Sprawa osadzenia chorego psychicznie Arkadiusza K., który ukradł wafelek, to nie jest jednostkowa wpadka wymiaru sprawiedliwości. Z badań przeprowadzonych przez rzecznika praw obywatelskich wynika, że osadzenie niepełnosprawnych intelektualnie lub psychicznie to już problem systemowy. W wyniku kontroli w jednej czwartej zakładów karnych i aresztów śledczych pracownicy Biura RPO wykryli sto takich przypadków.
– To osoby, które często nie potrafią pisać czy czytać. Nie wiedzą, gdzie się znajdują i dlaczego. Nie rozumieją procesu odbywania kary pozbawienia wolności. Rozumieją świat jak siedmio-, ośmioletnie dzieci – tłumaczyła dr Ewa Dawidziuk, dyrektor zespołu ds. wykonywania kar w Biurze RPO, podczas wczorajszej konferencji.
Czasami mają nawet dokumenty ukończenia szkoły specjalnej – podstawówki czy gimnazjum. Jednak w praktyce oznacza to, że potrafią jedynie kolorować obrazki.
Wśród przypadków są trzy kategorie osób: niepełnosprawni intelektualnie, chorzy psychicznie, którym choroba w zakładzie karnym się uaktywniła, oraz ci, którym w związku ze stanem zdrowia psychicznego została udzielona przerwa w wykonywaniu kary. – Po upływie tej przerwy trafiają z powrotem do zakładu karnego tylko dlatego, że nikt się nie postarał, by przedtem zweryfikować ich stan psychiczny – dodawała dr Dawidziuk.
Zdaniem dr. Adama Bodnara, rzecznika praw obywatelskich, część z tych osób w ogóle nie powinna znaleźć się w więzieniu, a część może odbywać karę pod opieką specjalistów.
Kuriozalne bywają też przyczyny, dla których trafiają do więzienia. Mec. Krzysztof Szerkus, pełnomocnik terenowy RPO w Gdańsku, podaje przykład osoby, która nawet nie była sprawcą czynu zabronionego. – Chodzi o młodego człowieka ze schizofrenią paranoidalną, który nie stawiał się na rozprawę, by złożyć zeznania. W celu przymuszenia sąd zastosował nieskutecznie grzywnę, a potem przymusowe doprowadzenie. Wreszcie wydał postanowienie o tymczasowym aresztowaniu. Zatrzymany nie rozumiał, o co chodzi – opowiadał prawnik. Mężczyzna zeznawać miał w sprawie o pobicie, w której to on był pokrzywdzonym. – Najpierw został pobity, a potem aresztowany. Kilka dni temu wyszedł na wolność – relacjonował mec. Szerkus.
Zgodnie z art. 31 par. 1 kodeksu karnego nie popełnia przestępstwa, kto z powodu choroby psychicznej, upośledzenia umysłowego lub innego zakłócenia czynności psychicznych nie mógł w czasie czynu rozpoznać jego znaczenia lub pokierować swoim postępowaniem.
– Dlaczego znajdujemy takie osoby w więzieniach? Nasz system ich nie zauważa, nie reagujemy, nie sprawdzamy dokumentacji. Poszczególne podmioty nie zastanawiają się, skąd orzeczenie o niepełnosprawności, ubezwłasnowolnienie czy prawo do renty. Nie zadajemy sobie pytania, czy taki człowiek może trafić do więzienia, a przecież nie umieścilibyśmy w nim dzieci – akcentowała dr Dawidziuk.
Co można zrobić? Policjanci w trakcie rozmowy z osobą zatrzymaną powinni odnotowywać objawy mogące świadczyć o chorobie psychicznej. Dziś nie ma takiej praktyki. To byłoby ważne dla sądu, który wydając wyrok w trybie nakazowym, nie widzi podsądnego na oczy. Jeśli prokurator ma wątpliwości co do stanu zdrowia, powinien powoływać biegłego.
– Sąd jest zobligowany do zapewnienia obrońcy takiej osobie. W sprawach, którymi zajmujemy się w Biurze RPO, znajdujemy przypadki, w których obrońcy nie było na żadnym etapie postępowania – przyznaje Ewa Dawidziuk.