Piecza zastępcza powinna mieć charakter tymczasowy; po pewnym czasie trzeba sprawdzić, czy dziecko może wrócić do rodziny biologicznej, a jeśli jest to niemożliwe, powinno dojść do przysposobienia dziecka - mówiła kurator sądowy Alina Prusinowska-Marek na Kongresie Stowarzyszenia Sędziów Rodzinnych.

Jak dodała, decyzję o umieszczeniu dziecka w pieczy zastępczej podejmuje sędzia rodzinny, ale konieczna jest jego współpraca z innymi podmiotami, które wcześniej zajmowały się rodziną i mają wiedzę na jej temat.

O rozmawianie z dziećmi apelowała prezes stowarzyszenia Dorota Hildebrand-Mrowiec. Alina Prusinowska-Marek przypomniała, że przed 2012 r. (przed ustanowieniem ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej) zadaniem sądu opiekuńczego było umieszczenie dziecka w pieczy zastępczej w sytuacji, gdy były do tego przesłanki i na tym jego rola się kończyła. "Obecnie dziecko umieszcza się w pieczy wtedy, kiedy nie ma możliwości, żeby przebywało pod opieką rodziny i jest w niej do czasu, aż sprawdzimy, czy są już możliwości, by wróciło do swojej rodziny" - wyjaśniła.

Jak powiedziała, to sprawdzenie jest pierwszą rzeczą, którą powinny zrobić podmioty współodpowiedzialne za umieszczenie dziecka w pieczy zastępczej. Dodała, że jeśli nie ma możliwości powrotu do rodziny biologicznej, to pozostaje alternatywa najbardziej stabilna i bezpieczna dla dziecka, czyli umieszczenie go w rodzinie przysposabiającej. "Jeżeli tego nie da się zrobić, dziecko będzie przebywało w długoterminowej pieczy zastępczej" - wyjaśniła.

"Czuję się odpowiedzialna za dziecko, które zabieram z rodziny, chciałabym, by było jak najkrócej w pieczy zastępczej i jeżeli jest możliwość, a wiem, że rodzina ma potencjał, to powinno wrócić do rodziny" - mówiła Prusinowska-Marek. Podkreślała, że taka reintegracja wymaga potem stałego sprawdzania, czy rodzina daje sobie radę.

Lidia Zeller, prezes Stowarzyszenia „Dla rodziny”, które jednocześnie jest organizatorem pieczy zastępczej dla miasta Częstochowa, mówiła, że nierzadko rodzina trafia do pomocy społecznej w momencie, gdy trzeba już nie tyle działań profilaktycznych, ile ratowniczych. „Najtrudniejszym momentem jest sytuacja, kiedy rodzina nie jest w stanie albo nie chce zajmować się swoimi dziećmi i wtedy jest dylemat” – powiedziała dodając, że dylemat jest podwójny, gdyż brakuje rodzin zastępczych.

"Zdarza się, że rodzina, gdy dziecko zostaje zabrane, wpada w taki krótki okres żalu, a potem nie chce współpracować (...) nie chce pamiętać, że jest dziecko. Staramy się z nimi pracować choćby po to, by dziecko miało świadomość, że to, co się zdarzyło, nie jest jego winą; by mogło zachować swoja tożsamość. Staramy się namawiać rodziców, by widywali się od czasu do czasu z dzieckiem” – mówiła Zeller.

Jak przypomniała, zgodnie z ustawą o wspieraniu rodziny i pieczy zastępczej, jeśli po 18 miesiącach od chwili umieszczenia dziecka w pieczy zastępczej organizator pieczy ma informacje, że nie może ono wrócić do domu, składa wniosek do sądu o uregulowanie sytuacji prawnej dziecka.

"Jeśli nie ma możliwości powrotu, staramy się rozmawiać z rodzicami, mówić im, by nie blokowali drogi życia swoim dzieciom” – o dobrych praktykach związanych z działaniem sądu rodzinnego mówiła sędzia Katarzyna Kościów-Kowalczyk.

"Żeby piecza była rozwiązaniem tymczasowym, musimy od siebie samych wymagać zaangażowania w postępowaniu wykonawczym. To bardzo trudne, bo czasu jest mało, a obowiązków wynikających z takiego zaangażowania bardzo dużo” – powiedziała.

Opowiadała o swoim systemie pracy, dzięki któremu – jak to określiła – „dziecko się nie gubi”. Polega on na regularnych, przynajmniej raz na pół roku spotkaniach zespołu ds. oceny sytuacji dziecka – z udziałem przedstawicieli centrum pomocy rodzinie, MOPS i ośrodka adopcyjnego. „Takie spotkanie daje sędziemu wiedzę” – zaznaczyła.

Jej zdaniem 10 rok życia dziecka jest granicą, do której powinno się określić, co dalej będzie się działo z dzieckiem, bo potem jego szanse na adopcje maleją. „Dla mnie ten termin 18 miesięcy jest bardzo długi (…), zazwyczaj nie daję tyle czasu rodzicom, jeżeli widzę, że dziecka w pieczy nie odwiedzają i nie podejmują żadnych działań, żeby zmienić swoją sytuację, by zmierzać do powrotu dziecka do domu" – wyjaśniła.

O wsłuchiwanie się w głos samych dzieci apelowała prezes stowarzyszenia Dorota Hildebrand-Mrowiec. „Apeluję do wszystkich sędziów, aby starali się przeprowadzać rozmowy z dziećmi. Tu chodzi o życie i zdrowie maluchów, bo to nasza decyzja, że w tej rodzinie zastępczej się one znalazły. Apeluję, by raz na jakiś czas znaleźli państwo czas i porozmawiali z dziećmi. Można się dowiedzieć wielu istotnych rzeczy” – mówiła do sędziów zebranych na kongresie.

XVIII kongres Stowarzyszenia Sędziów Rodzinnych w Polsce potrwa do czwartku, poświęcony jest zmianom w prawie dotyczącym spraw rodzinnych, mediacjom stosowanym w przypadku przemocy rówieśniczej i problemom pieczy zastępczej. Stowarzyszenie liczy ponad 260 członków, zrzeszonych w 16 kołach w całej Polsce. Jego celem jest umacniane niezależności i niezawisłości sędziów rodzinnych oraz ochrona rodziny.