Kierowcy mogą odetchnąć z ulgą: w najbliższym czasie nie będzie podwyżek mandatów. Wstępny projekt zmian w taryfikatorze opracowany przez policję został już przedstawiony Ministerstwu Spraw Wewnętrznych i Administracji, ale nie zyskał akceptacji. W tej sytuacji jedyna planowana dziś modyfikacja taryfikatora ograniczy się do dostosowania do zmian wynikających z nowych zasad przewożenia dzieci w fotelikach. Nie będzie się to jednak wiązało z wyższymi karami.
Przepisy te weszły w życie w zeszłym roku. Chodzi m.in. o zakaz przewożenia dzieci w wieku poniżej trzech lat w pojeździe niewyposażonym w pasy bezpieczeństwa i fotelik lub inne urządzenie przytrzymujące. Zmieniły się też zasady przewożenia małych pasażerów: konieczność używania fotelików zależy już nie od wieku, a od wzrostu dziecka.
Niemniej jednak trzeba stwierdzić, że waloryzacji grzywien za wykroczenia drogowe nie było od bardzo dawna. Maksymalna kara, jaką można nałożyć na kierowcę w postępowaniu mandatowym, od 21 lat wynosi 500 zł (1000 zł, gdy złamany został więcej niż jeden przepis). Gdy limit ten był ustalany w 1995 r., 500-złotowa grzywna stanowiła równowartość 71 proc. średniego wynagrodzenia. Dziś jest to niespełna 27 proc., i to pensji minimalnej.
Z drugiej strony, jak tłumaczył w DGP wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński, o wiele skuteczniejszym narzędziem temperującym zapędy kierowców są punkty karne, które są dla wszystkich jednakowo dotkliwe.
– Na pewno punkty karne są narzędziem najbardziej sprawiedliwym, choć rezygnacja z podwyżki mandatów nie jest najlepszą decyzją – uważa Adam Jasiński, prawnik specjalizujący się w prawie drogowym.
– Jeśli porównamy to z wysokością grzywien w innych krajach, nawet w takich jak Czechy czy Słowacja – to nasze kary są bardzo niskie. To tak jakby porównywać wysokość budynku jednorodzinnego z 15-piętrowym blokiem – opisuje. Jego zdaniem kary nie powinny być tak niskie. – Z drugiej strony to nie wysokość kary, ale szybkość i nieuchronność są tymi czynnikami, które najlepiej działają prewencyjnie. Niestety, zarówno szybkość procedowania spraw o wykroczenia, jak i skuteczność nakładania i ściągania grzywien ciągle u nas kuleją – wyjaśnia prawnik.
Długi czas od reakcji karnej na wykroczenie szczególnie dotyczy wykroczeń rejestrowanych automatycznie za pomocą fotoradarów. – Niepokojące jest też, że w pierwszych miesiącach tego roku daje się zaobserwować mniejszą aktywność policji w przeprowadzaniu kontroli prędkości. Policja została po prostu zarzucona sprawami przejętymi od strażników miejskich – podsumowuje.
Wszystko przez brak przepisów przejściowych do ustawy odbierającej strażnikom miejskim kompetencje do kontrolowania prędkości za pomocą fotoradarów. Nowelizacja prawa o ruchu drogowym i o strażach miejskich (Dz.U. z 2015 r. poz. 1335) nie zawierała przepisów, które pozwoliłyby służbom gminnym dokończyć postępowania co do wykroczeń popełnionych przed 1 stycznia. Takie sprawy należało więc albo umorzyć, albo przekazać policji.