzaniu warunków i jako takie musi być badane w pierwszej kolejności. Dopiero jeśli JEDZ gwarantuje wystarczające doświadczenie, to zamawiający przystępuje do kolejnego etapu i wzywa do złożenia już konkretnych dokumentów i zaświadczeń na podstawie art. 26 ust. 1 ustawy – Prawo zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2015 r., poz. 2164 ze zm.). Jeśli nie, to najpierw prosi o uzupełnienie JEDZ. Gdy oświadczenie to nadal jest niewystarczające, ma podstawy do wykluczenia firmy z przetargu.
„Gdyby było tak, jak twierdzi odwołujący, że weryfikacja spełnienia warunków udziału w postępowaniu i podstaw do wykluczenia odbywać miałaby się dopiero na etapie weryfikacji oświadczeń i dokumentów składanych na wezwanie zamawiającego w trybie art. 26 ust. 1 p.z.p., to powyższe podważałoby istotę i sens wprowadzenia wymagań JEDZ, a jego istnienie ograniczyłoby się do obowiązku wymagania złożenia oświadczenia jedynie na poziomie bardzo ogólnym (...)” – zauważyła w uzasadnieniu wyroku przewodnicząca składu orzekającego Katarzyna Brzeska.
To zaś, jej zdaniem, byłoby wprost sprzeczne z art. 25a ust. 1 p.z.p., który daje zamawiającemu możliwość doprecyzowania zakresu wstępnego oświadczenia.
ORZECZNICTWO
Wyrok Krajowej Izby Odwoławczej z 11 kwietnia 2017 r., sygn. akt KIO 583/17