Resort Zbigniewa Ziobry od początku krytycznie oceniał wprowadzoną reformę. Zapowiadał odejście od tej koncepcji i powrót do najważniejszych zasad sprzed zmian; pojawiło się też kilka nowych propozycji. W uzasadnieniu projektu zmian w Kodeksie postępowania karnego i niektórych innych ustawach MS napisało, że obecna reforma nie stanowi całkowitego odwrócenia zmian z ub.r. Np. sąd apelacyjny będzie nadal miał prawo zmieniać wyrok sądu I instancji, a nie odsyłać mu całą sprawę z powrotem, nawet przy stwierdzeniu jego drobnych nieprawidłowości.
Ponadto projekt usuwa art. 168a Kpk, który dziś stanowi, że niedopuszczalne jest przeprowadzenie i wykorzystanie dowodu uzyskanego do celów postępowania karnego za pomocą czynu zabronionego (tzw. owoce z zatrutego drzewa, czyli np. nielegalne podsłuchy lub dowody zebrane w operacji specjalnej tajnych służb z naruszeniem przepisów). Według MS, bardzo szeroki zakres zakazu dowodowego i możliwość uznawania wszelkich uchybień organów procesowych za przestępstwo urzędnicze mogłyby być wykorzystywane do celowego tamowania biegu postępowań. "W tym stanie rzeczy celowe jest ocenianie każdej sytuacji z uwzględnieniem wszystkich aspektów sprawy, w oparciu o ogólnie przyjęte zasady w dorobku orzecznictwa i doktryny w perspektywie ostatnich kilkudziesięciu lat" - napisano w uzasadnieniu.
Jak przekonywał we wtorek wieczorem w Sejmie wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł, nowa procedura spowodowała, że "nastąpił spadek siły ofensywnej wymiaru sprawiedliwości, spadek dynamiki oskarżania" i dziś prawie o połowę mniej jest aktów oskarżenia. "Ten model wprowadzono w sposób arefleksyjny, irracjonalny. Zaproponowano sędziowanie zamiast sądzenia. Ryzyko pomyłki - w każdą stronę - jest ogromne. Rozwodniono pojęcie prawdy" - dodał. Uznał, że cofnięcie reformy jest "nakazem prawnym i moralnym", który uczyni zadość wymiarowi sprawiedliwości. Zauważył, że we Włoszech wdrażanie kontradyktoryjnej reformy procesu karnego trwało kilkadziesiąt lat (podczas gdy u nas 3 lata). "I właśnie Włosi się z tej reformy wycofują" - dodał.
Uzasadniał, że należy odejść od wprowadzonej w obecnych przepisach zasady zakazu używania dowodów zdobytych nielegalnie. "Może się przecież zdarzyć, że organa ścigania będą miały dowód zdobyty nie do końca legalnie, z pewnymi uchybieniami formalnymi, np. podsłuch, na który nie będzie zgody sądu. I na tym podsłuchu pewna osoba przyznaje się do popełnienia przestępstwa - a kto inny jest o to przestępstwo oskarżony. I co się stanie? Osoba niewinna zostanie skazana, a winna przestępstwa pójdzie wolna" - przekonywał.
Projekt popiera klub PiS. Jak mówił poseł Andrzej Matusiewicz, należy powrócić do "klasycznego, mieszanego modelu procedury, w którym to sąd aktywnie prowadzi proces", bo nowo wprowadzony model się nie sprawdził. Dlatego - mówił - trzeba wrócić do zasady, zgodnie z którą sąd ma przede wszystkim dążyć do wyjaśnienia wszystkich istotnych okoliczności sprawy, a dopiero w przypadku niemożności usunięcia wątpliwości – rozstrzygnąć je na korzyść oskarżonego.
Innymi proponowanymi w projekcie zmianami są m.in. ograniczenie trybów konsensualnych w sprawach o poważne przestępstwa, które powinny być rozpoznawane na publicznej rozprawie, a także wyeliminowanie obowiązku stawiennictwa prokuratora na rozprawie w sprawach mniejszej wagi, w związku z możliwością przeprowadzania przez sądy dowodów z urzędu.
Projekt wprowadza też wiele zmian, które - według MS - są efektem obserwacji praktyki postępowań. I tak poszerzone mają być kompetencje referendarzy sądowych, do których będą należały także wszystkie czynności o charakterze nieorzeczniczym, porządkowym i technicznym. Referendarze będą podejmować decyzje dotyczące wykonania kary grzywny, niektóre decyzje dotyczące wykonania kary ograniczenia wolności (np. odroczenie kary), decyzje w sprawie ustanowienia obrońcy dla skazanego.
Nowelizacja ma wejść w życie 1 kwietnia 2016 r.