Nie ma przeszkód ku temu, by osoby poniżej 18. roku życia uczestniczyły w rozprawach administracyjnych – uznała senacka komisja praw człowieka, praworządności i petycji. Tyle że Naczelny Sąd Administracyjny przekonuje, że miejsce dziecka co do zasady jest poza salą sądową.
Senatorowie rozpatrywali obywatelską petycję złożoną przez Tymona Radzika. Jej przedmiotem jest umożliwienie osobom małoletnim udziału w charakterze publiczności na posiedzeniach jawnych w sądach administracyjnych. Obecnie – zgodnie z art. 95 prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 270 ze zm.) – małoletni w ogóle nie mogą obserwować przebiegu posiedzenia, o ile nie są stroną lub osobą wezwaną przez sąd. Zdaniem Radzika to nonsens, skoro art. 10 p.p.s.a. wskazuje przecież, iż postępowania są jawne, a wśród dzieci są takie, które interesują się działalnością społeczną. Jednocześnie w procedurze karnej już teraz się przewiduje, że małoletni mogą przyglądać się sprawom za zgodą sądu (art. 356 par. 2 kodeksu postępowania karnego).
W efekcie autor petycji zawnioskował o uchwalenie podobnej regulacji dotyczącej procedury administracyjnej: że sąd może zezwolić na obecność na posiedzeniu jawnym osobie małoletniej, która ukończyła 13. rok życia.
Ta na pozór niekontrowersyjna propozycja wzbudziła jednak ożywioną dyskusję w Senacie. Reprezentująca NSA wiceprezes Maria Wiśniewska przekonywała, że do jakichkolwiek zmian w tej mierze należy podchodzić ze szczególną ostrożnością.
– Sposób korzystania z praw i wolności dziecka musi uwzględniać, że podstawową zasadą jest konieczność poszanowania jego dobra. Władze publiczne powinny chronić nieletniego przed przemocą, okrucieństwem, wyzyskiem i demoralizacją – twierdziła, nie wskazując jednak, z którym z zagrożeń małoletni może się zetknąć w sądzie administracyjnym.
Zdaniem prezes Wiśniewskiej nie bez znaczenia jest również to, że obecność dzieci na sali sądowej mogłaby zakłócać przebieg rozpraw i utrudniać pracę sędziom. Jednocześnie nie posiadaliby oni narzędzi służących dyscyplinowaniu obecnych, gdyż na dziecko przecież nie mogłaby zostać nałożona grzywna.
Prezes Wiśniewska uznała także, iż walor edukacyjny, o którym wspomina autor petycji, może być osiągnięty w inny sposób, mniej inwazyjny dla samych sądów.
– Można go realizować przez rozprawy pokazowe. Organizujemy je przecież z okazji Nocy Muzeów – przekonywała sędzia.
Części senatorów jednak nie przekonała. Jednym z nich jest Aleksander Pociej (PO). – Nie zgadzam się z zaprezentowanym przez panią prezes stanowiskiem. Skoro dzieci mogą wchodzić do Sejmu i Senatu, gdzie obyczaje nie należą do najlepszych, nic im się nie stanie, gdy pójdą do sądu administracyjnego – mówił senator.
I poszedłby nawet dalej niż autor petycji, pozwalając za zgodą sądu na wejście na salę także dzieciom poniżej 13. roku życia.
– To duże ułatwienie. Wystarczy sobie wyobrazić, że przychodzi do sądu matka z małym dzieckiem, którego nie ma z kim zostawić. Co złego się stanie, jeśli znajdzie się ono na sali? – pytał Aleksander Pociej.
Ostatecznie senatorowie postanowili uznać petycję za zasadną i podjąć prace nad przygotowaniem projektu ustawy. Choć do ostatniej chwili było to niepewne, gdyż po głosowaniu (2 głosy za, 1 przeciw, 2 wstrzymujące się) przewodniczący obradom senator Robert Mamątow pytał: „Jak to jest, gdy jest dwa do dwóch i jeden? Przeszło?”. Przeszło.