KONTROLA Najbardziej przejrzyste są zamówienia udzielane przez administrację centralną, zwłaszcza te na roboty budowlane – pokazał „Barometr ryzyka w zamówieniach publicznych”.
Przez dwa lata Fundacja im. Stefana Batorego wspólnie z platformą internetową Zamówienia 2.0 przygotowywały narzędzie informatyczne do monitorowania zagrożeń w polskich przetargach. Efekt każdy może już przetestować na stronie barometrryzyka.pl. Za jego pomocą przedsiębiorcy startujący w przetargach mogą sprawdzić, jak oceniane jest ryzyko u konkretnego zamawiającego, lokalni działacze zweryfikować, jak wydawane są samorządowe pieniądze, a urzędnicy porównać swoje oceny z ocenami kolegów z innych urzędów. Jednak najprzydatniejszym narzędziem barometr może być dla kontrolerów. I jak oświadczył Krzysztof Kwiatkowski, prezes Najwyższej Izby Kontroli, będzie przez nich wykorzystywany.
– To będzie narzędzie, na podstawie którego będziemy typować naszych beneficjentów, czyli tych, u których przeprowadzamy kontrolę – zadeklarował na konferencji zorganizowanej z okazji uruchomienia barometru.
/>
Zaskoczenie in plus
Barometr analizuje ogłoszenia publikowane w Biuletynie Zamówień Publicznych poniżej tzw. progów unijnych. Są to tańsze zamówienia (w zależności od rodzaju zamówienia i zamawiającego progi wynoszą odpowiednio: 135 tys., 209 tys. i 5,225 mln euro), ale ilościowo właśnie ich jest najwięcej. W 2015 r. udzielono w Polsce 116 tys. takich zamówień. W dodatku kontrole pokazują, że to właśnie w tańszych przetargach częściej dochodzi do naruszeń. Najdroższe zamówienia są bowiem objęte lepszą obsługą i nadzorem.
Nowe internetowe narzędzie jest indeksem opierającym się na dziewięciu wskaźnikach sygnalizujących poprzez tzw. czerwone flagi, że postępowanie obarczone może być ryzykiem nadużyć. Brany pod uwagę jest tryb zamówienia (najbardziej otwarty to przetarg nieograniczony), szczegółowość opisu przedmiotu zamówienia i opisu kryteriów (zbyt długie mogą odstraszać od wzięcia udziału w przetargu), liczba wymaganych zaświadczeń, wysokość wadium, waga pozacenowych kryteriów, czas na składanie ofert i czas od zamknięcia naboru do podjęcia finalnej decyzji. I wreszcie ostatni, najważniejszy wskaźnik – pojawienie się tylko jednej oferty w przetargu, co sprawia, że trudno mówić o konkurencji. Na koniec każde zamówienie otrzymuje notę – im bliższa jest zeru, tym mniejsze jest ryzyko nadużyć.
Jak wypadają polskie zamówienia? Średni wskaźnik barometru ryzyka nadużyć (BRN) wynosi 0,31 pkt.
– Wyniki naszego badania zaskakują in plus. Oscylują one w okolicach jednej trzeciej skali zagrożenia, a nie ukrywam, że przed przystąpieniem do badań spodziewałem się gorszego wyniku. Sporym zaskoczeniem był też dla mnie relatywnie dobry wynik zamówień samorządowych. Intuicyjnie właśnie na szczeblu lokalnym można byłoby podejrzewać najwięcej nieprawidłowości. I pewnie w liczbach bezwzględnych tak jest, ale w kontekście liczby i kwoty zamówień samorządowych nie jest źle – mówi dr Grzegorz Makowski, socjolog z Fundacji Batorego, który koordynował projekt barometru.
– Do tej beczki miodu można jednak od razu dodać łyżkę dziegciu. O ile urzędy samorządowe uzyskują noty nawet lepsze od średniej, o tyle już należące do nich spółki komunalne czy jednostki podległe samorządowi mają wynik dużo gorszy. Co ciekawe, dotyczy to zarówno przetargów organizowanych przez spółki komunalne, jak i tych, w których spółki startują – dodaje.
Brakuje ofert
Pod względem rodzaju zamawiających najlepiej wypadają przetargi organizowane przez administrację centralną – wskaźnik BRN wynosi w nich średnio 0,29 pkt. Jeśli chodzi o rodzaj zamówienia, to najmniejsze ryzyko można zaobserwować przy robotach budowlanych (0,21 pkt).
Okazuje się jednak, że liczy się nie tylko rodzaj zamawiającego czy zamówień, ale także... czas. – Pod koniec każdego roku kalendarzowego widoczny jest wyraźny wzrost ryzyka. Zamawiający próbują za wszelką cenę zrealizować zamówienia, tak by wykorzystać pieniądze przewidziane w rocznych budżetach. O ile tłumaczy to skracanie terminów, o tyle zupełnie nie wyjaśnia manipulowania kryteriami pozacenowymi, co również można zaobserwować pod koniec roku – zauważa Grzegorz Makowski. Średni wskaźnik BRN pod koniec roku rośnie nawet do 0,35 pkt.
Barometr potwierdza to, co wiadomo już od kilku lat – największym problemem polskich zamówień publicznych jest mała liczba ofert. Z niewiadomych względów przedsiębiorcy nie chcą startować w przetargach. Niewykluczone, że winny jest temu stereotyp, zgodnie z którym przetargi są ustawione i nowa firma nie ma szans na uczciwą rywalizację.
Od lat Polska jest na szarym końcu UE, jeśli chodzi o liczbę składanych ofert. Dane zebrane w ramach projektu The Digital Whistleblower za lata 2010–2014 pokazały, że aż 46 proc. naszych wszystkich przetargów kończy się startem tylko jednej firmy. Dla porównania na Węgrzech jest to 28 proc., w Estonii – 16 proc., w Austrii – 10 proc., a w Wielkiej Brytanii zaledwie 4 proc. Barometr potwierdza te niepokojące dane. W latach 2010–2015 aż 40 proc. postępowań ogłoszonych w Biuletynie Zamówień Publicznych kończyło się złożeniem tylko jednej oferty.