Komisje Praw Człowieka, Praworządności i Petycji oraz Ustawodawcza zaproponowały natomiast do ustawy osiem poprawek porządkujących zgłoszonych przez resort sprawiedliwości. Ostatecznie rekomendację całości ustawy, wraz z poprawkami MS, poparło 10 członków komisji, przeciw był jeden senator, zaś trzech wstrzymało się od głosu.
Senat zajmie się tą ustawą najprawdopodobniej na kolejnym plenarnym posiedzeniu zaplanowanym na koniec kwietnia.
Przygotowana w resorcie sprawiedliwości ustawa, którą Sejm przyjął 31 marca, zakłada powstanie rejestru sprawców przestępstw na tle seksualnym, do którego trafiałyby dane osób prawomocnie skazanych za przestępstwa przeciw wolności seksualnej. Składałby się on z dwóch części: rejestru z dostępem ograniczonym i rejestru publicznego, do którego dostęp będzie powszechny i bez ograniczeń.
Prawo dostępu do rejestru ograniczonego - gdzie będą szczegółowe dane o skazanych, w tym fotografia, miejsce zameldowania i faktyczny adres pobytu - będą miały m.in.: sądy, prokuratorzy, policja, ABW, Służba Celna, CBA, organy administracji rządowej i samorządowej. Druga - powszechnie dostępna część - dotyczyłaby danych tych skazanych, którzy popełnili swój czyn wobec nieletnich, ze szczególnym okrucieństwem lub działali w recydywie. W tym przypadku nie byłyby podawane tak szczegółowe dane, jak np. adres, a jedynie nazwa miejscowości, w której skazany przebywa.
Właśnie kwestia powszechnie dostępnej części rejestru wywoływała najwięcej dyskusji w trakcie prac legislacyjnych nad tą ustawą. "Poprawka jest zgłaszana ze względu na podniesione zastrzeżenia co do rejestru otwartego, na jego potencjalnie duże negatywne konsekwencje społeczne" - mówił Seweryński, uzasadniając swą obszerną poprawkę.
Jak wyjaśniał, poprawka miałaby polegać na tym, aby zrezygnować z rejestru publicznego, a jednocześnie umożliwić dostęp do rejestru ograniczonego każdej osobie, jeśli przemawiałby za tym jej interes prawny. "W ten sposób skonsumowany byłby cel rejestru otwartego, bo każda osoba, która czułaby się zagrożona tego typu przestępstwami, mogłaby się dowiedzieć, czy jej poczucie zagrożenia znajduje potwierdzenie w tym rejestrze" - wskazywał Seweryński.
"Stanowczo sprzeciwiamy się tej poprawce, bo ona niszczy tą ustawę. Nie widzę żadnego powodu, dla którego mielibyśmy reglamentować dostęp wszystkim obywatelom do wiedzy na temat pedofili, którzy działają ze szczególnym okrucieństwem, bądź popełnili swój czyn jeszcze raz" - odpowiadał wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki. Dodał, że MS sprzeciwia się takiemu pomysłowi, bo "chodzi o bezpieczeństwo naszych dzieci".
Ostatecznie propozycję poprawki Seweryńskiego poparło pięciu senatorów z komisji, zaś ośmiu było przeciw.
Wśród ośmiu poprawek autorstwa MS, zaakceptowanych przez komisję, m.in. określono tryb sprostowań szczegółowych danych z rejestru w przypadku wykrytych pomyłek lub uchybień. Zaproponowano także usunięcie z rejestru publicznego informacji o wieku małoletniego pokrzywdzonego w celu - jak uzasadniono - ochrony jego i jego bliskich "przed utratą anonimowości i stygmatyzacją". Dane takie miałby zawierać rejestr z dostępem ograniczonym.
Zgodnie z ustawą sprawcy figurowaliby w rejestrze - prowadzonym na stronie internetowej Ministerstwa Sprawiedliwości - do zatarcia skazania, ułaskawienia czy amnestii. W "szczególnie uzasadnionych przypadkach" sąd mógłby orzec, że dane skazanego nie trafią do rejestru. Te przypadki to: ochrona życia prywatnego lub inny ważny interes prywatny pokrzywdzonego albo jego osób najbliższych, zwłaszcza dobro małoletniego pokrzywdzonego. Sąd nie kierowałby też danych do rejestru, jeśli uznałby, że spowodowałoby to "niewspółmiernie surowe skutki dla skazanego".
Ponadto KGP ma prowadzić mapę przestępczości na tle seksualnym, która będzie stale aktualizowana i publicznie dostępna na stronach KGP. Do dwóch lat więzienia ma grozić temu, kto bez uprawnienia uzyskałby dostęp do rejestru ograniczonego. Skazanemu umieszczonemu w rejestrze, który nie podałby swego adresu lub jego zmiany, groziłby areszt, ograniczenie wolności lub co najmniej tysiąc zł grzywny. Taką samą odpowiedzialność ponosiłby ten, kto dopuściłby osobę z rejestru do pracy z dziećmi.
Ustawa miałaby wejść w życie 1 października 2017 r., gdyż - jak tłumaczy MS - potrzebny jest czas na przygotowanie systemu informatycznego do obsługi rejestru.