Resort rozwoju chce, by państwo nie brnęło w niepotrzebne spory i częściej dogadywało się poza sądem. Eksperci jednak nie mają wątpliwości, że to mrzonka.
Resort rozwoju chce, by państwo nie brnęło w niepotrzebne spory i częściej dogadywało się poza sądem. Eksperci jednak nie mają wątpliwości, że to mrzonka.
W ramach pakietu 100 zmian dla firm wicepremier Mateusz Morawiecki proponuje, aby urzędnicy dokładniej analizowali spory, w które urząd wdaje się z biznesem. W wielu przypadkach bowiem znacznie korzystniejsze dla wszystkich może być zawarcie ugody niż czekanie kilka lat na wyrok. Tym bardziej że publiczne jednostki sądzą się czasami w sprawach, które z góry są przegrane.
– Nie brakuje przypadków, gdy podmioty publiczne spodziewają się albo są wręcz pewne, że przegrają, a i tak brną w proces – przyznaje Ministerstwo Rozwoju.
/>
A to tylko dlatego, że nikt w urzędzie w ogóle nie bierze pod uwagę wariantu pozasądowego rozwiązania sporu.
Ministerstwo Rozwoju źródła problemów upatruje w ustawie o finansach publicznych (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 885 ze zm.). Urzędnicy obawiają się, że zawarcie jakiegokolwiek porozumienia zostanie uznane za naruszenie dyscypliny finansów publicznych. Diagnoza jest słuszna, gdyż od dawna pracownicy samorządowi skarżą się, że jakiekolwiek pójście na rękę przeciwnej stronie przekłada się na wątpliwości co do tego, czy przypadkiem urzędnik nic z takiej decyzji nie ma.
Ministerstwo proponuje więc dodanie nowego art. 54a, który ma stanowić, że jednostka sektora finansów publicznych może zawrzeć ugodę w sprawie spornej należności cywilnoprawnej w przypadku dokonania oceny, że skutki ugody są dla tej jednostki korzystniejsze niż prawdopodobny wynik postępowania sądowego.
Eksperci nie pozostawiają na tej propozycji suchej nitki. Mówią wprost: w najlepszym wypadku nic się nie zmieni. W gorszym – urzędnicy nieznający się na prowadzeniu sporów sądowych będą musieli dokonywać oceny, jak najprawdopodobniej się on zakończy. A później być może będą ponosili odpowiedzialność za to, że rekomendowali odrzucenie propozycji ugody i kontynuowanie procesu, gdy decyzja ta okaże się błędna, a urząd w sądzie przegra.
– Wątpię, by zaproponowana przez Ministerstwo Rozwoju zmiana przyczyniła się do upowszechnienia ugodowego rozstrzygania sporów między podmiotami publicznymi a przedsiębiorcami – wskazuje Grzegorz Kubalski, zastępca dyrektora biura Związku Powiatów Polskich. Jego zdaniem resort wcale nie zamierza wyeliminować kluczowych dla urzędników barier. A tych jest co najmniej kilka.
Przede wszystkim – występują liczne ograniczenia prawne. Przykładowo wytyczne dotyczące wydatkowania środków unijnych nakazują bezwzględne egzekwowanie kar umownych. Jeśli więc jednostka publiczna korzystająca ze wsparcia unijnego jest wierzycielem, to choćby chciała, nie będzie mogła zredukować swoich oczekiwań wobec przedsiębiorcy. Podobnie ma się sprawa z zamówieniami publicznymi. Dyskusyjna jest dopuszczalność zmiany umowy na korzyść wykonawcy, choćby pozwoliło to uniknąć wieloletniego sporu.
– Zaproponowana nowelizacja tych barier nie usuwa – zaznacza Grzegorz Kubalski.
Drugi problem związany jest z podejściem organów nadzoru i ścigania. Odnoszą się one bowiem z dużą nieufnością do wszystkich niestandardowych sposobów działania władz samorządowych.
– Mają przy tym tę przewagę, że zwykle działają post factum – wiedząc, jakie skutki przyniosły podjęte w warunkach niepewności decyzje – wskazuje dyrektor Kubalski. I uzupełnia, że jeśli nadal organy w ramach nadgorliwości będą zmuszały decydentów samorządowych przez wiele miesięcy do udowadniania niewinności – żaden z nich nie będzie chciał podjąć ryzyka zakończenia sporu w inny sposób niż poprzez uzyskanie wyroku sądu.
Poważne wątpliwości co do tego, czy propozycja ministra Morawieckiego realnie zmieni sytuację, ma także Zbigniew Wiatr, dyrektor biura Stratera Med, związku reprezentującego interesy dostawców towarów i usług do szpitali i innych podmiotów publicznych. Z badań przeprowadzonych przez organizację wynika, że urzędnicy często, choćby mieli wyraźne przyzwolenie na podjęcie decyzji po myśli przedsiębiorcy w celu uniknięcia procesu (jak np. zgoda na cesję wierzytelności), to i tak rzadko z takiego uprawnienia korzystają. Dowód? Zaledwie w 16,1 proc. przypadków gminy wyrażają zgodę na cesję wierzytelności z przedsiębiorcy dostarczającego sprzęt do szpitala na bank (co pozwala zachować płynność finansową dostawcy).
– Propozycja ministerstwa jest niewystarczająca – przyznaje Zbigniew Wiatr. I wskazuje, że najważniejsze jest edukowanie urzędników i uświadamianie ich, z jakimi konsekwencjami wiążą się wieloletnie postępowania sądowe. Wielu z nich bowiem najprawdopodobniej nie zdaje sobie nawet sprawy, że liczne firmy czekające na zapłatę od jednostki publicznej mogą nie doczekać ogłoszenia wyroku. Padną znacznie wcześniej.
Etap legislacyjny
Projekt w konsultacjach
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama