Zgodnie z prawem przewozowym przewoźnik odpowiada za uszkodzenia mienia i uszczerbek na zdrowiu pasażerów tylko wtedy, gdy wypadek nastąpił z jego winy, a tak było w tym przypadku.
Autokar, którym pani Maria, zawodowy fotograf, jechała z Zielonej Góry do Düsseldorfu, miał wypadek. Kierowca – jak wykazało policyjne dochodzenie – przysnął na autostradzie za kierownicą i uderzył w betonową podstawę dźwiękochłonnego ekranu.
Nikt nie zginął, nikomu nic groźniejszego się nie stało: pani Maria miała tylko stłuczoną rękę. Niestety, cennego sprzętu fotograficznego nie udało się uratować. Straciła narzędzie pracy. Wypadek zdarzył się wiosną.
Najpierw kobieta była w szoku, potem zajęła się leczeniem ręki, bowiem kontuzja okazała się poważniejsza, niż się zdawało bezpośrednio po wypadku. Pani Maria dopiero teraz otrząsnęła się po przeżyciach. – Czy po upływie ponad pół roku mogę jeszcze ubiegać się o zwrot pieniędzy za zniszczone mienie? – zastanawia się, myśląc o powrocie do pracy.
Tak. Pani Maria ma prawo do odszkodowania. Okres przedawnienia wynosi w takich sytuacjach 3 lata. Zgłoszenie roszczeń przerywa bieg przedawnienia, czyli od tego momentu mamy kolejne 3 lata na dochodzenie rekompensaty na drodze polubownej lub sądowej. Jest więc sporo czasu na zebranie dokumentacji.
Z wnioskiem o odszkodowanie należy się zwrócić do ubezpieczyciela firmy przewozowej – najwygodniej, jeśli to możliwe, za jej pośrednictwem.
Roszczenia majątkowe w takich wypadkach najczęściej wypłacane są z obowiązkowego ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej pojazdu, którym odbywał się przewóz. Pani Maria musi przede wszystkim potwierdzić swoją obecność w autokarze w momencie wypadku.
Podstawą jest posiadanie ważnego biletu: to dowód, że zawarła z przewoźnikiem umowę przewozu, która gwarantowała jej bezpieczny dojazd do celu.
Tak się nie stało, a więc przewoźnik z własnej winy (kierowca zasnął za kierownicą) nie wywiązał się z umowy. Warto jednak wiedzieć, że nawet jeśli nie mamy ważnego biletu, to już w momencie wejścia do autokaru i rozpoczęcia podróży zawieramy umowę z przewoźnikiem, który jest przez ten czas za nas i nasze mienie odpowiedzialny.
Jeśli bilet uległ zniszczeniu, zaginął lub niemożliwe jest odczytanie z niego czegokolwiek, pomocne okażą się zeznania świadków, którzy jechali tym samym autokarem, lista pasażerów kursu oraz oświadczenie złożone w rozmowie z policją na miejscu wypadku lub na posterunku.
Należy także potwierdzić uszczerbek na zdrowiu. Potrzebna będzie kompletna dokumentacja medyczna, potwierdzająca kontuzję, przebieg leczenia, rehabilitacji, poniesione koszty. Niezbędne okaże się okazanie zniszczonego bagażu, a jeśli to niemożliwe – zdjęć z miejsca zdarzenia.
Należy także oszacować straty i określić kwotę, jaką ubezpieczyciel powinien zapłacić tytułem odszkodowania. Dzięki systemowi Zielonej Karty nie ma obowiązku pozyskiwania i tłumaczenia dokumentów z kraju, w którym doszło do wypadku, wszelkie czynności można wykonać w Polsce.
Do systemu Zielonej Karty obecnie należą prawie wszystkie europejskie kraje, w tym także Niemcy.

Podstawa prawna
Art. 62–64 ustawy z 15 listopada 1984 r. Prawo przewozowe (t.j. Dz.U. z 2000 r. nr 50, poz. 601 ze zm.).
Art. 444 i nast. ustawy z 23 kwietnia 1964 r. Kodeks cywilny (Dz.U. z 1964 r. nr 16, poz. 93 ze zm.).



Magdalena Sopyła-Rostek, Omega Kancelarie Prawne
Wraz ze zgłoszeniem żądań ubezpieczycielowi należy udowodnić wysokość poniesionych strat. Niezbędne jest przedstawienie specyfikacji zniszczonych rzeczy: jeśli to możliwe – rachunków lub faktur potwierdzających ich zakup.
Gdy nie ma takiej możliwości, można posiłkować się również oświadczeniami świadków, jakie rzeczy zostały zniszczone.
Jeżeli poszkodowany poniósł dodatkowo koszty związane z leczeniem (zakup leków, środków opatrunkowych, opłaty za przejazdy do lekarza lub na rehabilitację) należy załączyć potwierdzające je rachunki albo faktury lub dokładną listę medykamentów oraz listę przejazdów (data, cel, liczba kilometrów).
W ciągu 30 dni powinniśmy uzyskać odpowiedź firmy ubezpieczeniowej. Jeśli okaże się niesatysfakcjonująca, należy wystąpić na drogę sądową. Można wybrać sąd właściwy dla siedziby ubezpieczyciela, miejsca zdarzenia lub dla miejsca zamieszkania poszkodowanego.
Ten ostatni to z reguły najlepszy wybór. Opłata sądowa od pozwu wynosi 5 proc. wartości żądania. Pozew wraz z załącznikami składamy w sądzie w dwóch egzemplarzach.
Do pozwu należy dołączyć takie same dokumenty, jakie zostały wysłane do ubezpieczyciela, oraz pełną korespondencję z towarzystwem ubezpieczeniowym.