Przed podjęciem decyzji o skierowaniu skargi do sądu administracyjnego, należy przeanalizować obszerne orzecznictwo, aby zorientować jakiego rodzaju zarzuty są uwzględniane przez sądy.
Tegoroczny egzamin adwokacki i radcowski z prawa cywilnego był nie lada wyzwaniem dla zdających. W konsekwencji w niektórych komisjach połowa aplikantów nie zdała. Jak wynika z Informatora Izby Adwokackiej w Warszawie, w stolicy do egzaminu adwokackiego przystąpiły 854 osoby. Nie zdało 313 osób. Najwięcej ocen niedostatecznych postawiono właśnie z prawa cywilnego – 266. Piłka jednak nadal w grze: zdającym którym się nie powiodło przysługuje bowiem odwołanie od wyniku egzaminu. I tu pojawia się dylemat: czy sporządzić je samodzielnie, czy powierzyć sprawę kancelarii. Zdania są podzielone. W tym drugim przypadku stanowi to wydatek wynoszący od 1,5 tys. zł wzwyż.
- Nie widzę żadnych powodów, które nie pozwalałyby zlecić przygotowania odwołania od negatywnego wyniku egzaminu końcowego. Przez przedstawiciela nie możemy sporządzić testamentu, ale w przypadku środka zaskarżenia już tak nie jest. To może się okazać nawet rozsądnym posunięciem. Bardzo ciężko jest bowiem zachować obiektywizm, chłodną ocenę i profesjonalny dystans we własnej sprawie - wskazuje radca prawny Michał Paprocki. Dodaje, że nie ma nic zdrożnego w tym, że osoby, które mają wiedzę i doświadczenie w tym zakresie, świadczą takie usługi.
- Nie widzę również uzasadnienia, aby budować wokół takiego zaskarżenia jakąś kontrowersję. To jedna z standardowych czynności w postępowaniu na podstawie przepisów postępowania administracyjnego - mówi.
Adwokat Bartłomiej Witucki jest przeciwnego zdania i mówi: sporządzić zdecydowanie samemu. - Potraktowałbym tę sytuację, jako wyjątek od zasady, że swoich spraw się nie prowadzi. Jeśli odwołanie zostanie uwzględnione satysfakcja jest tym większa, że niejako udało się udowodnić, że jest się gotowym do wykonywania zawodu adwokata czy radcy prawnego. Jeśli natomiast odwołanie nie zostanie uwzględnione, to z pewnością doświadczenie pracy nad odwołaniem zaprocentuje w przyszłości: w ramach następnego egzaminu, czy w późniejszej praktyce zawodowej - tłumaczy mec. Witucki. I podkreśla, że w wypadku nieuwzględnienia odwołania uzasadnienie decyzji komisji może okazać się niezwykle przydatne, jako szereg wskazówek na co należy podczas egzaminu zwracać szczególną uwagę, co jest szczególnie ważne dla członków komisji egzaminacyjnej.
- Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, czy wręcz jak najbardziej wskazane jest, aby pracując nad treścią odwołania skonsultować jego treść z doświadczonym adwokatem, czy radcą prawnym, a następnie poprosić go o uwagi odnośnie wersji końcowej - podpowiada.
