Przez dwa lata, mimo dziewięciu korzystnych dla niego orzeczeń, odmawiano mu zawarcia kontraktu na przesyłki dla administracji rządowej. Formalnie przetarg wciąż trwa, bo jego organizator – Centrum Usług Wspólnych (obecnie Centrum Obsługi Administracji Rządowej) – uważa, że wciąż nie wyczerpał drogi prawnej.
Przez dwa lata, mimo dziewięciu korzystnych dla niego orzeczeń, odmawiano mu zawarcia kontraktu na przesyłki dla administracji rządowej. Formalnie przetarg wciąż trwa, bo jego organizator – Centrum Usług Wspólnych (obecnie Centrum Obsługi Administracji Rządowej) – uważa, że wciąż nie wyczerpał drogi prawnej.
Przez dwa poprzednie lata InPost, jako zwycięzca przetargu, powinien dostarczać korespondencję z ponad stu instytucji administracji rządowej. Tyle że umowa na tę usługę nigdy nie została zawarta. Formalnie przetarg wciąż trwa, bo jego organizator – Centrum Usług Wspólnych (obecnie Centrum Obsługi Administracji Rządowej) – uważa, że wciąż nie wyczerpał drogi prawnej. Tymczasem umowy nie da się już zawrzeć, bo miała się zakończyć wraz z upływem 2016 r. Dlatego InPost w ostatnich dniach przesłał CUW wezwanie do zapłaty 30 mln zł.
– Ta sprawa pokazuje, że w starciu z administracją publiczną przedsiębiorca jest bezbronny, nawet gdy sądy konsekwentnie orzekają na jego korzyść. Co z tego, że wygrał przetarg, skoro nie ma sposobu, by doprowadzić do zawarcia kontraktu – komentuje Marek Kowalski, ekspert Konfederacji Lewiatan.
Bezpodstawne unieważnienia
Aby zrozumieć, o co chodzi w tej sprawie, trzeba się cofnąć do grudnia 2014 r. Wówczas to przetarg na przesyłki dla całej administracji rządowej wygrywa InPost, składając ofertę na 33 mln zł. Poczta Polska (oferta o niespełna 3 mln zł droższa) składa odwołanie, potem idzie do sądu. W obydwu instancjach przegrywa. Normalnie w tym momencie zamawiający zawiera umowę z firmą, której zwycięstwo potwierdził w prawomocnym orzeczeniu sąd. Tu jednak tak się nie dzieje.
W maju 2015 r. CUW unieważnia przetarg. To czas, w którym InPost nie ma dobrej prasy w związku z realizacją kontraktu dla sądów. Czy miało to wpływ na unieważnienie przetargu? Tego się nie dowiemy, bo uzasadnienie zostaje objęte tajemnicą. KIO uznaje, że nie było podstaw do unieważnienia.
Wyrok zostaje utrzymany w sądzie. To kolejny moment, w którym zamawiający powinien zawrzeć umowę. Znów jednak tego nie robi. Najpierw wnosi do sądu o wznowienie sprawy, a gdy ten odmawia, nabiera wątpliwości co do oferty InPostu i wzywa go do wyjaśnień. Ten składa kolejne odwołanie do KIO. Zanim jednak dojdzie do rozprawy, CUW sam z siebie uwzględnia to odwołanie i wycofuje się z wezwania do wyjaśnień. Minęły kolejne miesiące.
W lipcu 2016 r. przetarg zostaje po raz kolejny unieważniony. Tym razem CUW uznaje, że jest za późno, aby zawrzeć ważną umowę, bo nie starczy czasu, by zrealizować gwarantowany wolumen przesyłek. InPost odwołuje się do KIO, gdzie znów wygrywa sprawę. CUW zaskarża ten wyrok i po raz kolejny przegrywa przed sądem. Nie składa jednak broni, tylko wnosi zażalenie. Na początku stycznia 2017 r. zostaje ono odrzucone.
