Jestem aktywna w internecie, korzystam m.in. z Facebooka. Coraz częściej zdarzają się niewybredne reakcje na moje wpisy. Staram się nie reagować na nie, ale to niczego nie zmienia. Jak mogę się bronić i co grozi autorom takich wpisów – pyta pani Joanna.
Internetowy hejt, nazywany również mową nienawiści, to nic innego jak wyrażanie – anonimowo lub ukrywając się pod nickiem – negatywnych i złośliwych komentarzy mających poniżyć, upokorzyć adresatów lub im dokuczyć. Przybiera on zwykle postać wyzwisk i obelg, które szkalują, obrażają i krzywdzą.
Hejt może stanowić przestępstwo zniesławienia (art. 212 kodeksu karnego.) Polega ono na pomówieniu innej osoby, instytucji lub firmy o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu albo działalności. Kwalifikowaną formą zniesławienia, wiążącą się z wyższym wymiarem kary jest posługiwanie się przy jego popełnieniu środkami masowego komunikowania. Pomówienie może nastąpić w jakiejkolwiek formie, np. w postaci komentarzy tekstowych lub przerobionych zdjęć o kompromitującym charakterze.
Internetowy hejt można również uznać za zniewagę, czyli przestępstwo polegające na znieważaniu innej osoby w jej obecności albo pod jej nieobecność, ale publicznie lub w zamiarze, by zniewaga do niej dotarła. Kwalifikowaną formą zniewagi jest – jak przy zniesławieniu – korzystanie ze środków masowego komunikowania. W przeciwieństwie do zniesławienia przestępstwo zniewagi dotyczy godności osoby (tzw. czci wewnętrznej), stąd może zostać popełnione wyłącznie na szkodę osoby fizycznej.
Osoba poszkodowana może żądać od hejtera usunięcia (skasowania) wszelkich nieprawdziwych lub nienawistnych wypowiedzi na swój temat. Żądanie może też skierować bezpośrednio do administratora strony internetowej albo moderatora blogu, na którym opublikowano taki wpis, ponieważ autor wpisu nie zawsze ma techniczną możliwość jego usunięcia.
Katalog kar jest w przypadku internetowego zniesławienia i zniewagi identyczny. Za każde z tych przestępstw grozi kara grzywny (maksymalnie do ponad miliona złotych), ograniczenia wolności (do 2 lat) albo pozbawienia wolności do roku. Dodatkowo sąd może m.in. zobowiązać sprawcę do przeproszenia pokrzywdzonego oraz orzec na jego rzecz nawiązkę w kwocie do stu tysięcy złotych. Nawiązka może zostać alternatywnie orzeczona także na rzecz Polskiego Czerwonego Krzyża albo na wskazany przez pokrzywdzonego cel społeczny.
Podstawa prawna
Art. 212, art. 216, art. 133, art. 196, art. 257 ustawy z 6 czerwca 1997 r. – Kodeks karny (Dz.U. z 1997 r. nr 88, poz. 553). Art. 23 i 24 ustawy z 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 380). Wytyczne prokuratora generalnego z 29 października 2012 r. (PG VII G 021/24/12).

OPINIA EKSPERTA

Piotr Grzelczak, radca prawny, Kancelaria GFP Legal

Zniesławienie i zniewaga są ścigane z oskarżenia prywatnego. Powoduje to, że ciężar prowadzenia postępowania spoczywa na pokrzywdzonym. Niemniej, prokurator może wszcząć postępowanie albo wstąpić do postępowania, które już się toczy, jeżeli wymaga tego interes społeczny. Jeżeli zaangażuje się w sprawę, prowadzi postępowanie na zasadach ogólnych, a pokrzywdzony może korzystać z praw oskarżyciela posiłkowego. Zaangażowanie prokuratora jest o tyle korzystne, że w praktyce bardzo trudne (o ile nie niemożliwe) może być samodzielne ustalenie sprawcy przestępstwa, który często pozostaje anonimowy. Podstawowy trop, jakim przy tego rodzaju przestępstwach jest adres IP, może prowadzić do kafejki internetowej lub publicznego hotspota, wobec czego zidentyfikowanie rzeczywistego nadawcy przekazu może wymagać wielu dalszych czynności.
Można też wnioskować do prokuratora o objęcie sprawy oskarżeniem publicznym (ale nie ma on takiego obowiązku). Warto próbować, gdyż objęcie czynu ściganiem z urzędu uzasadniają również obiektywne trudności w ustaleniu przez pokrzywdzonego niezbędnych danych osobowych sprawcy, zwłaszcza jeśli przestępstwo popełniono za pośrednictwem internetu. W praktyce prokuratorzy często obejmują zniesławienie lub zniewagę ściganiem z urzędu, a po ustaleniu personaliów sprawcy dokonują ponownej oceny istnienia interesu społecznego w ściganiu z urzędu. Zwykle w wyniku takiej oceny prokurator stwierdza, iż takiego interesu brak i odstępuje od oskarżenia, a pokrzywdzony – dysponując odpowiednimi danymi – może dalej prowadzić sprawę samodzielnie. Nawet jeśli prokurator nie zdecyduje się zaangażować w postępowanie, warto pamiętać, że na rynku dostępne są usługi specjalistów od informatyki śledczej, którzy mogą pomóc w zdobyciu wielu cennych informacji.
W pewnych sytuacjach hejt może zostać uznany za przestępstwo szczególne, takie jak np. publiczne znieważenie osoby lub grupy osób z powodu przynależności narodowej, etnicznej, wyznaniowej lub rasowej, publiczne znieważenie narodu lub państwa polskiego albo publiczne znieważenie przedmiotu czci religijnej lub miejsca wykonywania obrzędów, co stanowi obrazę uczuć religijnych. Kary za te przestępstwa są surowsze niż w przypadku znieważenia i zniewagi, a ich ściganie następuje z oskarżenia publicznego.
Ofiara internetowego hejtu może również skorzystać z narzędzi cywilnoprawnych w zakresie naruszenia dóbr osobistych. Dotyczy to zarówno osób fizycznych, jak i osób prawnych, w tym spółek. Na podstawie kodeksu cywilnego można żądać (na drodze sadowej) m.in. przeprosin oraz usunięcia materiałów stanowiących hejt (całkowite usunięcie z internetu pewnych treści może – zgodnie z naturą tego medium – okazać się niezwykle trudne, jeśli nie niemożliwe). Ponadto można żądać również zadośćuczynienia za doznaną krzywdę (tj. za cierpienia psychiczne spowodowane hejtem) albo – alternatywnie – zapłaty z tego tytułu odpowiedniej sumy na wskazany cel społeczny. A jeśli wskutek hejtu powstała szkoda majątkowa (w przypadku sportowca może to być np. równowartość kontraktów sponsorskich, jakie utracił z tego powodu), można żądać jej naprawienia. Dokonując oceny, czy dane zachowanie stanowiło w istocie hejt, czy też nie, należy sięgać do oceny zobiektywizowanej, odwołując się nie tylko do subiektywnych odczuć adresata, lecz także do oceny przeciętnego, rozsądnie myślącego człowieka. Ochrona czci konkuruje bowiem w pewnym sensie z innym chronionym prawnie dobrem, jakim jest wolność wypowiedzi, która nie powinna podlegać nadmiernym ograniczeniom.