Osoby prawne, które zostają komplementariuszami w spółkach komandytowych, muszą dublować we wnioskach do KRS dane o składach zarządów. A to rodzi dodatkowe koszty.
Wyobraźmy sobie, że przedsiębiorcy chcą zarejestrować spółkę komandytową. Załóżmy, że ta spółka ma jednego lub kilku komandytariuszy (to osoby, które wnoszą do spółki kapitał, ale ich odpowiedzialność jest ograniczona) i jednego komplementariusza (czyli osobę, która wyposażona jest w uprawnienia z zakresu reprezentacji i prowadzenia spraw spółki). Tyle że tym ostatnim jest spółka z o.o. Taka sytuacja jest możliwa – zgodnie z prawem komplementariuszem może być zarówno osoba fizyczna (np. Jan Kowalski), jak i osoba prawna, np. spółka z o.o. czy spółka akcyjna.
W przypadku gdy komplementariuszem byłaby osoba fizyczna, sytuacja jest prosta: w formularzu KRS-WK Organy podmiotu/wspólnicy uprawnieni do reprezentowania spółki (to jeden z załączników do wniosku o rejestrację) podaje się jej imię i nazwisko. Wydawałoby się, że równie prosta powinna być sytuacja, kiedy tę samą funkcję pełni osoba prawna. Wówczas to ona jest formalnie uprawniona do reprezentacji spółki, zatem wystarczające powinno być podanie jej nazwy w formularzu.
Niejednolita praktyka
Tymczasem dzieje się inaczej. Kiedy przedsiębiorcy zakładający spółki komandytowe z udziałem osób prawnych w roli komplementariuszy we wspomnianym formularzu podają nazwę osoby prawnej, zdarza się, że sądy w takiej sytuacji zwracają formularze i żądają podania danych bardziej szczegółowych: składu osobowego zarządu spółki.
Z taką właśnie sytuacją zetknęli się przedsiębiorcy jednej ze spółek komandytowych, którzy w sądzie rejestrowym w Warszawie wnieśli o zarejestrowanie spółki komandytowej X, gdzie oprócz kilku komandytariuszy (wspólników biernych) wspólnikiem komplementariuszem miała być spółka Y z o.o. Sąd rejestrowy odmówił rejestracji. Odesłał formularz KRS-WK Organy podmiotu/wspólnicy uprawnieni do reprezentowania spółki (jeden z załączników do wniosku o rejestrację). Uznał, że został wypełniony błędnie. Wskazał, że w polu nr 3 wymieniony powinien zostać pełny skład osobowy zarządu komplementariusza (czyli w opisywanym przypadku – spółki z ograniczoną odpowiedzialnością). Tymczasem spółka podała tam po prostu komplementariusza, czyli podmiot prawny – spółkę z o.o.
– To zbytnia nadgorliwość – ocenia adwokat Justyna Saderska z Kancelarii Adwokackiej Saderska & Wspólnicy. – Z przepisów taki wymóg nie wynika.
Dlatego zdecydowała się zaskarżyć praktykę sądu okręgowego.
– W innych sądach takiego wymogu nie zaobserwowałam – mówi Saderska.
Mateusz Medyśki z kancelarii Zimmerman i Wspólnicy potwierdza: praktyka sądów jest niejednolita. Jednym sądom wystarcza podanie samej nazwy spółki i ogólnego opisu sposobu reprezentacji. Inne takie wnioski zwracają i proszą o podanie pełnego składu osobowego zarządu komplementariusza.
Kto ma rację
Zdaniem mec. Saderskiej z art. 110 par. 1 ust. 4 ustawy z 15 września 2000 r. – Kodeks spółek handlowych (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 1578 ze zm.) nie wynika obowiązek podawania pełnego składu osobowego zarządu komplementariusza w spółce komandytowej. – Wprawdzie przepis ten wskazuje konieczność podawania danych osób reprezentujących spółkę komandytową, ale należy pamiętać, iż w tym wypadku osobą uprawnioną do reprezentowania jest osoba prawna, która zgodnie z przepisami kodeksu cywilnego posługuje się firmą pod którą działa, czyli nazwą ze wskazaniem formy prawnej tej działalności. Wywodzenie więc z art. 110 par. 1 pkt. 4 k.s.h. obowiązku wskazania nazwisk składu osobowego zarządu spółki z o.o. jest wykładnią zbyt daleko idącą – podkreśla mec. Saderska.
I dodaje, że de facto prowadzi to do niepotrzebnego dublowania zapisów w KRS. – Informacje o sposobie reprezentacji spółki z o.o. wynikają wprost z jej danych rejestrowych w KRS. Ich wskazywanie ponowne w formularzu rejestracyjnym spółki komandytowej jest niepotrzebnym mnożeniem bytów – dodaje.
