Nie jest prawdą, że przestępczość dokonywana z pobudek seksualnych jest zjawiskiem narastającym – pisze w opinii Biuro Analiz Sejmowych.
Trudno też zgodzić się z tezą, że w Polsce nie ma innych metod umożliwiających realną kontrolę sprawców takich przestępstw – twierdzi BAS w stanowisku do projektu ustawy o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym.
W jego ocenie tworzenie tzw. rejestru pedofilów nie jest wcale konieczne. Wątpliwości konstytucyjne budzi zaś szczególnie jego część publiczna. Mają się w niej znaleźć personalia, a nawet zdjęcia osób, które dopuściły się przestępstwa zgwałcenia ze szczególnym okrucieństwem na szkodę małoletniego poniżej 15. roku życia, a także sprawców przestępstw seksualnych – recydywistów. Pojawia się jednak pytanie, czy tego rodzaju „czarna lista” przejdzie test proporcjonalności. Dane niektórych sprawców pozostaną w rejestrze do końca ich życia, zdarzać się więc będą przypadki, „że informacje o osobie będą przetwarzane mimo odpadnięcia przesłanki niezbędności”.
W uzasadnieniu projektu podkreśla się, że przestępczość dokonywana z pobudek seksualnych „jest zjawiskiem narastającym”. Profesor Andrzej Sakowicz, ekspert BAS, zwraca uwagę, że analiza danych statystycznych prowadzi do przeciwnego poglądu. „Wystarczy sięgnąć do oceny skutków regulacji, by dojść do wniosku, że z roku na rok maleje liczba skazanych za przestępstwa przeciwko wolności seksualnej i obyczajności” – zaznacza.
W podobnym tonie wypowiedziała się również Krajowa Rada Sądownictwa, która przypomina, że w ostatnim okresie – mając na uwadze potrzebę zwiększenia ochrony wolności seksualnej, w szczególności dzieci – kilkukrotnie nowelizowano przepisy rozdziałów V, X, XI, XII, XXV kodeksu karnego. Chodzi m.in. o zmiany, które wydłużyły termin przedawnienia karalności przestępstw seksualnych popełnianych wobec najmłodszych, wprowadziły penalizację tzw. wirtualnej pornografii dziecięcej czy umożliwiły podawanie wyroku do publicznej wiadomości. „Istniejące instytucje prawa karnego pozwalają w szerokim zakresie na osiągnięcie celów, które zakłada projekt. Świadczą o tym dobitnie dane statystyczne – przywoływane również przez twórców projektu w jego uzasadnieniu – z których jednoznacznie wynika, że stale, z roku na rok maleje przestępczość na tle seksualnym” – zauważa również rada.
Zdaniem BAS konstytucyjnie wątpliwe jest również brzmienie art. 27 projektu. Zgodnie z nim w terminie 12 miesięcy od dnia wejścia w życie ustawy do rejestru mają trafić dane o skazanych za przestępstwa przeciwko wolności seksualnej i obyczajności, którzy już widnieją w Krajowym Rejestrze Karnym. Taka konstrukcja pozwoli więc na stosowanie wobec sprawców przepisów represyjnych, które nie obowiązywały w czasie popełnienia przestępstwa. To zaś wydaje się sprzeczne z art. 42 ust. 1 konstytucji RP, który jednoznacznie przesądza, iż zakazane jest wsteczne działanie regulacji karnych.