Pomoc specjalisty
Agata Rewerska prowadząca Szkołę Prawa Procesowego AD EXEMPLUM, w ramach której sporządzane są takie odwołania uważa, że należy w tej kwestii powierzyć sprawę specjaliście. - Z zasady nie prowadzi się własnych spraw, ponieważ stosunek emocjonalny niejednokrotnie bardzo utrudnia obiektywne podejście do tematu. Panuje jednak jakieś powszechne przekonanie, że odwołanie powinien napisać sam abiturient, ale nie wiem czym jest ono uzasadnione. Takie odwołania, w sposób naturalny oparte są na wskazywaniu tego, co miało w pracy być, a nie na bronieniu tego co w niej jest. Do tego są one zazwyczaj mocno nasycone emocjami, a to nie służy merytorycznej analizie pracy. Nie wydaje mi się zatem, aby zasadnym było samodzielne przygotowywanie odwołania, ale jest to oczywiście indywidualna sprawa - wskazuje. I dodaje, że jest duże zainteresowanie tego typu usługami. - Ludzie często dzwonią i mówią, że nie mają „siły” albo „zdrowia”, żeby „to napisać” albo „z tym się zmierzyć”. Nikt kto nie był na egzaminie nie wie, jak duży jest to stres i zmęczenie, i jak bardzo utrudniają one koncentrację. Jeśli zatem wskutek znużenia popełnia się szkolne błędy i potem ciężko odciąć się od emocji, to czasami lepiej powierzyć przygotowanie takiego pisma komuś innemu - uważa mec. Rewerska.
Przyznaje jednak, że zdarzają się przypadki, kiedy praca egzaminacyjna nie nadaje się do wniesienia odwołania. - Czasami jakiś nawet drobny, ale poważny błąd dyskwalifikuje całą pracę i nie da się jej w żaden sposób wybronić. To są bardzo smutne momenty, ponieważ nadzieja, że się uda i że nie będzie potrzeby przechodzenia przez trud tego egzaminu raz jeszcze, jest bardzo silna. Są oczywiście również takie prace, które mogły otrzymać ocenę dostateczną (np. często zdarza się, że tylko jeden z egzaminatorów wystawił ocenę niedostateczną) i wtedy warto walczyć - dodaje.
Długa droga w sądzie
Część odwołań wkracza również na drogę sądową. Problem w tym, że marne są szanse, że sprawa zostanie rozstrzygnięta przed terminem kolejnego egzaminu. Mec. Michał Paprocki radzi jednak, by wykorzystać wszystkie możliwe sposoby: w trybie odwołania oraz podejścia do kolejnego egzaminu.
- Nigdy nie mamy gwarancji, że przy kolejnym podejściu do egzaminu, sytuacja będzie w stu procentach klarowna - zwraca uwagę. I tłumaczy, że sam, jako zawodowy pełnomocnik, planując strategię procesową, niejednokrotnie jest w sytuacji, w której ma świadomość, że klasyczna droga, choć słuszna, może być mniej efektywna.
- W tym przypadku jest podobnie. Rzeczywiście jest tak, że wyczerpanie toku zaskarżenia może zająć dłużej, niż czas do kolejnego egzaminu. Oczywiście możemy honorowo i pewnie popierać stanowisko wyrażone w odwołaniu i następnie w skardze. Jeżeli cenimy sobie efektywność, dodatkowe działanie - na zakładkę, będzie naszym planem „b”, dodatkowym bezpiecznikiem - wskazuje.
- Przed podjęciem decyzji o skierowaniu skargi do WSA, należy przeanalizować obszerne orzecznictwo, aby zorientować jakiego rodzaju zarzuty są uwzględniane przez sądy. Jeśli analiza orzecznictwa prowadzi do wniosku, że są realne szanse, iż skarga zostanie uwzględniona, nie rezygnowałbym z tej drogi - radzi mec. Witucki.
Choć zaznacza, że pojawia się tu kwestia do rozważenia, czy nie lepiej czasu potrzebnego na sporządzenie skargi poświęcić jednak na przygotowania do kolejnego egzaminu.
- Czas nie jest z gumy, a każdy ze zdających zwykle ma bieżące absorbujące obowiązki. Każdy zatem powinien rozważyć wszelkie okoliczności i samemu podjąć decyzję o znaczeniu – co tu dużo mówić – strategicznym. Na marginesie dodam, że słyszałem o aplikancie, który złożył skargę, następnie zdał egzamin zawodowy w kolejnym roku, a dopiero potem WSA uwzględniło skargę co do egzaminu zawodowego zdawanego rok wcześniej - pointuje mec. Witucki.