Niektóre powiaty domagają się od mieszkańców nawet czterokrotnie wyższej opłaty za odholowanie pojazdu, niż kosztuje je ta usługa. NSA dał zielone światło do skarżenia takich uchwał.
Nie tylko Łódź, ale także Warszawa, Kraków, Otwock, Włocławek, Gostyń i wiele innych powiatów stosuje najwyższe opłaty za odholowanie pojazdów z dróg. Są one wskazane w obwieszczeniu ministra finansów z 28 lipca 2016 r. w sprawie ogłoszenia obowiązujących w 2017 r. maksymalnych stawek opłat za usunięcie pojazdu z drogi i jego parkowanie na parkingu strzeżonym. Za odholowanie samochodu, który np. został zaparkowany w miejscu zabronionym, trzeba zapłacić 476 zł, jeżeli jest cięższy – 594 zł.
– Wiele powiatów stosuje najwyższe stawki, bo chce osiągać jak największe zyski z tego tytułu – wskazuje Piotr Mierzejewski, zastępca dyrektora zespołu ds. prawa administracyjnego i gospodarczego w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich.
Takie podejście zakwestionował jednak sąd. Tak wynika z ostatniego wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego (wyrok NSA z 13 stycznia 2017 r. sygn akt. I OSK 1916/16) o którym w poniedziałek pisał DGP. Orzeczenie dotyczyło Łodzi.
Nieważna uchwała
RPO zaskarżył łódzką uchwałę, ponieważ uznał, iż rada miejska, która zadecydowała, że za holowanie będą pobierane maksymalne opłaty, nie wyceniła, jakie są faktyczne koszty takiej usługi. Chciała bowiem uzyskać z tego tytułu jak najwyższe wpływy do budżetu. Taką uchwałę unieważnił jednak NSA.
– Powiaty mają prawo stosować najwyższe wynikające z przepisów stawki. Nieprawidłowa jest jednak taka wykładnia, że wystarczy zmieścić się w widełkach wskazanych przez ustawodawcę, aby stawki były zgodne z prawem. Trzeba wybrane opłaty właściwie uzasadnić. Rada Miejska w Łodzi niepoprawnie skorzystała z luzu decyzyjnego – argumentował Wojciech Jakimowicz, sędzia NSA.
Będą problemy
Wyrok NSA to także kłopot dla innych powiatów, które stosują najwyższe stawki, aby zapewnić sobie jak największe wpływy do budżetu. Warszawa firmie, która wygrała przetarg na odholowywanie samochodów, płaci 115 zł, a sama domaga się od mieszkańców 476 zł. Tą sprawą także zajął się już RPO.
– Na wniosek obywatela rzecznik bada przepisy uchwały Rady m.st. Warszawy w sprawie ustalenia wysokości opłat za usunięcie i przechowywanie pojazdu na rok 2016. Oczekujemy na wyjaśnienie, czy przed podjęciem wspomnianej uchwały dokonano analizy kosztów usług holowania pojazdów ponoszonych przez firmy, a jeśli tak, to jakie były jej wyniki – wskazuje Piotr Mierzejewski.
Władze stolicy nie zamierzają jednak obniżać opłat za holowanie. – Na razie nie ma podstaw do zmiany stawek – mówi Mikołaj Pieńkos z Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie. – Opłaty, które obowiązują, są zgodne z przepisami. Kwota, która jest wypłacana firmie odholowującej pojazd, nie pokrywa wszystkich kosztów związanych z całą procedurą. Do tego dochodzą koszty m.in. administracyjne czy ewentualnej egzekucji, dlatego stawka, którą płaci właściciel, jest wyższa – dodaje.
Jednak np. w Krakowie, inaczej niż w stolicy, różnica w stawkach nie jest duża. Jak dowiedzieliśmy się w Zarządzie Infrastruktury Komunalnej i Transportu, firma, z którą powiat ma podpisaną umowę, dostaje 455 zł za usunięcie pojazdu z drogi, a osoba, które samochód odholowano, płaci 476 zł.
– Orzeczenie NSA może być sygnałem dla innych powiatów. Na przyszłość mogą ustalać stawki, które będą zgodne z wykładnią NSA. Jednak nie mogą już zmienić poprzednich uchwał, np. z 2016 r. Zatem istnieje ryzyko, że mieszkańcy, którzy musieli zapłacić za odholowanie, będą skarżyć te akty i jeżeli sąd przyzna im rację, będą domagać się zwrotu tych opłat – wyjaśnia Maciej Kiełbus z Kancelarii Ziemski & Partners w Poznaniu.
A chodzi o niemałe pieniądze. Tylko w Warszawie roczne dochody dla budżetu stolicy z tytułu usuwania z dróg i przechowywania pojazdów sięgają 8–8,5 mln zł.
– Nie sadzę jednak, aby przez ten wyrok powiaty zmieniały stawki. Raczej będą tak długo je stosować, aż ktoś zaskarży decyzje radnych – dodaje Kiełbus.
Kiedy samochód jest odholowywany na koszt właściciela
Gdy został pozostawiony w miejscu, gdzie jest to zabronione i utrudnia ruch lub w inny sposób zagraża bezpieczeństwu.
Gdy stoi na miejscu przeznaczonym dla pojazdu kierowanego przez osoby niepełnosprawne.
Gdy stoi w miejscu obowiązywania znaku wskazującego, że pojazd zostanie usunięty na koszt właściciela.
Gdy kieruje nim osoba nieposiadającą prawa jazdy.