Sytuacje takie jak w Radomiu są wywołane najczęściej bezsilnością rodzica, którego orzeczone sądownie prawo do kontaktów z dzieckiem jest łamane - mówi w wywiadzie dla DGP Andrzej Górny, adwokat, Kancelaria Prawna Górny, Armata i Wspólnicy.
Art. 211 kodeksu karnego stanowi, że ten, kto wbrew woli osoby powołanej do opieki lub nadzoru uprowadza lub zatrzymuje małoletniego poniżej lat 15, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Czy zarzut z tego paragrafu może być formułowany w stosunku do rodzica, który ma pełną władzę rodzicielską? Czy mógł być formułowany wobec ojca trzyletniego Fabiana, którego porwaniem przed kilkoma tygodniami żyło pół Polski?
Zarzut uprowadzenia małoletniego nie może być postawiony osobie, która ma pełnię władzy rodzicielskiej, czyli de facto jest powołana do opieki nad małoletnim. Nie znam dokładnie sprawy Fabiana, szczątkowe informacje o niej mam tylko z relacji prasowych. Jeżeli jednak nawet zapadło postanowienie orzekające pozbawienie bądź ograniczenie władzy rodzicielskiej ojca chłopca, ale jest nieprawomocne, to nie jest też wykonalne. Zgodnie z art. 579 k.p.c. takie postanowienia stają się skuteczne i wykonalne dopiero po uprawomocnieniu. Innymi słowy jeżeli np. ojciec zaskarżył takie postanowienie sądu I instancji, to dopiero po orzeczeniu sądu II instancji postanowienie stanie się prawomocne i wykonalne. Sprawa się jednak komplikuje, jeżeli sąd I instancji zabezpieczył postępowanie w ten sposób, że np. ustalił kontakty ojca dziecka na czas trwania postępowania w obecności kuratora.
Dlaczego?
Takim rozstrzygnięciem sąd w pewien sposób ograniczył bowiem władzę rodzicielską ojca. Wprawdzie uznaje się, że sfera styczności rodziców z dzieckiem pozostaje poza zakresem sprawowania władzy rodzicielskiej, ale moim zdaniem dotyczy to tylko prawa do osobistej styczności. Nie dotyczy natomiast ograniczenia kontaktów przez sąd, co samo przez się jest pewną formą ograniczenia władzy rodzicielskiej. Ustalenie kontaktów w obecności kuratora jeszcze bardziej tę władzę ogranicza. Nie jestem jednak przekonany, czy takie tymczasowe zabezpieczenie dotyczące wyłącznie sfery kontaktów jest sposobem uregulowania sytuacji opiekuńczej dziecka na tyle znaczącym, że daje podstawy do postawienia zarzutu uprowadzenia dziecka. Poglądy na ten temat są różne. Ja skłaniam się do poglądu, że tylko orzeczenie co do meritum sprawy, czyli prawomocne orzeczenie o pozbawieniu lub ograniczeniu władzy rodzicielskiej, jest na tyle istotnym uregulowaniem sytuacji opiekuńczej dziecka, że pozwala na postawienie zarzutów z art. 211 k.k.
Większą karę zastrzeżono dla przestępstwa pozbawienia wolności w art. 189 kodeksu karnego (grozi za to do 5, a nawet 10 lat pozbawienia wolności). Na ten właśnie przepis powołuje się prokuratura, formułując zarzuty wobec ojca trzylatka z Radomia. Czy w pana ocenie kwalifikacja jest słuszna?
Nie da się odpowiedzieć na to pytanie bez gruntownej znajomości sprawy. Przedmiotem ochrony przy przestępstwie uprowadzenia dziecka uregulowanym w art. 211 k.k. jest instytucja opieki i nadzoru, więc sprawca ponosi odpowiedzialność nawet wtedy, gdy działa za zgodą osoby małoletniej. Natomiast w przypadku pozbawienia wolności z art. 189 k.k. istota przestępstwa sprowadza się do pozbawienia wolności wbrew woli pokrzywdzonego. W przypadku uprowadzenia rodzicielskiego wbrew wyraźnie akcentowanej woli dziecka możliwa jest kwalifikacja kumulatywna obu przepisów. Jak jest w sprawie radomskiej, niestety nie potrafię odpowiedzieć. Nie sądzę jednak, aby ojciec dziecka działał z zamiarem pozbawienia go wolności, co raczej determinuje dalszy los tego zarzutu.
Jakie są zatem granice władzy rodzicielskiej? Jak daleko może się posunąć rodzic mający pełnię władzy rodzicielskiej, któremu blokowane są kontakty z dzieckiem przez drugiego rodzica?
Sytuacja jest bardzo złożona i delikatna. Każdy z rodziców musi mieć przede wszystkim na uwadze dobro dziecka. Rzeczywiście, sytuacje takie jak w Radomiu zdarzają się i są wywołane najczęściej bezsilnością rodzica, który ma świadomość, że orzeczone sądownie kontakty z dzieckiem są w sposób świadomy utrudniane lub uniemożliwiane przez drugiego rodzica. Instrumenty przewidziane przez prawo są zupełnie nieskuteczne i taki rodzic przez wiele miesięcy, a czasami lat może być pozbawiony rzeczywistego kontaktu z dzieckiem. Musi dopiero w wieloetapowym postępowaniu wykazać, że to właśnie drugi rodzic świadomie utrudnia kontakty. Nie trzeba tłumaczyć, że to bardzo trudne. Doprowadzony do ostateczności niejednokrotnie decyduje się więc na rozwiązania, które narażają go na odpowiedzialność karną czy orzeczenia ograniczające władzę rodzicielską.