Sąd odmówił przyznania zwrotu kosztów postępowania, uznając, że adwokat nie napracował się przy sprawie. Sąd II instancji nie znalazł jednak regulacji, która pozwalałaby obniżyć wynagrodzenie prawnika, a tym bardziej zupełnie wykluczyć zasądzenie honorarium.

Stan faktyczny

Sprawa z powództwa spółki przeciwko J.M. dotyczyła zapłaty kwoty 33 544 zł. Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy oddalił powództwo niemal w całości, bowiem zasądził od pozwanego na rzecz powoda kwotę 6 gr wraz z odsetkami.
Pozwany wniósł następnie o uzupełnienie wyroku o rozstrzygnięcie w przedmiocie kosztów procesu – w tym kosztów zastępstwa procesowego według norm przepisanych – i obciążenie tymi kosztami strony powodowej. Sąd wniosek oddalił. Wskazał na przepisy art. 98 i następnych kodeksu postępowania cywilnego i uznał, że mimo oddalenia powództwa niemal w całości brak było podstaw do zasądzenia od powoda na rzecz pozwanego kosztów procesu stanowiących wynagrodzenie pełnomocnika występującego w sprawie. W ocenie sądu pełnomocnik ograniczył się bowiem do złożenia jednego pisma procesowego dotyczącego wyrażenia zgody na skierowanie sprawy do mediacji. Obecność na rozprawach aplikanta z upoważnienia pełnomocnika nie miała natomiast wpływu na kształt rozstrzygnięcia. Ponadto sąd wskazał, że pełnomocnik nie złożył żadnych pism procesowych ani dowodów niweczących żądanie pozwu, a wszelkie zarzuty, które skutkowały oddaleniem powództwa, zostały podniesione w sprzeciwie od nakazu zapłaty. Ten zaś został sporządzony samodzielnie przez pozwanego, który na tym początkowym etapie sprawy nie miał jeszcze pełnomocnika. Ostatecznie sąd uznał, że wkład pracy pełnomocnika w wyjaśnienie okoliczności sprawy był znikomy, co miało uzasadniać oddalenie wniosku o rozstrzygnięcie o kosztach.
Pozwany wniósł zażalenie. Podnosił, że powód jest zobowiązany do zwrotu pozwanemu niezbędnych kosztów procesu, do których zalicza się z pewnością koszty zastępstwa procesowego w sytuacji, gdy J.M. poniósł wydatki związane z obsługą prawną, a powództwo zostało oddalone niemal w całości. Przekonywał też, że wkład pracy pełnomocnika w rozstrzygnięcie wcale nie był znikomy. Pozwany odbywał bowiem z nim konsultacje w sprawie taktyki procesowej (osobiste i telefoniczne), pełnomocnik złożył pismo procesowe, jego substytut uczestniczył w dwóch rozprawach, w trakcie których wygłaszał mowy końcowe, które wymagały przygotowania i gdzie była podnoszona określona argumentacja nieprezentowana uprzednio w pismach procesowych.

