Zdaniem części ekspertów zbyt daleko idąca zmiana prawa, na podstawie którego odbiera się majątek pochodzący z przestępstw, może być niekonstytucyjna.
/>
Do jesieni 2016 r. Polska musi wdrożyć dyrektywę 2014/42/UE, która poszerza możliwości konfiskaty mienia pochodzącego z przestępstw. Kładzie szczególny nacisk na kilka ważnych narzędzi do walki z przestępczością zorganizowaną, w tym np. konfiskatę rozszerzoną mienia przekazanego osobom trzecim.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że prace trwają już w Ministerstwie Sprawiedliwości. Zdaniem prokuratorów poszerzenie obecnych narzędzi jest potrzebne. Sceptyczni są obrońcy. Przekonują, że nasze obecne rozwiązania są już wystarczające, a ewentualne ich poszerzenie może zagrażać prawom obywatelskim.
Walka z wiatrakami
Filozofia dyrektywy opiera się na założeniu, że skuteczne zwalczanie przestępczości zorganizowanej musi polegać na neutralizacji korzyści pochodzących z przestępstwa. Dziś odzyskiwana jest niewielka część zasobów uzyskanych w drodze handlu narkotykami, fałszerstw, handlu ludźmi lub przemytu broni. Bez szerokiego systemu domniemań prawnych, które przerzucą obowiązek udowodnienia legalności majątku na osoby skazane (lub osoby trzecie, którym taki majątek przekazano) skuteczna walka z przestępczością jest niemożliwa.
Dyrektywa przewiduje, że państwa UE mają wprowadzić regulacje pozwalające na konfiskatę rozszerzoną mienia osoby skazanej. A więc sięgać również tam, gdzie może ono być źródłem – w sposób bezpośredni lub pośredni – korzyści majątkowych, zawsze gdy sąd jest przekonany, że mienie pochodzi z działalności przestępczej. Wystarczającą przesłanką może być tu stwierdzenie nieproporcjonalności wartości majątku w stosunku do legalnego dochodu skazanego czy stwierdzenie sądu, że bardziej prawdopodobne jest, iż dane dobra uzyskano z działalności przestępczej, a nie legalnej.
– Propozycja zawarta w dyrektywie budzi wątpliwości z punktu widzenia możliwości podwójnego karania za ten sam czyn i bardzo nieprecyzyjnych kryteriów, według których sąd miałby oceniać, że mienie pochodzi z przestępstwa – uważa Zbigniew Krüger, adwokat z kancelarii Krüger & Partnerzy.
Jak mówi, nieproporcjonalna do legalnego dochodu wartość mienia wystarczy do zastosowania sankcji podatkowych, takich jak zastosowanie stawki 75 proc. do dochodów z nieujawnionych źródeł. Jednak dla zastosowania sankcji karnych jest zbyt mało przejrzysta i precyzyjna.
Ale inni eksperci są przekonani, że bez specjalnych narzędzi, takich jak konfiskata rozszerzona, walka z przestępczością zorganizowaną pozostanie walką z wiatrakami.
– Osoby prowadzące działalność przestępczą w ramach zorganizowanych grup zwykle spotykają się z karą pozbawienia wolności lub grzywnami. Są zapobiegliwe i praktycznie nie posiadają żadnego majątku. Przekazują go bliskim, znajomym w drodze fikcyjnych darowizn, umów sprzedaży – zauważa prokurator Andrzej Bernaczyk.
Dlatego jego zdaniem procent zabezpieczonych i odzyskiwanych dziś korzyści z działalności przestępczej jest niewielki. A, jak mówi, z tego typu działalnością można na poważnie walczyć tylko, odbierając nielegalnie uzyskane dochody.
– Takie rozwiązanie funkcjonuje w wielu krajach. Znajdą się oczywiście krytycy, którzy zarzucą, że w grę wchodzi naruszanie praw obywatelskich i prawa własności. Ale są sytuacje, kiedy społeczeństwo musi sięgać po nadzwyczajne środki, jeśli chce osiągnąć odpowiednie efekty – dodaje prokurator.
Przypomina, że nikt takiej osobie nie odbiera prawa do obrony.
– Jeśli udowodni, że uzyskała majątek legalnie, nie spotkają jej żadne negatywne konsekwencje – przekonuje prok. Biernaczyk.
Oczywiście wszystko będzie zależało od szczegółowych rozwiązań, których wciąż nie znamy.
– Instytucji świadka incognito czy świadka koronnego też zarzucano wiele, ale w praktyce okazało się, że tylko dzięki nim udało się osiągnąć jakieś znaczące efekty w walce z przestępczością – przypomina prokurator.
Prawo własności
Zbigniew Krüger apeluje jednak, by w pierwszej kolejności zadać pytanie, jakie już obowiązujące przepisy przewidują konfiskatę mienia pochodzącego z przestępstwa. I czy – zamiast wprowadzać nowe obostrzenia – nie wystarczy stosować przepisów już obowiązujących, a dających organom ścigania i tak szerokie możliwości konfiskaty przestępczych majątków.
Jak wskazuje adwokat, przepadek przedmiotów pochodzących z przestępstwa – a także ich równowartości, jeżeli przepadek jest niemożliwy – przewiduje już dziś art. 44 k.k. (patrz: ramka). Przepadek korzyści uzyskanych pośrednio zapisano z kolei w art. 45 k.k. Paragraf 3 tego przepisu wprowadza bardzo rygorystyczną procedurę dotyczącą przepadku nielegalnie uzyskanego mienia przeniesionego na osobę trzecią.
– Przyjmuje się domniemanie jego przestępnego pochodzenia i w praktyce to posiadacz lub właściciel musi obalić to domniemanie, np. poprzez wykazanie legalnego źródła. Jest to w moim przekonaniu regulacja wystarczająca – uważa mec. Krüger.
W podobnym duchu wypowiada się prof. Andrzej Zoll, członek Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego.
– Mamy już obecnie, na skutek kolejnych nowelizacji, bardzo szeroką podstawę do konfiskaty. Nie widzę tu potrzeby dostosowania naszych przepisów do dyrektywy, bo nasze prawo jest już z nią zgodne – mówi.
Co jednak, jeśli ministerstwo będzie zmierzało do poszerzenia możliwości konfiskaty?
– To byłoby kontrowersyjne rozwiązanie i dopóki nie zobaczę konkretnego projektu, trudno mi je oceniać. Należy być ostrożnym. Zbyt daleko idące pomysły mogą być niezgodne z konstytucją. Konsekwencje takich rozwiązań nie mogą krzywdzić ludzi, którzy nie mieli nic wspólnego z popełnionym przestępstwem – wskazuje prof. Zoll.
Przypomina jednak, że jeśli trybunał będzie sparaliżowany, może nie być komu oceniać ewentualnych zmian.