Moja spółdzielnia mieszkaniowa podjęła ostatnio kontrowersyjną decyzję: wprowadziła od posiadaczy psów dodatkową opłatę w wysokości 5,50 zł doliczaną do czynszu – skarży się pani Jadwiga. – Gdy zapytałam, skąd ten pomysł, dowiedziałam się, że ustalono ją na walnym zgromadzeniu. Ma służyć pokryciu dodatkowych kosztów związanych ze sprzątaniem. Uważam, że to skandal. Nie dość, że sama sprzątam po moim psie, nie dość, że płacę za niego rocznie 60 zł w gminie, to jeszcze spółdzielnia wyciąga rękę po kolejne pieniądze. Czy ma do tego prawo – irytuje się czytelniczka
Tryb i zasady ustanawiania opłat w spółdzielni zapisano w jej statucie. Jeśli decyzję w sprawie dodatkowych opłat od właścicieli psów podjęło walne zgromadzenie członków spółdzielni, to jest ona z całą pewnością wiążąca. Takie decyzje można zaskarżyć do sądu bądź też uchylić przez kolejne walne zgromadzenie. Póki jednak obowiązują, należy płacić.
Sprzątanie po psach, mimo wzrastającej z każdym rokiem świadomości ich właścicieli, ciągle jeszcze stanowi u nas problem. Nie wszyscy chcą zbierać nieczystości pozostawiane przez zwierzaki, a są i tacy, którzy twierdzą, że skoro płacą, sprzątać nie będą. Dlatego wprowadzane przez liczne spółdzielnie lub wspólnoty opłaty na sprzątanie (na ogół od 4 do 10 zł miesięcznie) odnoszą czasem wręcz antywychowawczy skutek. Nie są jednak bezprawne.
Inną sprawą jest opłata od psa wnoszona do gminy. Samorządy mają prawo do ściągania takiej daniny jako opłaty lokalnej, nie może być ona jednak wyższa niż 100 zł rocznie. Dodatkowo, z mocy ustawy, zwolnieni są z niej rolnicy posiadający nie więcej niż dwa psy, inwalidzi o znacznym stopniu niepełnosprawności, osoby korzystające z pomocy psa asystującego, a także te, które ukończyły 65 lat i prowadzą samodzielnie gospodarstwo domowe – z tytułu posiadania jednego psa. Gminy mogą dodatkowo wprowadzać własne, dalej idące zwolnienia, na przykład nie pobierać opłat od właścicieli psów wziętych ze schroniska. Zawsze warto sprawdzić na stronie gminy lub dopytać w urzędzie.
Co ciekawe, wiele samorządów w ogóle zrezygnowało z pobierania opłaty od posiadaczy psów. Tak stało się na przykład w Warszawie i we Wrocławiu, ale i w wielu mniejszych miastach. Samorządowcy tłumaczą, że i tak ściągalność tych danin jest niewielka, więc administrowanie nimi – nieopłacalne. Tam, gdzie opłaty lokalne zachowano, kształtowane są one na różne sposoby. Dla przykładu w Głogowie trzeba płacić 40 zł od psa mającego wszczepiony chip identyfikujący, a 100 zł od takiego bez chipa. W Bielsku-Białej natomiast stawka opłaty od każdego psa na rok wynosi 50 zł, ale emeryci i renciści prowadzący samodzielne gospodarstwo domowe za pierwszego psa płacą 25 zł, za drugiego i każdego następnego – 50 zł rocznie.
Podstawa prawna
Art. 18a, art. 19 pkt 1 lit. f ustawy z 12 stycznia 1997 r. o podatkach i opłatach lokalnych (Dz.U. z 2014 r. poz. 849 ze zm.). Art. 4–5 ustawy z 15 grudnia 2000 r. o spółdzielniach mieszkaniowych (Dz.U. z 2013 r. poz. 1222 ze zm.).