Uzasadnienie

Sąd okręgowy zmienił zaskarżone postanowienie w ten sposób, że uzupełnił wyrok sądu rejonowego poprzez zasądzenie od spółki na rzecz J.M. 2417 zł tytułem zwrotu kosztów procesu (postanowienie Sądu Okręgowego w Warszawie z 12 czerwca 2018 r., sygn. akt XXIII Gz 167/17). Sąd wskazał, że argumenty podnoszone przez J.M. były słuszne. Faktyczna wygrana powoda (w stosunku do żądania pozwu) pozwanego na stwierdzenie, że powód w zasadzie przegrał spór.
Zgodnie zaś z art. 98 k.p.c. strona przegrywająca sprawę obowiązana jest zwrócić przeciwnikowi na jego żądanie koszty niezbędne do celowego dochodzenia praw i celowej obrony. Do niezbędnych kosztów procesu strony reprezentowanej przez adwokata zalicza się jego wynagrodzenie, jednak nie wyższe niż stawki opłat określone w odrębnych przepisach i wydatki jednego adwokata, koszty sądowe oraz koszty nakazanego przez sąd osobistego stawiennictwa strony. Sąd stwierdził, że przed sądem I instancji pozwany niewątpliwie był reprezentowany przez adwokata, którego wynagrodzenie określone w odrębnych przepisach stanowi element niezbędnych kosztów procesu.
Wstąpienie pełnomocnika do postępowania po wniesieniu sprzeciwu od nakazu zapłaty nie oznacza, że jego nakład pracy jest mniejszy. Przeciwnie, adwokat musi zapoznać się ze sprawą i przygotować do właściwej reprezentacji strony. Określając stawki wynagrodzenia, ustawodawca przyjął, że niezbędny nakład pracy pełnomocnika, który prowadził sprawę od początku, jest mniejszy aniżeli nakład pracy pełnomocnika, który zgłosił swój udział na etapie postępowania odwoławczego i musi zapoznać się po raz pierwszy z zebranym materiałem oraz przygotować stanowisko w sprawie nieprawomocnie osądzonej. Dlatego w odniesieniu do tych pełnomocników ustanowiono zróżnicowaną procentową stawkę, przyjmując ją odpowiednio jako 50 i 75 proc. minimalnego wynagrodzenia.
Sąd okręgowy nie znalazł regulacji, która pozwalałaby przyjąć już nie tylko obniżenie kosztów w postaci wynagrodzenia pełnomocnika, lecz wręcz zupełne wykluczenie zasądzenia tego wynagrodzenia w ramach kosztów. Zdaje się, że sąd rejonowy też takiej regulacji nie znalazł, co więcej, wskazał na przepisy, które – przeciwnie do tezy z góry założonej (oddalenie wniosku o koszty) – uzasadniają zasądzenie zwrotu kosztów procesu dla strony wygrywającej od jej przeciwnika procesowego. Skład orzekający w tej sprawie nie podzielił nieuzasadnionego, rygorystycznego stanowiska zaprezentowanego w uzasadnieniu zaskarżonego postanowienia, które sprowadza się do tego, że zasądzenie zwrotu kosztów procesu uwzględniających wynagrodzenie pełnomocnika jest uzależnione od ponadprzeciętnego wkładu pełnomocnika w wyjaśnienie okoliczności sprawy. Taki wkład pracy pełnomocnika może ewentualnie uzasadniać zasądzenie wielokrotnej stawki wynagrodzenia. Przeciętne, standardowe reprezentowanie strony, które polega m.in. na udzielaniu jej pomocy i wyjaśnień w sprawie, sporządzaniu pism, jeśli wymaga tego stan sprawy i okoliczności, uczestnictwo w rozprawach, wypełnia natomiast pojęcie reprezentowania strony i uzasadnia żądanie zasądzenia kosztów w postaci wynagrodzenia pełnomocnika w minimalnej stawce wynikającej z obowiązujących zawodowych przepisów.
Sąd okręgowy przypomniał, że przed sądem I instancji pozwany samodzielnie złożył sprzeciw od nakazu zapłaty, w którym wniósł o zasądzenie od powoda zwrotu kosztów postępowania, w tym – w przypadku ustanowienia pełnomocnika procesowego – zwrotu kosztów zastępstwa procesowego według norm przepisanych. Adwokat pozwanego złożył następnie pismo procesowe wyrażające zgodę na mediację, osobę mediatora oraz zgodę na udostępnienie mediatorowi akt sprawy. W dalszym ciągu sprawa była prowadzona w imieniu pozwanego przez pełnomocnika. Pozwany był reprezentowany w postępowaniu przed sądem I instancji przez adwokata i nie ma podstaw faktycznych ani prawnych do zanegowania tej okoliczności i odstąpienia od zasądzenia należnych kosztów z tym związanych. Co więcej, nie sposób zanegować twierdzeń zawartych w zażaleniu, że pozwany korzystał z pomocy i konsultacji w sprawie, w tym w zakresie sprzeciwu od nakazu zapłaty. W istocie to pismo procesowe było sporządzone w sposób profesjonalny i rzeczowy, a argumentacja faktyczna i prawna świadczy o udziale w jego formułowaniu prawnika.
Zdecydowanie prawidłowy był więc wniosek pozwanego o uzupełnienie wyroku o rozstrzygnięcie w przedmiocie kosztów procesu, w tym kosztów zastępstwa procesowego i obciążenie strony powodowej obowiązkiem ich poniesienia.

Komentarz

Bartłomiej Wituckia, adwokat

Oczywiście jest to słuszny wyrok, choć sąd okręgowy nie ustrzegł się błędu, skoro stwierdził w uzasadnieniu, iż „ustawodawca przyjął, że niezbędny nakład pracy pełnomocnika, który prowadził sprawę od początku, jest mniejszy aniżeli nakład pracy pełnomocnika, który zgłosił swój udział na etapie postępowania odwoławczego i musi zapoznać się po raz pierwszy z zebranym materiałem oraz przygotować stanowisko w sprawie nieprawomocnie osądzonej, dlatego w odniesieniu do tych pełnomocników ustanowił (…)”. Jest odwrotnie i jest to oczywista omyłka.
Sam wyrok jest jednak słuszny z tego względu, że orzeczenie sądu I instancji naruszało zasadę rzetelnego procesu.
Przez to pojęcie należy rozumieć także sprawiedliwe rozliczenie jego kosztów. Skoro powództwo zostało oddalone w zasadzie w całości, zaś pozwany był reprezentowany przez profesjonalnego pełnomocnika, to stronie wygrywającej należy się zwrot kosztów wynagrodzenia z tytułu zastępstwa procesowego. W przeciwnym razie pozwanego, który wygrał proces, dotykają niesłuszne konsekwencje finansowe bezzasadnego powództwa.
Patrząc na to szerzej, można postawić tezę, że wyrok sądu I instancji nie tylko naruszył konstytucyjną zasadę rzetelnego procesu, lecz także prawo do obrony, skoro wygrana nie chroni przed negatywnymi skutkami finansowymi sporu.