Kosztowny wymóg
Rozstrzygnięcie sądu może być istotne dla wielu innych przedsiębiorców, którzy zostają komplementariuszami w spółkach komandytowych czy komandytowo-akcyjnych. Taki dodatkowy wymóg oznacza dla nich dodatkowe formalności i koszty.
– Każda zmiana wspólnika w składzie osobowym będzie wymagała zmiany w danych rejestrowych spółki komandytowej. Inaczej mówiąc: przy jakiejkolwiek zmianie choćby jednego członka zarządu w spółce z o.o. będzie konieczne złożenie oddzielnych wniosków o zmianę wpisu w dokumentach rejestrowych nie tylko tej spółki kapitałowej, ale i w dokumentach rejestrowych spółki komandytowej. A to generuje dodatkowe koszty sądowe oraz obsługi prawnej – mówi Mateusz Medyński z kancelarii Zimmerman i Wspólnicy. – To niepotrzebne dublowanie wpisów – wtóruje mec. Saderska.
Justyna Saderska szacuje te dodatkowe koszty na co najmniej ok. 350 zł za zmianę w każdej spółce. Z czego 250 zł to koszt opłaty sądowej za zmianę wpisu, 100 zł – ogłoszenia w Monitorze Sądowym i Gospodarczym. A do tego – jeśli przedsiębiorca nie dokonuje zmiany samodzielnie – dochodzą koszty obsługi prawnej. Kolejne kilkaset złotych. Tak więc jeśli spółka kapitałowa, w której zmienił się jeden członek zarządu (lub np. prokurent), jest komplementariuszem w kilku podmiotach (co się zdarza, zwłaszcza w ostatnich latach, kiedy popularność spółek komandytowych wzrosła) – koszty mogą być liczone nawet w tysiącach.
Zdaniem Mateusza Medyńskiego praktyka sądów wynika z wielu powodów. Między innymi z tego, że tak są skonstruowane formularze. A te opracowano kilkanaście lat temu, gdy nikt nie przewidział tak olbrzymiej popularności spółek komandytowych z udziałem osób prawnych w roli komplementariuszy.
Ministerstwo sprawdzi
Poprosiliśmy o stanowisko Ministerstwo Sprawiedliwości. Usłyszeliśmy, że resort przyjrzy się sprawie. – Ministerstwo nie jest uprawnione do oceny praktyki sądów rejestrowych co do wymogów wniosków składanych o wpis do rejestru, gdyż dotyczy to sfery orzeczniczej. Niezależnie od tego poddamy analizie przepisy regulujące wskazane zagadnienie – mówi Wioletta Olszewska z biura prasowego MS.
OPINIA EKSPERTA
ikona lupy />
Mateusz Medyński radca prawny, Zimmerman i Wspólnicy / Dziennik Gazeta Prawna
N iejednolita praktyka sądów KRS dotycząca rejestracji spółek komandytowych niestety zawsze była problemem. Mianowicie KRS (czyli w praktyce referendarze) w rubrykach przeznaczonych do wskazania osób uprawnionych do reprezentacji spółki komandytowej domagają się wpisywania reprezentantów spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, która jest komplementariuszem. Nie ma do tego żadnych prawnych podstaw, bo reprezentantem spółki komandytowej jej jest spółka z organiczną odpowiedzialnością, a nie członkowie zarządu.
Z założenia takie podejście miało ułatwiać ludziom życie: pobierasz jeden KRS zamiast dwóch. Wówczas z jednego wypisu z KRS sp. k. mamy obie informacje – i o reprezentacji sp. k. i sp. z o.o., która jest jej komplementariuszem. Kiedy każdy wypis aktualny był odrębnie płatny – było to zdecydowaną korzyścią dla obywateli. Tyle że takie podejście nie wynika z przepisów. W rzeczywistości, żeby sprawdzić, czy podpisy pod reprezentacją sp.z o.o. sp. k. są prawidłowe – powinniśmy obejrzeć dwa wypisy z KRS: jeden dotyczący sp. k., który wskazuje, jaka spółka jest komplementariuszem, a drugi, dotyczący sp. z o.o. – żeby sprawdzić, jakie osoby mogą ją reprezentować.
W efekcie bardzo często pojawiają się problemy z wykazaniem reprezentacji na podstawie KRS. Zastanówmy się, co się stanie, jeżeli zmieniono zarząd sp. z o.o. komplementariusza i aktualizowano informację w KRS, a nie zmieniono tej informacji w KRS spółki komandytowej lub nie zdążono tego zrobić (jeżeli figurują tam członkowie zarządu sp. z o.o. zamiast wskazania samej spółki z o.o.)? Wówczas wypis z KRS spółki komandytowej podaje inne osoby członków zarządu jej komplementariusza niż wypis z KRS spółki z o.o. A wtedy bank, bazując na KRS podmiotu, który składa dany dokument, czyli spółki komandytowej – odmawia uznania reprezentacji, bo skąd miałby wiedzieć, któremu wypisowi z KRS ma ufać? W ten sposób sami sobie utrudniamy życie.