– Mimo wielu orzeczeń, mimo wezwań, jak również naszych próśb o załatwienie sprawy w sposób ugodowy dawne Centrum Usług Wspólnych konsekwentnie odmawia wykonania zobowiązań. Dlatego skierowaliśmy do niego wezwanie o zapłatę ok. 30 mln zł, czyli kwoty wynagrodzenia, które było gwarantowane w przetargu. Złożyliśmy też propozycję ugodową, wciąż czekamy na odpowiedź i nadal liczymy na rozsądek drugiej strony – mówi Rafal Brzoska, prezes InPostu.
Precedensowe roszczenie
Centrum Obsługi Administracji Rządowej (dawniej CUW) kwestionuje roszczenie InPostu zarówno co do samej podstawy, jak i jego wysokości. Nie wyklucza podjęcia kolejnych kroków prawnych w celu podważenia niekorzystnego dla siebie wyroku KIO (tego o powtórnym unieważnieniu przetargu). Zapytane, dlaczego mimo tak wielu orzeczeń nie udzieliło zamówienia InPostowi, tłumaczy to troską o to, by usługi realizowała firma gwarantująca jakość usług.
„Nadrzędnym celem (...) był wybór wykonawcy dającego rękojmię należytego wykonania zamówienia, który będzie realizował umowę z najwyższym poszanowaniem praw obywateli do zachowania tajemnicy pocztowej oraz bezpieczeństwa obrotu korespondencji, w sposób w pełni odpowiadający regulacji zawartej w ustawie prawo pocztowe. W związku z pojawiającymi się nieprzerwanie wątpliwościami dotyczącymi zdolności wykonawcy do wykonania zamówienia w sposób gwarantujący osiągnięcie wskazanego powyżej celu, niezbędnym było podjęcie czynności określonych w obowiązujących przepisach prawa, umożliwiających zweryfikowanie przedmiotowej zdolności, w tym także przy udziale KIO, jak i sądu powszechnego” – odpowiada na pytania DGP i dodaje, że nie ma wpływu na to, w jakim czasie sądy wydają wyroki.
Na razie efekt jest taki, że na obsłudze niekończących się procesów zarobili prawnicy, a Skarbowi Państwa grozi zapłata dużego odszkodowania. Administrację rządową obsługuje zaś Poczta Polska, która zdążyła już zresztą mocno podnieść ceny na swoje usługi. Dla przykładu – w listopadzie 2015 r. Śląski Urząd Wojewódzki za przesyłkę poleconą płacił 2,34 zł. W lipcu 2016 r. kwota ta wzrosła do 4,20 zł.
/>
W międzyczasie InPost popadł w problemy finansowe. W sierpniu ub.r. głośno było o sprzedaży jego udziałów w spółce Bezpieczny List, której pracownicy nie otrzymali wynagrodzeń. Rafał Brzoska jako jeden z powodów tych problemów wskazuje właśnie brak kontraktu na rządowe przesyłki.
– Przez prawie dwa lata musieliśmy utrzymywać gotowość do wykonania umowy, ponosząc w związku z tym gigantyczne straty. Ogromne koszty ponieśli również nasi podwykonawcy i ich pracownicy, dlatego też uzyskane kwoty w pierwszej kolejności zostaną przeznaczone na ich wspomożenie – zapewnia prezes InPostu.
Jeśli COAR nie zaakceptuje wezwania do zapłaty (bądź nie podejmie próby ugodowej), sprawa najprawdopodobniej znajdzie swój finał w sądzie.
– Na pewno będzie precedensowa, gdyż nie spotkałem się dotychczas z pozwem o zapłatę w sytuacji, gdy umowa nie została zawarta. W tym też dostrzegam podstawową trudność w udowodnieniu swych racji przez InPost. Dużo większe szanse dostrzegałbym w pozwie o odszkodowanie za utracone korzyści – ocenia dr Włodzimierz Dzierżanowski, prezes Grupy Doradczej Sienna.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama