Choć organizacje pozarządowe prowadzą niemal połowę punktów poradnictwa, to udzieliły tylko 30 proc. konsultacji. A w dodatku często działają wyłącznie jako pośrednik.
Statystyki dotyczące funkcjonowania ustawy o nieodpłatnej pomocy prawnej oraz edukacji prawnej (Dz.U. z 2015 r. poz. 1255) nie pozostawiają złudzeń: w ciągu I kwartału 1524 punkty udzieliły niespełna 100 tys. darmowych przedsądowych porad. To mało, jeżeli weźmie się pod uwagę, że ze wsparcia polegającego m.in. na sporządzeniu projektu pisma czy uzyskaniu podpowiedzi, jak rozwiązać problem prawny, skorzystać może szeroka grupa osób, szacowana przez resort na 21 mln: młodzież do 26. roku życia, seniorzy powyżej 65 lat, osoby fizyczne, którym zostało przyznane świadczenie z pomocy społecznej, kombatanci, weterani, a także zagrożeni lub poszkodowani katastrofą naturalną, klęską żywiołową lub awarią techniczną.
Statystyki wprawiają w osłupienie nawet tych, którzy od początku byli sceptykami. – Mam gorzką satysfakcję. Sprawdziły się co do joty przypuszczenia, które przedstawialiśmy w trakcie prac legislacyjnych nad ustawą – komentuje adwokat Rafał Dębowski, sekretarz Naczelnej Rady Adwokackiej. Jego zdaniem system nieodpłatnej pomocy został zbudowany na błędnych założeniach i przez to nie jest efektywny.
Wadliwy pomysł
W ocenie Dębowskiego słabe zainteresowanie poradami może wynikać z kilku przyczyn. – Przede wszystkim usłudze prawnej towarzyszy element zaufania. Tymczasem idąc do punktu organizowanego przez powiaty czy gminy, gdzie nie ma wyboru prawnika, część osób odnosi wrażenie, że uzyskuje wsparcie od urzędu. Takiego rodzaju pomocy zaś nie oczekują, szczególnie gdy same są w konflikcie z organami administracji – zauważa mecenas. I przypomina, że NRA postulowała wprowadzenie systemu kuponowego. Tak, aby każda osoba uprawniona mogła pójść do wybranego przez siebie adwokata czy radcy, który zadeklarował chęć uczestnictwa w systemie poradnictwa, i zapłacić mu tym kuponem za wykonaną usługę.
– Takie rozwiązanie odciążyłoby również samorządy odpowiedzialne obecnie za techniczną organizację punktów – dodaje radca prawny Włodzimierz Chróścik, dziekan Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie.
Płatne pośrednictwo
W ocenie przedstawicieli samorządów prawniczych po pierwszym kwartale funkcjonowania bezpłatnych porad można wyciągnąć jeszcze jeden wniosek – że ustawodawca popełnił błąd, dopuszczając do systemu w bardzo szerokim zakresie organizacje pozarządowe.
– Z analizy danych statystycznych wynika, że NGO udzieliły jedynie 30 proc. porad prawnych. To bardzo mało, jeśli uwzględni się to, że zgodnie z ustawą przysługiwała im prawie połowa punktów – wylicza mecenas Dębowski.
A to jeszcze nie koniec wątpliwości.
– Statystyki zgromadzone przez Naczelną Radę Adwokacką dowodzą z kolei, że około 70 proc. osób udzielających porad prawnych w ramach organizacji pozarządowych to adwokaci oraz radcowie prawni. NGO bardzo często działają jedynie na zasadzie pośrednika generującego koszty. Za pośrednictwo pobierają średnio ok. 30 proc. kwoty bazowej (a więc 30 proc. z 5150 zł – red.) przeznaczonej z budżetu państwa – wskazuje mecenas Dębowski.
Zdaniem profesora Macieja Gutowskiego, dziekana Okręgowej Rady Adwokackiej w Poznaniu, cały system świadczenia nieodpłatnej pomocy prawnej jest zawiły i oparty tak naprawdę na przypadkowych rozwiązaniach. To zaś rodzi dość duże komplikacje w praktyce.
– Dlatego najwyższy czas popracować nad kompleksowym uregulowaniem tego zagadnienia. Świadczenie pomocy prawnej z urzędu, system zwolnień od kosztów sądowych i wreszcie nieodpłatna przedsądowa pomoc prawna powinny się opierać na jednolitych zasadach – zwraca uwagę. W przeciwnym wypadku wciąż będą się pojawiać podobne problemy, jak te z wadliwie działającym systemem nieodpłatnej pomocy.