Przepisy o nakazach zapłaty muszą zostać uelastycznione tak, by dłużnik mógł w większym stopniu samodzielnie decydować o swoich działaniach. Twierdzą tak jednomyślnie Ministerstwo Sprawiedliwości, PiS, Kukiz’15 i SN.
Przepisy o nakazach zapłaty muszą zostać uelastycznione tak, by dłużnik mógł w większym stopniu samodzielnie decydować o swoich działaniach. Twierdzą tak jednomyślnie Ministerstwo Sprawiedliwości, PiS, Kukiz’15 i SN.
/>
W razie prawidłowego wniesienia sprzeciwu nakaz zapłaty traci moc w całości, a sąd przekazuje sprawę do sądu według właściwości ogólnej. Stanowi tak art. 50536 kodeksu postępowania cywilnego, który od dawna niemal wszyscy eksperci krytykują. Zastrzeżenia do brzmienia tego przepisu sformułował także Trybunał Konstytucyjny w postanowieniu z 15 stycznia 2015 r. (sygn. P 7/12). Uchylić go jednak nie mógł, gdyż sąd pytający nie spełnił przesłanek formalnych umożliwiających wydanie wyroku przez trybunał.
Większa swoboda
Posłowie Kukiz’15 uważają jednak, że nie może być tak, by niekonstytucyjna norma obowiązywała w porządku prawnym tylko dlatego, że trybunał z przyczyn formalnych nie mógł jej uchylić. Dlatego też proponują nowelizację kodeksu postępowania cywilnego. Chcą między innymi, by do art. 50536 dodać paragraf mówiący, że w razie prawidłowego wniesienia sprzeciwu jedynie co do części rozstrzygnięcia nakaz zapłaty traci moc jedynie w stosunku do tej części, co do której sprzeciw został skutecznie wniesiony. Mówiąc prościej: propozycja przewiduje, że dłużnik będzie mógł powiedzieć: „Prawdą jest, że jestem dłużny, ale nie aż tyle, ile wskazał wierzyciel”. I część wierzytelności od razu po otrzymaniu orzeczenia spłacić, a jedynie o część się procesować.
„Wobec brzmienia obecnej regulacji niejako zmusza się pozwanego do kwestionowania całego rozstrzygnięcia nawet wówczas, gdy w pewnym zakresie zgadza się z zasadnością powództwa, a rozwiązanie to jest sprzeczne z zasadą ekonomii procesowej” – wskazują w uzasadnieniu do projektu kukizowcy.
I okazuje się, że ich argumentacja przekonuje zarówno ekspertów, jak i polityków.
Sąd Najwyższy w swej opinii wskazuje, że „projekt stanowi udaną merytorycznie odpowiedź na postulaty doktryny domagającej się złagodzenia surowości przepisu”. Prof. Małgorzata Gersdorf, I prezes SN, podpisana pod pismem, przypomina także, że przedstawiciele doktryny podnosili w szczególności sprzeczność obecnie obowiązującej regulacji z art. 45 ust. 1 konstytucji (prawo do sądu) w zakresie, w jakim konieczność wniesienia sprzeciwu od całości nakazu zapłaty może prowadzić do odłożenia w czasie rozstrzygnięcia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki. Zasadą bowiem jest, że gdy dłużnik już wniesie sprzeciw obejmujący całość roszczenia, nie będzie skory do spłaty jego części, zanim zagadnieniem zajmie się sąd. Wiele osób obawia się, że mogłyby zapłacić podwójnie.
Ponadpartyjne poparcie
– Każda zmiana skutkująca uelastycznieniem procedury, pozwalająca stronom w szerszym zakresie decydować o swoich prawach i obowiązkach poza sądem, zasługuje na poparcie – spostrzega Jan Prasałek, ekspert ds. prawnych z pionu zarządzania wierzytelnościami w kancelarii RK Legal. I dodaje, że skorzystają na niej także sądy, które już w chwili otrzymania sprzeciwu będą wiedziały, co dokładnie jest przedmiotem sporu. Obecnie bywa tak, że strony spierają się przez kilkadziesiąt minut w sądzie, po czym okazuje się, że co innego uważają za sporne. Najzwyczajniej w świecie wszyscy tracą czas, gdy pozwany nie wspomni już na początku rozprawy, że części długu nie kwestionuje.
Zmianę popiera również Prawo i Sprawiedliwość, od którego w praktyce zależy, czy zostanie ona przyjęta. Politycy tej partii zwracają uwagę, że kluczowe jest to, by rozwiązanie nie uderzało w dłużników. W tym przypadku zaś takiego ryzyka nie ma.
– Jeżeli ktoś mówi, że nie jest winien 12 tys. zł, ale 10 tys., to jednocześnie to przyjmuje i akceptuje. Nawet zapewne jest chętny do tego, żeby te 10 tys. móc uiścić jak najszybciej – spostrzega Waldemar Buda, poseł PiS.
Rada Ministrów oficjalnego stanowiska do projektu nie zajęła. Ale z naszych informacji wynika, że odpowiedzialne za ocenę projektu Ministerstwo Sprawiedliwości nie będzie się jego uchwaleniu sprzeciwiało.
Połowa sukcesu
Kukiz’15 w projekcie nowelizacji k.p.c. proponuje jeszcze jedną zmianę. Chce bowiem, aby w razie prawidłowego wniesienia sprzeciwu przez jednego z pozwanych nakaz tracił moc tylko w stosunku do tego, który się mu sprzeciwił. A wobec innych dłużników stawał się prawomocny.
Sąd Najwyższy popiera i tę zmianę. W swej opinii cytuje Trybunał Konstytucyjny, który w 2015 r. podkreślił, że obecna redakcja przepisu może ograniczać samodzielność uczestników postępowania. Może być przecież tak, że ktoś nie wnosi sprzeciwu, gdyż akceptuje wydany nakaz. A gdy inny dłużnik go nie zaakceptuje, obaj stają się stroną sporu, choćby nawet jeden z nich nie chciał prowadzić procesu.
Na tę korektę jednak zgody nie będzie. Waldemar Buda podkreśla, że często między dłużnikami istnieje więź. I praktyka pokazuje, że sprzeciw wnosi tylko jeden z nich.
– A to, w przypadku przyjęcia tego rozwiązania, powodowałoby sytuację, w której nakaz zapłaty w części dotyczącej osoby, która nie skarżyła tego nakazu, uprawomocniłby się. Często wbrew jej woli – zauważa poseł. Z podobnego założenia wychodzi resort sprawiedliwości.
Przeciwko jest także Naczelna Rada Adwokacka. W swym stanowisku zwraca ona uwagę, że nie brakuje przypadków, gdy nakazy zapłaty nie docierają do dłużników. W efekcie wskutek nowelizacji mogłoby się okazać, że znacząco wzrosłoby ryzyko, że nakaz uprawomocni się bez wiedzy głównego zainteresowanego. Jeśli zaś dłużników jest kilku i wystarczy, że jeden z nich wniesie sprzeciw, by całe orzeczenie upadło – ryzyko jest mniejsze.
Etap legislacyjny
Projekt wniesiony do Sejmu
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama