Brak swobody sądu przy karaniu kierowców recydywistów może być niezgodny z konstytucją. Nie zawsze ostateczne pozbawienie uprawnień automobilisty jest adekwatne do popełnionego czynu.
Do takich wniosków doszedł Sąd Rejonowy w Chojnicach i skierował do Trybunału Konstytucyjnego pytanie. Poprosił w nim o zbadanie, czy art. 42 par. 4
kodeksu karnego jest zgodny z ustawą zasadniczą. Przepis ten, dodany do k.k. tzw. ustawą o pijanych kierowcach, obliguje sąd do dożywotniego odbierania prawa jazdy nietrzeźwym kierowcom (Dz.U. z 2015 r. poz. 541), którzy byli już wcześniej skazani za takie lub podobne przestępstwo (patrz: grafika). Kłopot w tym, że ustawodawca nakazał stosowanie art. 42 par. 4 zarówno w przypadku popełnienia poważnych przestępstw materialnych (skutkowych), jak i formalnych (bezskutkowych).
– Sąd nie neguje, że w określonych przypadkach, zawiązanych z popełnieniem przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji, możliwe i zasadne jest orzeczenie dożywotniego zakazu prowadzenia
pojazdów. Jednakże możliwość taka, a zwłaszcza obligatoryjność orzeczenia takiego środka karnego, powinna być zarezerwowana do przypadków istotnych, poważnych. W przeciwnym wypadku dochodzi bowiem do nieuzasadnionej ingerencji w sferę wolności jednostki – pisze we wniosku sędzia Radosław Wyrwas.
Zdaniem chojnickiego sądu odebranie
prawa jazdy, zwłaszcza dożywotnie, stanowi pośrednie naruszenie wolności poprzez ograniczenie możliwości swobodnego przemieszczania się.
– Bezwzględne orzekanie zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych dożywotnio może prowadzić do zbyt surowej represji karnej, nieznajdującej właściwego uzasadnienia w okolicznościach konkretnej sprawy – zauważa
sąd pytający.
Przykładowo, taki środek karny trzeba zastosować w stosunku do osoby, która trzy razy nieznacznie przekraczając dopuszczalny limit spożytego alkoholu, porusza się motorowerem po rzadko uczęszczanej drodze gruntowej. Tymczasem w stosunku do sprawcy, który kilkakrotnie spowodował ciężkie wypadki, rażąco naruszając zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym, ale był przy tym trzeźwy, nie ma w ogóle obowiązku orzekania jakiegokolwiek zakazu prowadzenia
pojazdów.
To wszystko zdaniem sądu powoduje, że zakwestionowany przepis może naruszać zarówno art. 31 ust. 3 konstytucji (zasada proporcjonalności), jak i art.10 w związku z art. 175 ust. 1, a także art. 45 ust. 1 poprzez naruszenie zasady wymierzania sprawiedliwości przez sądy. Zdaniem sądu pytającego obligatoryjność stosowania takiego środka karnego wynikająca z art. 42 par. 4 k.k. sprowadza rolę orzecznika do przypisania ustalonego stanu faktycznego pod daną normę z automatyczną koniecznością orzeczenia kary lub środka karnego oznaczonego w bezwzględny sposób przez ustawodawcę.
„Zatem nie dochodzi do sprawowania wymiaru sprawiedliwości w tym elemencie, tj. w części dotyczącej zastosowania sankcji. W istocie (...) wymiar sprawiedliwości wykonuje ustawodawca, który przecież nie może odnieść się indywidualnie do sytuacji konkretnej osoby oskarżonej o popełnienie przestępstwa” – czytamy w uzasadnieniu wniosku.
Zgodnie z art. 45 ust. 1 ustawy zasadniczej każdy ma prawo do sprawiedliwego rozpatrzenia sprawy, a to oznacza także trafne zastosowanie sankcji karnej.
Wątpliwości sądu pytającego podziela dr Mikołaj Małecki z Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Sędzia nie może być tylko ustami ustawy, lecz ma sprawować wymiar sprawiedliwości. To on więc ma rozstrzygać, jak osądzić dany czyn. Dlatego im więcej dyskrecjonalności dla sądów, tym lepiej dla systemu prawnego – zauważa dr Małecki i dodaje, że na sto rozpatrywanych spraw nietrzeźwych kierowców, na pewno znajdzie się jeden przypadek, kiedy dożywotnie odebranie uprawnień będzie zbyt surowym środkiem karnym. A to już wystarczy, by uznać ten przepis za niezgodny z konstytucją.
