Ministerstwo Sprawiedliwości forsuje zmiany w e-sądzie, które pozwolą ukrócić nadużywanie tej ścieżki przez firmy windykacyjne. Eksperci obawiają się, że może się jednak skończyć na dobrych intencjach.
Elektroniczne postępowanie upominawcze jako droga taniego i szybkiego uzyskania tytułu wykonawczego w sprawach niespornych powinno stać się alternatywą dla zwykłego procesu, a nie jego częścią – to główne założenie, które stoi za nowymi regulacjami dotyczącymi dochodzenia roszczeń przez internet. Stanowią one część projektu dużej nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego, znajdującego się obecnie na etapie konsultacji.
Mimo że EPU zasadniczo usprawniło obsługę pozwów o zwrot bezspornych należności z faktur, czynszów czy mandatów, to w ciągu ośmiu lat funkcjonowania kanał ten wygenerował też sporo wątpliwych praktyk. Zwłaszcza ze stron firm windykacyjnych korzystających z niego na skalę masową. Niektóre z tych nadużyć z czasem zostały ograniczone przez zmiany w przepisach, np. e-sąd nie może już rozpatrywać pozwów, które nie zawierają szczegółowych danych identyfikacyjnych dłużnika, gdy jego adres nie zgadza się z tym widniejącym w bazie PESEL albo gdy zaległości pieniężne są starsze niż trzy lata.
Bez sprzeciwu
Nadal bez rozwiązania pozostał jednak problem pozwów na próbę, czyli wielokrotnego występowania przez firmy windykacyjne o wydanie e-nakazu zapłaty w tej samej sprawie. W przypadku wniesienia sprzeciwu przez dłużnika przedsiębiorca dochodzący swoich należności często nie wykazuje bowiem zamiaru kontynuowania sporu na tradycyjnej ścieżce sądowej.
Przepływ spraw w elektronicznym postępowaniu upominawczym (mln) / Dziennik Gazeta Prawna
Zgodnie z art. 50537 po prawidłowym zgłoszeniu zastrzeżeń przez pozwanego lubelski sąd z automatu przekazuje sprawę do zwykłego sądu według właściwości ogólnej, a powód jest wzywany do uzupełnienia braków formalnych, w tym uiszczenia opłaty uzupełniającej od pozwu. Jeśli tego nie zrobi, postępowanie będzie umorzone. Dłużnik nie może w żaden sposób zmusić windykatora, aby wspólnie załatwili sprawę w zwykłym trybie. Nic nie stoi za to na przeszkodzie, aby wierzyciel po raz kolejny upomniał się za pomocą EPU o to samo roszczenie, licząc na to, że pozwany zapomni albo uzna (niesłusznie), że sprawa jest już załatwiona i nie wniesie nowego sprzeciwu. A elektroniczny nakaz zapłaty, od którego dłużnik nie wniósł sprzeciwu, ma skutki prawomocnego wyroku.
Zachwiana równowaga
Jak wynika z sygnałów docierających do rzecznika praw obywatelskich, tego rodzaju wybiegi cieszą się pewną popularnością w przypadku umów o świadczenie usług telekomunikacyjnych zawartych w efekcie wprowadzenia konsumenta w błąd co do tożsamości usługodawcy lub treści oferty (czyli praktyk zakwestionowanych przez UOKiK). Znane są też sytuacje, kiedy firma windykacyjna, która kupiła roszczenia, wskazuje inną datę zapadalności świadczenie niż pierwotny wierzyciel. Z tych powodów RPO uznał, że równowaga między stronami procesu zostaje w EPU zachwiana, oraz apelował niedawno do resortu sprawiedliwości o zmiany legislacyjne. W swojej odpowiedzi ministerstwo skierowało rzecznika do przygotowanej już dużej nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego.
Pozew do kosza
I tak zgodnie z proponowanymi przepisami dotyczącymi EPU, jeśli e-nakaz nie będzie wydany z braku podstaw, to sprawa już nie trafi do zwykłego sądu jak obecnie, lecz będzie z automatu umarzana. Analogicznie w razie prawidłowego wniesienia sprzeciwu przez dłużnika sprawa będzie wygaszana (w zakresie, w jakim e-nakaz utracił moc), a nie przekazywana do rozpatrzenia w tradycyjnym trybie. „Przekazanie sprawy sądowi właściwości ogólnej winno następować tylko w zupełnie już wyjątkowym przypadku złożenia skargi o wznowienie postępowania” – tłumaczy MS. Co więcej, w przypadku gdy firma windykacyjna w ciągu miesiąca od uprawomocnienia się umorzenia elektronicznego postępowania ponownie złoży internetowy pozew o to samo roszczenie, to od razu ma on trafić do kosza.
Czy takie zmiany przyczynią się do ograniczenia nadużyć w EPU? Eksperci w to wątpią.
– Firmy windykacyjne mogą spokojnie wnosić te powództwo po upływie miesięcznego terminu i nikt nie będzie sprawdzał, czy to jest to samo powództwo, czy nowe. I cały czas będą liczyć na to, że za którymś razem pozwany się zagapi. Skutki w postaci umorzenia postępowania ich nie odstraszą – twierdzi adwokat dr Magdalena Matusiak-Frącczak.
– Na ograniczenie wielokrotnego wnoszenia powództw pośrednio może natomiast wpłynąć utrata przez powoda opłaty od pozwu o to samo roszczenie wniesionego w ciągu miesiąca. Dotychczas w przypadku umorzenia postępowania elektronicznego na wniosek powoda o kosztach orzekało się jak przy cofnięciu powództwa – zauważa mec. Tomasz Waszczyński z kancelarii Grabiński Waszczyński. W praktyce oznaczało to, że sąd powinien zwrócić wierzycielowi całą opłatę od pozwu, jeśli nie stwierdził podstaw do wydania e-nakazu. Powód mógł też odzyskać pieniądze za wytoczone powództwo, jeśli sprawa została skierowana do zwykłego sądu czy umorzono postępowanie na skutek cofnięcia pozwu.
– Po zmianach, jeśli powód nie będzie kontynuował procesu, to w każdym wypadku straci wniesioną opłatę od pozwu, a więc także w sytuacji umorzenia postępowania w razie braku podstaw do wydania nakazu zapłaty – podkreśla mec. Waszczyński.
Etap legislacyjny
Projekt w konsultacjach