Instytucja asystenta sędziego wymaga gruntownego przemodelowania. Bez tego bowiem praca osób wykonujących ten zawód nie będzie w pełni wykorzystana, a tym samym ich wsparcie udzielane sędziom nie przyczyni się w realny sposób do przyspieszenia postępowań toczących się przed sądami. Takie wnioski płyną z raportu przygotowanego przez Instytut Wymiaru Sprawiedliwości.
Autor dokumentu – Kamil Joński, doktorant na WPiA Uniwersytetu Łódzkiego – przeanalizował piony karne i cywilne I instancji sądów okręgowych. Orzeka w nich ponad 1050 sędziów (stan na rok 2016), którzy mogą liczyć na wsparcie niemal 500 asystentów. Przeciętnie więc jeden asystent przypada na dwóch sędziów.
Chcąc dowiedzieć się, czy i ewentualnie jak dużym wsparciem dla orzekających jest pomoc asystentów, wytypowano jednostki, w których w badanym okresie doszło do największych zmian, jeżeli chodzi o liczbę osób zatrudnionych na tych stanowiskach. W tej grupie znalazły się m.in. Sądy Okręgowe w Warszawie, Kielcach i Lublinie. Po przeanalizowaniu danych uzyskanych z tych jednostek autor opinii doszedł do wniosku, że jeżeli chodzi o pion karny, to wyniki „nie wydają się wskazywać, aby wzrost obsady asystenckiej miał pozytywny wpływ na efektywność pracy sędziów mierzoną średnią liczbą załatwianych spraw K (sprawy karne pierwszej instancji – red.)”. Jak się bowiem okazało, zmniejszeniu lub zwiększeniu etatów pomocniczych nie towarzyszyła zwykle zmiana średniej liczby załatwianych spraw.
Niewiele lepiej wyglądało to w pionie cywilnym. W raporcie czytamy: „Nawet, jeśli zmiany wsparcia asystentów miały wpływ na efektywność pracy sędziów, to zmiany te nie były duże”.
Zdaniem Grzegorza Szaconia, sędziego Sądu Rejonowego Szczecin-Centrum, różnice między pionami cywilnym i karnym tłumaczyć należy istotą relacji sędzia – asystent. A jest nią decyzyjność sędziego, dokonywana na „materiale wyjściowym” lub projekcie orzeczenia czy też zarządzenia przygotowanym przez asystenta. – Projekt bowiem trzeba sprawdzić, czasem poprawić, a czasem całkowicie zmienić. Tak więc przy tej współpracy czas sędziego jest również intensywnie wykorzystywany. Sędzia i asystent nie działają równolegle z niezależnym od siebie efektem – działają zawsze w sekwencjach, które następują po sobie lub w jednym czasie – tłumaczy sędzia Szacoń.
W wydziałach karnych większa część rozstrzygnięć zapada na rozprawach i posiedzeniach jawnych. – Projekt przygotowany przez asystenta jest wykorzystywany, ale po spożytkowaniu czasu sędziego właśnie na takim jawnym posiedzeniu. Tymczasem w wydziałach cywilnych sędziowie w znaczącej liczbie spraw mają możliwość przeprowadzania posiedzeń niejawnych, a zatem mniej czasochłonnych. Na takich posiedzeniach zapadają np. nakazy zapłaty, postanowienia o umorzeniu postępowania i wiele rozstrzygnięć w postępowaniu nieprocesowym – mówi szczeciński sędzia.
Poza tym podkreśla, że wyników badania nie należy rozciągać na całe sądownictwo. W sądach rejonowych bowiem, a więc niższego szczebla niż te, które przebadał autor raportu, asystenci wykonują także czynności mniej skomplikowane – ale w większej liczbie.
– To może przekładać się na wyższy wskaźnik efektywności sędziego rejonowego – tak karnisty, jak i cywilisty, przy wsparciu asystenckim – mówi sędzia Szacoń. Jego zdaniem, gdyby badacz zszedł o poziom niżej, do sądów rejonowych, być może ustaliłby, że pomoc asystencka w tym zakresie spraw przyczynia się do ogromnego wzrostu efektywności.
W konkluzji raportu podkreślono, że wyników badania nie należy odczytywać jako próby podważenia roli asystenta sędziego w polskim sądownictwie. To raczej zachęta do refleksji nad instytucją, której obecny kształt jest wypadkową działań podejmowanych ad hoc.