Dr Małecki nie wyklucza jednak wydania przez TK wyroku zakresowego odnoszącego się tylko do popełnienia czynu z art. 178a par. 4 k.k., czyli bezskutkowego prowadzenie pojazdu.
– W pozostałym zakresie kwestionowany przepis może być proporcjonalny, bo sprawca po raz kolejny popełnia czyn skutkujący ciężkimi obrażeniami ciała uczestników ruchu lub nawet ich śmiercią. Wówczas stopień karygodności tego czynu nie pozwala już zareagować inaczej niż tylko dożywotnio zakazać prowadzenia pojazdów mechanicznych – zaznacza karnista.
Podobnego zdania jest prof. Ryszard Stefański z Uczelni Łazarskiego. – Przepis obejmuje zbyt wiele sytuacji, dlatego moim zdaniem zastosowanie go do niektórych z nich będzie nieproporcjonalne. Zwracałem na to uwagę już podczas prac nad ustawą o pijanych kierowcach i spodziewałem się, że prędzej czy później będzie on zakwestionowany. Zwłaszcza że w dzisiejszych czasach odebranie prawa jazdy na zawsze jest drakońską sankcją – dodaje prof. Stefański.
Zwłaszcza że w skutek nałożenia na kierowcę dożywotniego zakazu prowadzenia pojazdów nigdy nie dojdzie do zatarcia skazania. To nie następuje bowiem przed wykonaniem środka karnego. W rezultacie taka osoba do końca życia będzie figurować w rejestrze skazanych za przestępstwo umyślne. Oprócz osób dożywotnio pozbawionych prawa jazdy na zatarcie skazania nie mogą liczyć jedynie osoby skazane za pedofilię. Co prawda, zgodnie z art. 84 par. 2 sąd może uznać środek karny dożywotnio za wykonany, ale tylko gdy skazany przestrzegał porządku prawnego i nie zachodzi obawa popełnienia podobnego przestępstwa oraz upłynęło co najmniej 15 lat. Ale nawet pomimo spełniania powyższych przesłanek sąd nie musi się na to godzić.
Im mniej przestępstw, tym większe sankcje
Sąd Najwyższy krytykuje rządowy pomysł zwiększenia sankcji za jazdę bez uprawnień. Dziś za złamanie sądowego zakazu prowadzenia pojazdów, zgodnie z art. 244 kodeksu karnego, grozi do trzech lat pozbawienia wolności. W projekcie, który jest już procedowany w Sejmie, proponuje się zwiększenie górnej granicy kary do pięciu lat więzienia. Jak zaś twierdzi SN, projektodawca nie wykazał żadnych racjonalnych argumentów przemawiających za koniecznością zaostrzenia kar. Co więcej, sąd wskazuje, że nie da się udowodnić, że obecne przepisy są nieskuteczne. Przeciwnie. Ze statystyk resortu sprawiedliwości, który jest autorem projektu, wynika, że liczba takich przestępstw spada. W 2013 r. skazań z art. 244 k.k. było 15 202, podczas gdy dwa lata później prawie o połowę mniej – tylko 7868.
Jeszcze ostrzej propozycję zwiększenia kary za to przestępstwo ocenia Naczelna Rada Adwokacka. Jej zdaniem, jest to obliczone jedynie na efekt propagandowy. „Zwiększenie górnej granicy sankcji karnej nie wypływa w żaden sposób na sędziowski wymiar kary, mając na względzie niezmienne dyrektywy wymiaru kary. Jeżeli dotychczas wyroki za przestępstwa z art. 244 zapadały w przeważającej mierze jako inne kary niż bezwzględnego pozbawienia wolności, sytuacja ta nie ulegnie zmianie przez podniesienie górnej granicy ustawowego zagrożenia” – punktuje NRA.
Sąd Najwyższy zwraca uwagę, że wychodzenie z założenia, iż kara jest tym skuteczniejsza, im jest bardziej surow, stanowi przejaw populizmu penalnego. „Stanowisko to przejawia się w zanegowaniu filozofii kary racjonalnej, koncepcją kary surowej i aprobatą prewencji generalnej negatywnej, rozumianej w ten sposób, że im surowsza kara, tym większą posiada zdolność do odstraszania i powstrzymywania innych jednostek od popełniania przestępstw” – czytamy w opinii Sądu Najwyższego. Przestrzega on, że tak rozumiana prewencja jako podstawowa dyrektywa wymiaru kary skutkuje daleko idącą penalizacją życia w państwie.
Dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów
/
Dziennik Gazeta Prawna